No dokładnie ;D Zatem może .. do zobaczenia? Bo ja też się zastanawiam czy by nie odwiedzić znów schroniska w ten (ew. kolejny) weekend -mam na myśli trening namiotowy (przed większym wypadem za kilka tyg.) i jeśli śnieg dopisze -rakietowy :}}
No dokładnie ;D Zatem może .. do zobaczenia? Bo ja też się zastanawiam czy by nie odwiedzić znów schroniska w ten (ew. kolejny) weekend -mam na myśli trening namiotowy (przed większym wypadem za kilka tyg.) i jeśli śnieg dopisze -rakietowy :}}
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
12.12.2015 -ponad granicą lasu widoczność 10-15 metrów, wiatr dość silny (na szczytach silny):
Na granicy lasu idąc z Ustrzyk na Wielką Rawkę:
DSC04530.jpg DSC04534.jpg
Wielka Rawka i ławeczka na niej:
DSC04545.jpg DSC04547.jpg
Idąc na Kremenaros (przywitałam się z dwoma strażnikami granicznymi z Ukrainy):
DSC04553.jpg
Na Małej Rawce:
DSC04562.jpg DSC04583.jpg
Biwak:
DSC04597.jpg
Zdjęć z dzisiaj (13.12.2015) nie będzie. Poszłam na Caryńską ale warunki były iście samobójcze. Wiało już na dole. Jakieś 50-80 metrów za mną szło trzech komandosów. Gdy weszłam na grzbiet Caryńskiej -wiatr powalił mnie na kolana. Ciężko było wstać. Podparłam się kijami. Stałam tak 10 sekund. Wiatr tak silny, że problemem było utrzymanie równowagi. Nie jestem w stanie powiedzieć jaka to była prędkość -po prostu przewracało człowieka :) Zawróciłam. Komandosi zawrócili także :) Było ich trzech bo czwarty komandos atakował Caryńską od drugiej strony. Udało mu się nawet wytrwać 15 minut na grzbiecie! Czwartym komandosem okazał się niejaki sir Bazyl.
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 13-12-2015 o 23:49
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Od razu samobójcze! Mi się tam całkiem podobało W lesie co prawda trzeszczało, stukało i skrzypiało ale z korzeniami nie wyrywało. Cztery kilometry lasem i 500 metrów podejścia zajęło 2,5 godziny ale zabawa zaczęła się po wyjściu z lasu. Tam podejście 50 metrów w pionie i przejście około 500 metrów po grani zajęło 45 minut. Jimi jest deko lżejsza ode mnie więc pewnie było jej trudniej ustać, mnie wichura wywróciła tylko dwa razy, więc nie było tak źle :) W sumie to leżałem trzy razy, ale za trzecim razem sam się położyłem na ścieżce, żeby schować głowę w jej zagłębieniu bo chciałem zdzwonić się ze znajomymi, którzy mieli nadejść z naprzeciwka, a inaczej nie dało się nic usłyszeć. Najgorzej jednak dawał się we znaki brak gogli. Wicher smagał śnieżnymi igłami po gałkach ocznych, wyciskając łzy, które zamarzając sklejały powieki więc ze wspomnianych 20 metrów widoczności pozostawały dwa i to rozmyte :) Ale i tak było super!
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
No dokładnie! Mi też się podobało, więc gnałam do góry! Ja po ostatnich wypadach jestem tak zadowolona, że doszłam do wniosku, że kocham zimę i zima to najwspanialsza pora roku na wędrówki górskie. Dziś w sklepach przymierzałam google i te maski neo-cośtam, kominiarki bo sezon zimowy dopiero się rozkręca. Więc w masce neo (i nie daj boże googlach) dam radę next time.
Zgadza się -w ten weekend las niesamowicie skrzypiał -także zwróciłam na to uwagę.
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Zazdraszczam takich ekstremów : ). Sam muszę w końcu spróbować Bieszczadów zimą. Zanim całkiem się rozleniwię ; ).
Odpoczywałem na tej ławeczce chwilkę wcześniej :) i muszę się bez bicia przyznać, że ja tą brzydką dziurę z odciskiem tyłka w śniegu zrobiłem...
DSC_0183.jpg
Ostatnio edytowane przez kamil91 ; 18-12-2015 o 23:21
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki