Kiedys byłem z Barnabą w tamtych okolicach. Szliśmy pieszo z Komańczy przez Duszatyńskie, Chryszczatą na Żebrak i dalej do Woli. Chcieliśmy załapać się na ciuchcię do Majdanu. Już na Żebraku wiedzieliśmy, że nie zdążymy. Barnaba stwierdził: Tato! Trzeba mieć pecha. Pociąg kursuje raz na tydzień, a my sie spóźniamy!
Pozdrawiam
Zakładki