Nieraz zdarza się, że z różnych względów trzeba w ciągu dnia przejść w górach bardzo dużo (długo)... Mnie też się to zdarzyło kilka razy. Wynikło to może z tego, że nie byłem sam, musieliśmy wracać do tzw. miejsca zakwaterowania, była wspaniała pogoda i "buzowała" chęć poznania czegoś nowego i szkoda było zawrócić z wcześniej zaplanowanej trasy...
Trasa wtedy bardzo się wydłużała, czas płynął...
Jedną z takich wypraw było przejście z Zatwarnicy przez Hulskie, Krywe, Tworylne, Obłazy do mostu na Sanie dalej do Studennego, do zielonego szlaku , Krysowej, Wysokiego Berda, Przełęczy Orłowicza i przez Suche Rzeki do Zatwarnicy... Uch...14 godzin wędrówki przy cudownej letniej pogodzie z atrakcjami, które "zabrały" trochę czasu (spotkania ze zwierzętami na tzw. wyciągnięcie ręki) i pięknymi widokami.
Drugą było przejście z Wetliny przez Jawornik na Rabią Skałę i dalej szlakiem granicznym przez Czoło, Czerteż, Kremenaros, Rawki, Dział spowrotem do Wetliny. Wyprawa majowa, niestety, jeszcze z miejscowymi płatami (ok. 1m grubości) śniegu na szlaku, ze zjazdem po śniegu na ...tyłku z Wielkiej Rawki i dojściem do Wetliny po ok. 13 godz. marszu...Albo trasa z Komańczy, przez Turzańsk, Suliłę, Wysoki Dział do Chryszczatej i w dół przez Dusztyn do Komańczy.
Wspominam te przejścia z wielkim sentymentem.
Opiszcie swoje najdłuższe przejścia nie dlatego, by chwalić się i popisywać, ale by przedstawić ciekawe na tych trasach miejsca, zdarzenia, spotkania...
Pozdrowaśki
WojtekR
Zakładki