To był piękny wrześniowy poranek w Bieszczadach. Poprzez aksamitną mgłę przebłyskiwało nieśmiało słońce unoszące się jeszcze nisko nad połoninami. Krople rosy spływały leniwie po zwieszonych listkach...gdzieś w oddali zaspiewał drozd. Z pobliskiego młodnika wyszedł jeleń...i zaryczał donośnie...Wszystko budziło się do życia...
Przechodzący opodal wędrowiec szepnął pod nosem:
ale kicz!
![]()



Odpowiedz z cytatem
Zakładki