Hej :)
Lato, Halicz, mgiełki podfruwają na szczyt, zasłaniają go, odsłaniają, słonko sobie świeci, leżę na piku, dumam o niczym, a tu zasiada nieopodal mama, tato + 2 synków. Nadlatuje parka kruków, kraknęły, pokrążyły, poleciały - jak to kruki. Tatuś do synków: ' to były chronione orły, których tutaj jest więcej'.
Lato, od strony Smereka na Smerek drapie się rodzinka, tato blisko szczytu pewnym głosem oznajmia: 'No, to jeszcze parę kroków i mamy schronisko'.
Lato, zbliża się zachód słońca, po Bukowym Berdzie wije się wąż kolonistów letnich, dochodzi do piku, pan wychowawca obraca się ku słońcu, przysłania ręką oczy, wpatruje się w dal i ogłasza:' Gdyby nie niskie słońce, to byśmy Lwów zobaczyli'.
Lato, gorąco, schodzą ludzie z Caryńskiej na Wyżniańską i pytają jakiegoś gościa przy parkingu, którędy do Ustrzyk Górnych. Gość spogląda na Rawki i już bez wahania wskazuje w stronę Wetlińskiej: 'Tędy będzie bliżej'.