"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
o cholerka, po prostu zazdroszczę :))
Piękne zdjęcia!, czym robisz? to w drodze do Sianek?
Dzięki, zwykłą cyfrówką - Nikon P900. Sobota - zbocza i podnóża Otrytu, niedziela - zbocza i podnóża Żukowa.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Sir Bazylu, niezłe polowanie! sobota i niedziela? to jakieś obiekty noclegowe są w ogóle czynne?
Obiektem noclegowym miał być mój kamper (wiosną ubiegłego roku zakupiłem dżezkę, która fantastycznie nadaje się do noclegów gdyż po rozłożeniu foteli jest idealnie płaska powierzchnia w sam raz na materac). Niestety wziąłem jedną kurtkę i to hamerykańską, wojskową z podszewką, która po całodziennej tułaczce w śnieżnej zadymce, tak nasiąknęła, że ważyła chyba ze dwie tony! Buty też przemokły a i ze łba się lało bo mi kaptur przeszkadzał gdyż za bardzo szeleścił i grzał, więc go zignorowałem a śnieg padał non stop od 10 do 16. W nocy miało być osiem na minusie więc wszystko by zamarzło i rano ani z butów ani z kurtki nie byłoby pożytku. Byłem też lekko złachany gdyż wstałem o czwartej, przed piątą ruszyłem w jedynie słusznym kierunku i już od 7.30 szalałem na miejscu Szalałem do 17.30 więc dziesięć godzin przez setki jarów, tysiące metrów przewyższeń , miliony skłonów, skoków, przysiadów itp. tak, że całkiem nogi mi w d… wleźli
Z podkulonym ogonem wróciłem więc do domu darując sobie następny dzień.
W niedzielę wstałem dość wcześnie ale jakiś taki byłem „połamany” więc poleżałem do siódmej, zaparzyłem kawcię, zerknąłem za okno – żyleta, na kamery Lutowiska i Czarna – żyleta, no kurka wodna nie wytrzymam, wrzuciłem jakieś konserwy, kartusz, palnik , wodę i kawałek chleba do plecaka i hajda w drogę!
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Ja wstępnie miałem ochotę jechać w niedziele w Bieszczady, ale jakoś zimno, wiatry i śniegi w prognozie mnie wystraszyły i zrezygnowałem. Jednak w niedziele podobnie jak ty wygramoliłem się z łóżka o siódmej, zerknąłem za okno, żyleta, no nie wytrzymam. Zapakowałem jadło do wora i ruszyłem, ale na Pogórze, bo stwierdziłem, że dalej to już za późno. Bieszczady widziałem z Wilczego (506), wyraźnie Chryszczatą, Łopiennik, Wetlińską już słabo.
Nie, nie wymarła. Ludzkość - w trosce o słabsze jednostki - została w domu.
Czterech panów B.
Aktualnie 3 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 3 gości)
Zakładki