Strona 2 z 5 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 44

Wątek: Najdłuższe bieszczadzkie wędrówki...

  1. #11
    Bieszczadnik
    Na forum od
    02.2005
    Postów
    575

    Domyślnie

    Tak właśnie bywa, że jak człowiek młody, to bardziej idzie w ilość. Z wiekiem zaczyna smakować. Podobnie jak z winem... Mając lat naście- "patyk", później sięga się po te z wyższej półki. Zdrowie nie to, czy co? Nieraz jednak warto wrócić do "patyka" i znów poczuć się młodym i... "konającym" następnego dnia! (Za tzw. moich czasów "patyk" nazywał się też J-23, i przez drania o mało co nie zdałbym matury, zresztą koledzy moi też).
    Pozdrowaśki
    WojtekR

  2. #12
    Robert Szukała
    Guest

    Domyślnie

    Witam !
    Było tak:
    Bodajże trzeci mój pobyt w biesach. Uparłem się, że wejdę na Kińczyka niezawracając sobie głowy jakimiś "glejtami" (jak to zbuntowany nastolatek). Początek był nawet niezły. Rano z kumplem złapaliśmy stopa z Ustrzyk G. do Wołosatego i stamtąd dziarsko ruszyliśmy na przełęcz Bukowską. Łyk wody na przełęczy, uszy po sobie i biegusiem na Kińczyk. Dumni z tego, że tak daleko na południu jeszcze nie byliśmy wchodzimy na szczyt a tam........ ....Dziesięcioosobowa grupa 11-latków pod opieką bieszczadzkiego przewodnika...(dziadek jednego z nich) No to wsypa, myślę ale ,o dziwo nic... Zdecydowaliśmy, że skoro tak wczesna godzina to nie wracamy przez Halicz, Tarnicę tylko przez... Negrylów (czujecie ?), gdzie liczyliśmy na stopa do Mucznego skąd jeszcze chcieliśmy przejść do Pszczelin. Nie muszę chyba mówić o tym jak durny był to pomysł. Już widzę szanowne gremium stukające się po głowach przed komputerami.
    Ale dalej ! Ruszyliśmy dumni ze swego planu w dół strumienia i po jakimś kilometrze zaczęliśmy kumać w co się pakujemy. Zwalisko drzew uniemożliwiało wędrówkę w tempie dającym nazieję na dotarcie do Negrylowa za dnia. Pomijając jednak wszystko to co nas spotkało po drodze w dół powiem, że dotarliśmy w końcu do Negrylowa o godz. ...18 . szybko zorientowaliśmy się, że na stopa nie ma co liczyć więc biegusiem do Bukowca i tam cud: złapaliśmy okazję do Tarnawy (zbawienie). Znowu trochę piechtą i okazja do Mucznego i tu dylemat: Jest 20:30 więc iść do Pszczelin, jak planowaliśmy, czy łapać stopa do Stuposian. Ponieważ każdy (nawet takie durne pały jak my) wie, że o ciemku nie chodzi się po górach, a zwłaszcza nieznanymi szlakami, wygrała druga opcja. Ostatni tego dnia stop dowiózł nas pod samo schronisko w Ustrzykach G. Po drodze opowiadaliśmy kierowcy co nas spotkało. Starszy pan kiwał tylko głową ale gdy opowiedzieliśmy to potem kierasowi schroniska, dodając opis tego starszego pana i markę auta to chłop mało nie zmoczył się ze śmiechu i oznajmił nam, że trafiliśmy na ....Dyrektora B.d.p.n.
    Tak. Ta wycieczka nie powinna się wogóle zdarzyć
    Tak ku przestrodze.
    Pozdrawiam serdecznie

  3. #13
    Bieszczadnik Awatar Lech Rybienik
    Na forum od
    06.2004
    Rodem z
    Przemyśl/Warszawa
    Postów
    225

    Domyślnie Długie wędrówki

    Witajcie
    Dawno już się nie odzywałmena forum, ale...
    Jak czytam tepowieści to jakoś raźniej mi się robi. Po prostu lubię długie wędrówki, takie po kilkanascie godzin. Dlaczego? Wcale nie po to żeby jakieś kliometry zrobić czy wyczyn bo do tego ta mam za słabą kondycję, ale właśnie po to by iść.
    Można by zapytać cow tym takiego szczególnego? Ano chyba nic. Wtedy dobrze czuje się
    przemijający dzień, mozna zarzyć wilgoci poranka, skwaru południa, czerwieni zachodu i chłodnej nocy. Jak to powiedziała kiedys moja narzeczona, można "doświadczyć czasu".
    A przy okazji utwardzić skórę na stopach. Jest coś fajnego w posiłkach po drodze, wniespiesznym dniu spędonym cześciowo namarszu a cześciowo na lezeniu.w piwie pod sklepem.....w końcu jest moment dojścia np. na bazę, do siedzacej przy kominku wiary np. o 3 w nocy - zwykle wiara ma coś dobrego do jedzenia :P.

    Co do rekordów najdłuższych czy naj-jakichśtam - nie wiem który wybrać. Wkońcu nie ważne jest ile przejdziesz, tylko że idziesz...

    Lech

  4. #14
    Bieszczadnik
    Na forum od
    02.2005
    Postów
    575

    Domyślnie

    Cześć Lechu,
    Pięknie napisane... W istocie "nie ważne jest ile przejdziesz, tylko, że idziesz".
    Obyśmy jak najdłużej mogli tak chodzić... Czego wszystkim i sobie życzę.
    Gdy się czyta takie wypowiedzi, błogo na sercu się robi i cieszy, że są ludzie, którzy lubią chodzić dla samego chodzenia. Przecież jedynie przy tej okazji możemy coś zobaczyć i przeżyć.
    Dzięki i pozdrowaśki
    WojtekR

  5. #15
    Awatar ELUSIA
    Na forum od
    02.2005
    Rodem z
    Żyrardów
    Postów
    18

    Domyślnie

    Witajcie
    Pierwszy nasz wyjazd w BIieszczady to prawie wyścig z czasem aby jak najwięcej zobaczyć w czasie 10 dniu urlopu.
    Na jedną z wypraw Duszatyń-Chryszczata-Cisna dołączyliśmy do grupy PTTK z Kłodzka gdzie średnia wieku była ok.50 lat.My trasę tę przeszliśmy spokojne w ok.8-9 godz. natomiast pierwsza grupa " turystów" była na miejscu w Cisnej po ok 4-5 godz.
    Gdy my dotarliśmy na miejscu oni zdążli już odpocząć.Po tej wyprawie miałam kompleksy co do mojej kondycji, ale po pewnym czasie zrozumiałam, że ja przyjechałam nie po to by przebiec po górach nic nie widząc ale się nimi delektować.
    Pozdrawiam Ela,

  6. #16
    Kowal
    Guest

    Domyślnie chodzenie a chodzenie

    Witam wszystkich
    Długie wędrówki to naprawde wg. mnie miła sprawa i ja jestem jak najbardziej za! Oczywiście trzeba mierzyć siły na zamiary no i w ostateczności wszystko zależy od kondycji gdyż w pewnym momencie nasze wspaniałem chodzenie może być bardziej męczące niż przyjemne. No ale nie o tym chciałem....
    Myśle że powinniśmy rozróżnić spacery po Biesach (które same w sobie też są super sprawą) z łażeniem z plecakiem od bazy do baz Tak jak pisał Lech, po kilku godzinach marszu każdy dekagram wbija w ziemie a nogi "wacieją" i troche inne te odległości się wydają być. No a dodatkowo widoki mogą czasem wstrzymać i czas przestaje odgrywać jakąkolwiek role.
    Ja osobiście po którymś już tam wyjeździe w Biesy przestałem się ścigać - choć kiedyś całkiem przyzwoicie szarpałem z chłopakami - no ale to były czasy jak jeden przed drugim się popisywał jaki to mocny nie jest ;-) takie bieganie jest chyba trochę bez sensu - widzi się tylko scieżke, a nie po to jadę w Biesy.
    A co do tematu wątku - z Jaworca na Wetlińską do Chatki - tylko w lutym ;-)

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich łazików

  7. #17
    Bieszczadnik Awatar MikoX
    Na forum od
    03.2005
    Rodem z
    Gdansk, Pomorskie, Poland, 112082238810004, Gdansk, Poland
    Postów
    38

    Domyślnie Najdłuższe wędrówki :)

    w Bieszczadach ...
    start o 4 rano: Muczne - Bukowe Berdo - Tarnica - Wołosate - autostop -->Ustrzyki Grn - Rawki - Dział - Wetlina - Przeł. Orłowicza - Jaworzec - autostop --> Wetlina
    Zajęło to 17 godzin, ale tego nie planowałem, po prostu jakoś tak było przyjemnie i tak wyszło...
    w innych górach:
    Czerwony Szlak Beskidzki z Ustronia do Wołosatego - 16 dni w lipcu 2004. Wielka przygoda.

  8. #18
    Botak Roku 2017 Awatar długi
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sopot
    Postów
    2,375

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Kowal
    A co do tematu wątku - z Jaworca na Wetlińską do Chatki - tylko w lutym ;-)
    PPPPooooopieram
    Dodam jeszcze - Krywe Smerek Wetlina
    Wetlina Łopienka Tworylne Krywe
    Krywe Smerek Suche Rzeki Krywe
    Wszystko w lutym, było pysznie, choć to ani daleko, ani nie trwało naście godzin.
    Długi

  9. #19
    Bieszczadnik
    Forumowicz Roku 2008
    Awatar Derty
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    z lasu
    Postów
    1,852

    Domyślnie

    Hej :)
    Dawno tu nie zaglądałem, bo góry wezwały :) A tu jeden z najciekawszych wątków ostatnich miesięcy. Chwała Tobie WojtkuR za ten jakże potrzebny u schyłku zimy temat.
    Ja nie miałem jakoś okazji, aby pokonywać Biesy w kierunku równoleżnikowym na duże odległości, a tylko raz postanowiłem z kolegą przejść w jeden dzień szlak od Ustrzyk Dolnych przez Gromadzyń, Żuków, Otryt, Magurę Stuposiańską do 'Koliby'. To nie żadne szpanerstwo za tym stoi tylko zmaganie się ze sobą. To jest po prostu piękne i wciągające. To jest jeszcze jedna motywacja, która goni w góry wielu - zmaganie się ze swoją słabością. Wyrypa nie jest żadnym wymysłem napalonych wariatów. Wyrypa powstała już u progu ubiegłego wieku jako forma turystyczna nader ważna. Ludzie szukają wyzwań. Co jest złego w podjęciu właśnie takiego wyzwania? Ja pokonywałem i pokonuję góry na różne sposoby. Z worem na plecach dygam kilometrami albo zalegam w 'pijanym' schronie i wyczołguję się w przebłyskach świadomości, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i gór :)(no, to już raczej b. rzadko) Łażę sam i po krzakach, chodzę na spacerki z rodziną, po okrężnej trasie parking-góra-parking. Zasypiam na przystankach, myję się pod mostami, a czasem narzekam nieznośnie na zbyt zimną wodę w kwaterczanej łazience. Wszystko dla ludzi. A z wyryp największą szarpnąłem kiedyś w Tatrach: Chochołowska, przeł. Iwaniacka, Ornak, Tomanowa, Cz. Wierchy, Kondratowa, Kuźnice, dol. Jaworzynki, Gąsienicowa, Liliowe, Świnica, Pięć Stawów & przeszło 30 kg plecak na grzbiecie. Super było, bo później przez 3 dni miałem prawo leżeć :P
    Zgadzam sie z Lechem Rybenikiem, że długie trasy ale bez biegania, są najczarowniejsze. Wtedy można doświadczyć gór najpełniej, a jeszcze, gdy się zanocuje pod gwiazdami, to pełnia szczęścia. Czego wszystkim życzę na nowy sezon :)
    PS: Znacie zjawisko zwane marszonami? Polecam stronki Hali Krupowej :D
    Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)

    właśnie, wziąłby człowiek amunicję
    eksportową śliwowicję
    drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
    "przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)

  10. #20
    Bieszczadnik Awatar marekm
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Łódź
    Postów
    934

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Derty
    Zgadzam sie z Lechem Rybenikiem, że długie trasy ale bez biegania, są najczarowniejsze. Wtedy można doświadczyć gór najpełniej,
    I ja się też pod tym podpisuję!! :P
    Miało być tak niewinnie, tylko w celach aklimatyzacyjnych, jak na I dzień w Biessach:
    Przeł. Wyżniańska - Rawki - Dział - Wetlina( baza).
    Fajnie się szło, słonko, cisza, pusty szlak( koniec czerwca).Na Rawkach postanowiliśmy pójść jeszcze na Kremnenaros, toż to tylko mały kroczek.No to w drogę.
    Przy obelisku parę fotek, lektura zeszytu i szkoda takiego dnia marnować na powrot do bazy. I ruszyliśmy Granicznym przez Rabią Skałę, Paportną , Jwornik do Wetliny.Godzinki płynęły sobie, a my też sobie szliśmy i było smerfastycznie, czdowo, czy jak kto tam chce.... I to jest właśnie to, co nas tam tak pochłania - brak poczucia czasy, brak pośpiechu, jest tylko przestrzeń gór i zmaganie sie z samym sobą i swoimi słabościami. A wieczorem nogi strudzone w potoku i piwko w dłoni....
    pozdroowka
    pozdroowka
    marekm

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Pogórzańskie wędrówki
    Przez olgaa w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 67
    Ostatni post / autor: 03-02-2014, 16:33
  2. Inne Rude wędrówki....
    Przez agnieszkaruda w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 12-06-2011, 22:05
  3. Bieszczadzkie wędrówki
    Przez Lisk w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 38
    Ostatni post / autor: 13-02-2011, 17:30
  4. Ludzie do wędrówki poszukiwani
    Przez Anonymous w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post / autor: 15-04-2005, 22:47
  5. bieszczadzkie wędrówki
    Przez Anonymous w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 18-09-2002, 23:32

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •