Wnuk ukończył 10 lat i chcieliśmy (jako dziadostwo) zrobić mu prezent urodzinowy.
Zamiast zakupu kolejnej zabawki, czy gry postanowiliśmy zorganizować wyjazd w Bieszczad, ot taki łikendowy.
Po uzyskaniu zgody rodziców , zapakowaliśmy samochód ruszając w stronę Ustrzyk Dolnych.
Tu miała być pierwsza premia w postaci pizzy w legendarnym Orliku, ale okazało się że przybyliśmy za wcześnie (pizzeria od 11-tej)
Padł pomysł aby udać się do leżącego w centrum Ustrzyk D. muzeum Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Miałem sporo obaw, co takiego dzieciaka może zainteresować w muzeum.
Okazało się jednak , że to muzeum to nie jest takie "muzeum"
Oprócz eksponatów,
.
dat i faktów, można było przejść się przez dawną wieś
...

..
Można wzbogacić swoją wiedzę o florze jaka występuje w tej okolicy , odgadując wyskakujące okienka
wejść do gawry niedźwiedzia
albo prześledzić plan wyprawy górskiej przewidzianej dzisiaj trasy na przykładzie przestrzennej mapy
...

..
Po wyjściu widać było zadowolenie ( a ja miałem obawy)
Wtedy już można było się wbić na obiecaną pizzę do Orlika
a następnie ruszyć na południe w stronę Wysokich Bieszczadów ( taką mapę trzymał wnuczek w ręce)
Gdy już za Lutowiskami skręciliśmy na Dwernik trzeba było koniecznie uzupełnić zapasy wody źródlanej
..

....
Dalsza droga prowadzi obok rezerwatu Dwerniczek, który o tej porze szczyci się łanami kwitnącej śnieżycy karpackiej.
Na szczęście nie zdobyła tej popularności jak krokusy w Chchołowskiej
więc spokojnie mogłem wypuścić młodego do realizacji swojej pasji czyli fotografowania
..