Strona 4 z 5 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 44

Wątek: Najdłuższe bieszczadzkie wędrówki...

Mieszany widok

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2005
    Rodem z
    Kraków (Prądnik Czerwony, na Nową (C)huć zamieniony...)
    Postów
    327

    Domyślnie

    Pierwszy raz jestem na tym forum, przeczytałem masę Waszych postów i czuję się wręcz onieśmielony, że spotykam tylu tak wspaniałych ludzi :D ... Chcialbym opisać jedną moją wyrypę maleńką sprzed lat kilku, skoro temat długich wędówek został poruszony. Był sobie rok Pański 1998, lato, siedzieliśmy w Cisnej w schronisku z kumplem susząc się i oskrobując z błota po tym jak dorwała nas burza na Jaśle i przeszła w klasyczną dwudniówkę. Była niedziela, pogoda zdążyła wydobrzeć i po tzw. kontakcie z Szefem uznaliśmy, że nam tak pięknego dzionka szkoda. Zwinęliśmy manele, wladowaliśmy sie do pekaesu i dawaj do Wetliny, a stamtąd na przełęcz Orłowicza. Tam walczyłem długo i zawzięcie z Zenitem co był zacięty i po dłuższej chwiluni ruszyliśmy czerwonym szlakiem na zachód. Dotarliśmy do Berehów, pożarliśmy nodpoczywalni pod cmentarzem co było na ten dzień do pożarcia i - w górę, na Carycę. Podczas gdy pożeraliśmy, z Połoniny zeszła ostatnia jak się okazalo ekipa turystów, w której jak się potem okazalo byl jeden mój znajomy i drapał się później po czaszce co to za wariaci idą o 19 w górę na Carycę. Zapomniałem dodać, że z Wetliny wystartowaliśmy o 15 tej - no, ale dzonek letni długi... Na Połoninie spotkaliśmy grupę ludzi którzy wyleźli z Górnych patrzeć na zachód słońca i ciężko się zawiedli, bo słońce nie czekalo i zaszło. za to my niemal szliśmy tyłem, bo widok był przecudowny , zresztą co będe starym wyjadaczom opowiadał. w schronisku na Przysłupie byliśmy o 22giej, kończyliśmy zejście z latarkami na czołach. W sumie - żadna wielka wyrypa, Poloniny się "robi" standardowo w jeden dzień. No ale my zrobiliśmy w pół dnia - 7 godzin z wszystkimi postojami, podziwianiem widoków, kosumpcją kolacji, walką z aparatem itd. - i z plecakami a 20 kg na grzbietach. Ech, mlodość, młodość...

  2. #2
    Ekspert Roku 2008 Awatar Jabol
    Na forum od
    12.2004
    Rodem z
    Stamtąd
    Postów
    1,096

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez misiekjakub
    walczyłem długo i zawzięcie z Zenitem co był zacięty
    hehe Skąd ja to znam? Padł mi już trzeci zenit
    Cytat Zamieszczone przez misiekjakub
    niemal szliśmy tyłem, bo widok był przecudowny
    Morał z tego całego wątku że nie ważne ile i jak się idzie, byle przyjemność z tego była - a to juz sprawa każdego wędrowca z osobna. Ktoś może męczyć się na sam widok pędzącego "dalekobieżnego" turysty, nie wiedząc że ten może przeżywać wędrówkę na swój sposób Chyba każdemu z nas włączyła się choć raz chęć gonitwy za tym, co za zwichrowanym bieszczadzkim horyzontem się wciąż ukrywa... Pozdrawiam przedmówcę choć go nie znam, ale rozumiem...i to też jest w biesach fajne...P.S. WSZYSTKICH PRZEDMÓWCÓW TEŻ POZDRAWIAM P.S.2 i ZAMÓWCÓW RÓWNIEŻ...
    ...jeno być niewidzialny jak Ten co mnie stworzył

  3. #3
    Bieszczadnik Awatar irek
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Dobrze posiedzieć przy Żubrze
    Postów
    773

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Jabol
    Padł mi już trzeci zenit
    Moge ci dwa sprezentowac na chodzie
    Iras 7214
    www.bieszczady.net.pl
    www.karpaty.travel.pl
    www.iras.net.travel.pl - Irasowe wojaże
    Wszystkie błędy ort. są zamierzone i chronione prawem autorskim. Wykorzystywanie ich bez zgody autora jest zabronione ;)

  4. #4
    Bieszczadnik Awatar Doczu
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sosnowiec
    Postów
    1,058

    Domyślnie

    Zatem i ja się podzielę moimi "najdłuższymi" trasami.
    Pierwsza to klasyka bieszczadzka, czyli odcinek Komańcza - Cisna (a w zasadzie baza pod Honem). Żaden to wyczyn, bo ani czasu nie mieliśmy rewelacyjnego, ani doległościowo nie jest to trasa jakaś nadzwyczajna) ale miało byc o najdłuższych więc jest. Ponadto na zawsze chyba nie zapomnę biwaku na Chryszczatej. Piwko, jakiś obiadek ugotowany na kuchence, ładna pogoda, mili turyści - słowem przesympatycznie. Chodż sam odcinek w zasadzie pozbawiony widoków, to miło go wspominam, choć drugi raz raczej sie nań nie wybiore.
    Kolejna "najdłuższa" trasa, to Przysłup - Małe Jasło - Okraglik z Okraglika stokówką (starym czerwonym szlakiem) wyszliśmy przy retortach powyżej Strzebowisk i kurcze tam popełniłem największa gafe w moim życiu. Otóż zachciało mi się iśc stokówką na skróty do Smereka. Niestety stokówka po poczatkowym przebiegu zgodnie z azymutem po pewnym czasie skierowała nas spowrotem wzdłuż drogi przy retortach i wyszliśmy na asfalt ok 5 minut drogi od retort, a szliśmy ok 1,5 godziny
    Potem już spokojnie doszliśmy do Smereka, autostop do Wetliny. W wetlinie w CHacie Wędrowca obowiązkowy nalesnik "Gigant" i równo o 19.00 Wychodzimy na szlak ku Przełęczy Orłowicza. Schodzący z góry ludzie pukali sie w czoło jak odpowiadaliśmy na pytanie dokąd idziemy, a celem była Chatka Puchatka.
    Ok. 21 byliśmy na Przełęczy Orłowicza i dalej przy swietle jednej czołówki na dwóch ruszylismy dalej. Ok 23 dotarliśmy do Celu. Nigdy chyba nie zapomnę widoku rozgwieżdżonego nieba, bo takiego nieba jeszcze w życiu nie widziałem. Niezapomniany zostanie też majaczący w dali blask świateł Chatki Puchatka oraz przygnebienie jakie mnie ogarneło gdy owe światła zgasły gdzies pół godziny przed osiągnięciem celu. Poczułem się wówczas jak samotny żeglarz, któremu zgasło światło latarni morskiej.
    Generalnie tę trasę wspominam najmilej, choć zmagałem sie wówczas z bólem w kolanie.

    P.S.
    Nota'bene mój avatar własnie pochodzi z tej drugiej wyprawy a zrobiony w okolicy Małego Jasła.
    http://www.doczu.pl

  5. #5
    Ekspert Roku 2008 Awatar Jabol
    Na forum od
    12.2004
    Rodem z
    Stamtąd
    Postów
    1,096

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Doczu
    Nigdy chyba nie zapomnę widoku rozgwieżdżonego nieba
    ech jak ja cie rozumiem...Nocne łażenie po Bieskach też ma swoje uroki
    ...jeno być niewidzialny jak Ten co mnie stworzył

  6. #6
    Bieszczadnik
    Na forum od
    03.2005
    Rodem z
    Kraków (Prądnik Czerwony, na Nową (C)huć zamieniony...)
    Postów
    327

    Domyślnie

    Przeczytałem co wczoraj napisałem i widzę że podobnie jak Doczu popełniłem gafę stulecia, tylko inną - z Przełęczy Orłowicza drałowaliśmy na wschód oczywiście. Oj, znów się misiowi lejce w opisie kierunków pomieszały Dzięki Jabolowi za pozdrowienia, z całego serca mówię - wzajemnie! :D
    P.S. A z Zenita zrezygnowałem, przesiadlem się na Canona - ogólnie jest o niebo lepszy, ale optyką do "cegłówki" nie dorasta
    Pozdrawiam
    mj

  7. #7
    halina
    Guest

    Domyślnie

    Moje najdluzsze wedrowki po biesach: Bylo ich kilka.Pierwszy pobyt w bieszczadach i przejscie od Jablonek do Ustrzyk G. z plecakiem czerwonym szlakiem w trzy dni.Bylo to okolo 20 lat temu.Najlepiej pamietam jednak wyprawe od Ustrzyk Gornych przez Rawki,Kremenaros ,szlakiem granicznym do Rabiej Skaly.Nie byloby w tym nic nadzwyczajnego,gdyby nie to ,ze wybralam sie z kolezanka,a srednia naszego wieku wowczas wynosila 60 lat i byl to pazdziernik z krotkim dniem(juz po zmianie czasu).Byla piekna pogoda,wsponiala widocznosc,okazja do wielu zdjec.Na Rabiej zastala nas godzina 17,00.W chwile pozniej zaczely sie ciemnosci.Wiedzialysmy tylko jedno,ze schodzimy na polska strone.Jeszcze chwile mozna bylo wyczuc pod nogami twardy grunt,a potem schodzilysmy po omacku.Glosno rozmawialysmy dodajac sobie otuchy(i zeby sploszyc dzikie zwierzeta,zanim wdepniemy im w legowisko),szukalysmy jakiegos potoku,aby nastepnie doprowadzil nas do drogi.Najtrudniejsza chwila nastapila,kiedy kolezanka stwierdzila,zebym poszla dalej sama,bo ona juz nie pojdzie.Oczywiscie ,wrocilysmy obie cale,zdrowe, a zaprzyjazniony pan odwiozl nas do domu od DW Kolejarz,gdzie skonczylysmy nasza wedrowke.

  8. #8

    Domyślnie

    Bardzo interesujace i ciekawe opowiesci, dzieki za podzielenie sie nimi.
    Ja niestety nie mialem okazji do czestego odwiedzenia Biesow, ale mam nadzieje, ze za kilka lat bede mogl nadrobic zaleglosci.

    Do dzis jednak wspominam wyjazd w pazdzierniku 1984 z moja wowczas dziewczyna, obecnie zona. Poszlismy trasa z Komanczy do Cisnej. Poniewaz rano okazalo sie, ze troche pada, zalozylismy kalosze na nogi. Nie byl to niestety najlepszy wybor, ale nasze doswiadczenie w chodzeniu po gorach bylo wowczas mizerne. Trasa wydawaloby sie latwa, wiec ruszylismy spokojnie, ale slyszac, ze przed nami podaza duza glosna grupa, postanowilismy zboczyc ze szlaku i pojsc na skroty. Skonczylo sie to tak, jak musialo - pobladzilismy. W pewnym momencie natrafilismy na rzeczke, wiec przenioslem Marysie na rekach na drugi brzeg, i woda wlala mi sie do kaloszy. Innego obuwia nie mielismy, i po chwili stopy zaczely odczuwac niewygode, szczegolnie, ze zrobilo sie goraco. Wszystko to jednka wynagradzala nam cisza i wspaniala bieszczadzka przyroda; w pewnym momencie doslownie sprzed nosa czmychnelo duze stado jeleni. Po chwili trafilismy na koleiny, i miejscowy gospodarz wzial na spowrotem na szlak wozem drabiniastym. Bylo juz dosc pozno, ale nie mielismy innego wyjscia, tylko isc dalej. Zaczelo robic sie ciemno, i wokol blisko bylo slychac glosne ryki jelenii. OK 21:00 doszlismy do asfaltowej drogi i poszlismy nia dalej. Tu znow jak duch z ciemnosci wyskoczyl jelen i przebiegl nam droge. Ok. 23:00 dotarlismy do Jablonek i uczynni drwale pozwoli nam przespac sie w ich baraku.

    Ta wyprawa, choc niby nic takiego, pozostanie na zawsze w pamieci, moze dlatego,z e mielismy wowczas 18 lat a Bieszczady byly fascynujacym "przedsionkiem do Azji", jak to okreslal jeden ze znajomych. Dzis po wielu latach bardzo chcialbym znow wyruszyc w Bieszczady; po latach spedzonych daleko od kraju bardzo tesknie za ich niepowtarzalnym urokiem, ktorego nie znalazlem w prawdziwej Azjii.

    Jarek

  9. #9
    Bieszczadnik
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Poznan
    Postów
    158

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez WojtekR
    Nieraz zdarza się, że z różnych względów trzeba w ciągu dnia przejść w górach bardzo dużo (długo)...
    niedługo rocznica wygaśnięcia tego ciekawego wątku, jest więc okazja by podjąć go dalej.
    W ub. roku w końcu września z musu (we dwóch)przeszliśmy trasę Wołosate - Opołonek - Wołosate z obiadem na Opołonku, zgodnie z planem ok. 20 bylibyśmy na miejscu, gdyby nie "obrońcy granic", którzy "zaaresztowali" nas na Poł. Bukowskiej. Naturlich mieliśmy glejt od Sz.P. Dyr. BPN, ale wojacy nie mogli się dopatrzeć naszego zgłoszenia na strażnicy, trochę trwało zanim dzięki Natowskim środkom łączności wszystko się wyjaśniło. Zrobiło się ciemno, bojcy wsiedli na swoje mechaniczne rumaki, pewnie w 10 min byli na dole. Oczywiście nie było mowy o podwiezieniu, ostatnie kilometry po nibyaswalcie do Wołosatego były dla nas makabryczne. Jedyny zysk ze spotkania z patrolem był taki, że całe bieszczadzkie wojsko się o nas dowiedziało i dali nam już spokój, mimo ,że tego wieczora, sorry nocy, wracaliśmy do Krakowa. Nawet nie machnęli lizakiem na nasz wóz.

    Druga wyprawa to kółko UG-Szeroki- Tarnica - Halicz -Wołosate- UG, niby nic, ale z bolącą nogą. Później ból okazał się złamaniem marszowym IV kości śródstopia.

  10. #10
    Bieszczadnik Awatar Cami
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    beskidzka mieścina
    Postów
    57

    Domyślnie Odp: Najdłuższe bieszczadzkie wędrówki...

    Widać, że przyszło mi odkurzać i przecierać wątki :) Tyle ciekawych opowieści, wspomnień i inspiracji do wędrowania i cieszenia się górami.
    Kilka razy wspominano czerwony szlak, ten z Ustronia. Moje marzenia sprzed X lat. Może kiedyś mi się uda, może mnie kto przygarnie :) Ten co rozkochał w moim sercu góry chodzić nie może, wyprawy tzw NonStopy wykończyły mu kolana, stąd część mojej ekipy porusza się na rowerach.

    A zatem jak spotkacie samotną kobietę na szlaku to mogę być ja :D

    jak wrócę pochwalę się swoją tegoroczną opowieścią ^^

    edit:
    swoją drogą, pierwsza wyprawa w Bieszczadach to Wołosate> Tarnica> Szeroki Wierch>Ustrzyki Górne/ Chęci wielkie, kondycja nijaka, noc nieprzespana z powodu sztywnienia w kolanach. Masakra.
    próbuję zwolnić a nogi i tak niosą hen...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Pogórzańskie wędrówki
    Przez olgaa w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 67
    Ostatni post / autor: 03-02-2014, 16:33
  2. Inne Rude wędrówki....
    Przez agnieszkaruda w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 12-06-2011, 22:05
  3. Bieszczadzkie wędrówki
    Przez Lisk w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 38
    Ostatni post / autor: 13-02-2011, 17:30
  4. Ludzie do wędrówki poszukiwani
    Przez Anonymous w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post / autor: 15-04-2005, 22:47
  5. bieszczadzkie wędrówki
    Przez Anonymous w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 18-09-2002, 23:32

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •