Ostatni tzw. długi weekend spędziłem w Biesach ponad 3 lata temu i skutecznie zniechęciłem się do ruszania z domu w popularne święta. Krążyłem wówczas w okolicach Cisnej i Wetliny. Raz czy dwa musiałem zejść "do cywilizacji" i o mało nie zostałem stratowany przez dziki tłum, a w kolejkach po cokolwiek straciłem ładnych parę godzin. Nawet na mało uczęszczanych zazwyczaj szlakach był spory tłok, nie wspominając o zapchanych autobusach i pociągach. A jednak czasem mnie korci, żeby znów spróbować - kilkudniowy ekstra urlop aż sie prosi o wypad w Biesy.
Jeśli podczas ostatniego majowego weekendu byliście w Bieszczadach, napiszcie jak było. W które rejony turystyka masowa wtedy nie dociera? Jakie miejscowości - poza Wetliną, Cisną i Ustrzykami - należy omijać w długie weekendy?