Pokaż wyniki od 1 do 3 z 3

Wątek: I był Beskid i były słowa ...

  1. #1

    Domyślnie I był Beskid i były słowa ...

    Zaczęło się w Niskim, ściślej w pociągu jadącym w Beskid Niski, w okresie przerwy majowej. Pociąg nie gra szczególnej roli w niniejszej historii, stąd poświęcę mu nieco więcej miejsca.

    Pociąg odjeżdżał z Gdyni o 16:23 z peronu 4. Pierwszy raz w skromnym życiu Waszego narratora zdarzył mu się wyjazd pod auspicjami Studenckiego Koła Przewodników Turystycznych. Autor kilkukrotnie już gubił się w Bieszczadach i okolicach, aczkolwiek stopy jego z Niskim przyjemności jeszcze nie miały. Wyjazd "SKaPTciowy" okazją był wymarzoną.

    Wyjazd był planowany od pewego czasu, jako wyjazd szkoleniowy kursu Przewodnickiego, w którym autor również ma przyjemność uczestniczyć.

    Wybrawszy rzecz jasna Beskidy Wschodnie jako rewir swojego polowania (pardon - dizałalności) autor znalazł się w niniejszym pociągu, co dziwne, wraz z plecakiem, namiotem, i przewodnikiem Rewasza.

    Przesiedzawszy pewną część podróży w przedziale, przy wtórze szelestu papieru autor poczuł przemożną chęć uspołecznienia się. (Gwoli prawdy zostałem z przedziału wykopany).

    Tak więc dalsze wypadki zastały autora przechadzającego się z godnością przez korytarz, w chwili, gdy drogę jego zastąpiło pewne dziewczę. Co prawda kapelusz zasłaniał twarz kobiałki, jednak późniejsze wypadki dowiodły nieomylnie płci kapelusznika.

    Autor mieni się człowiekiem twardym, (za co serdecznie Czytelnika przeprasza) niemniej jednak 500 stronnicowy wolumin zrobił na nim niejakie wrażenie. Kniga taka, podczas wyjazdu w góry, należy do wyposażenia tyleż niezbędnego co często spotykanego.

    Kniga ta wyrwała autora z zamyślenia, w jakie tymczasem popadł (złośliwi twierdzą, że nie patrzyłem, gdzie lezę). W ten oto sposób autor poznał Olemkę, która została modus operandi dalszych zajść.

    Brak tu czasu by opisywać jakie wypadki zaszły poczas wyjazdu w Beskidzie Niskim, zresztą historia ma być o Bieszczadach. Dość stwierdzć, że błoto niejdeno ma imię. ( a imię jego czterdzieści i cztery)

    Z Niskiego wróciłem w niedzielę w momencie, gdy późna sobota stawała się wczesną niedzielą. W poniedziałek dowiedziałem się, że udało mi się zaliczyć dość trudne koło. Jako osoba absolutnie absytencka postaowałiem epokowe to wydarzenie oblać w towarzystwie wzmiankowanej Olemki.
    Pozdrawiam z dalekiej północy,
    Marcin.

  2. #2

    Domyślnie Kolejne losy

    Zaczęło się na Tymbarku w Gdańsku, skończyło się nad Bałtykiem, z widokiem na Połoniny. Przecież Bałtyk nocą to prawie zalew Soliński. A nocne kształty chmur, przy odrobinie dobrej woli, są połoninami, bądź tych połonin ułudą.
    Spacer był długi, przerywany kąpielą w majowym, nocnym chruśniaku (pardon Bałtyku).

    W pewnym momencie, zwiedzanie Solińskiego znudziło się nam i postanowiliśmy wyruszyć na Ukrainę. Znad Solińskiego na Ukrainę jest kawałek. Zwłaszcza, gdy Zalew leży nad Bałtykiem.

    Skąd zaś pomysł na Ukrainę?
    Parę lat temu szedłem z bracią wędrowniczą po Gorganach. Pierwsze szlify wędrownicze zawdzięczam właśnie Karpatom Ukraińskim. Skuszony widokiem ogólnym Olemki, bądź też szczególnym Pikuja (bądź też widokiem Olemki na Pikuju) zdecydowałem się wyruszyć.

    Od wtorku do czwartku chodziłem z łbem w chmurach, stąd też wyruszłem z lekkim przeziębieniem.

    Na spotkanie z Olemką stawiłem się przepisowo w stroju codziennym, pod krawatem i w garniturze. Cóż konferencje naukowe nie uznają sztywnego rygoryzmu strojów turystycznych. Po wymianie uwag wstępnych i przebraniu odzienia na wyjściowe wyruszyliśmy stopem na koniec świata.

    Z początku kiepsko. Tylko jeden krótki skok, potem stacja. Wyjąłem zdobyczne mango i począłęm je pałaszować. Mamienie kierowców pzozostawiłem Olemce. Koniec konców ciężko być marą, jeśli jest się mężczyzną.

    Prędzej niż mango końca, dobiegł mnie okrzyk Olemki. Navigarre necesse est.

    Podróż była miła, podwózca okazał się człowiekiem z przeszłością. Turystyczną. Miłe rozmowy, przeywane spaniem okraszone były muzyką. King Crimson, Renaissance, Dead Can Dance. Autor czuł, że dzień kończy się pysznie.

    Tuż na skraju Puszczy Kampinoskiej pożegnaliśmy się z autem i ze światem. Sen w namiocie, po solidnej dawce herbaty okazał się ukoronowaniem dnia minionego.
    Pozdrawiam z dalekiej północy,
    Marcin.

  3. #3

    Domyślnie Łupie

    Rano obudził mnie budzik. Jeszcze nim Ola uniosła powiekę niecny zgrywus został wyeliminowany. Spaliśmy dalej.

    Wreszcie pobudka właściwa, herbata, cukierki na śniadanie i jedziemy. Droga, stacja i stop. Jedziemy dostawczakiem przez Wawę.

    Po drugiej stronie zjedliśmy śniadanie w cukierni. Potem dalej, kawał wzdłuż drogi. Kicha, droga twarda, iść źle. Kolana powoli rozpoczynają gawędę, horyzont zawalony drogami i miastem.

    Zaczyna padać. Robi się lepiej, bo nie widać miasta.

    Wreszcie przystanek, wylot na Lublin. Łapiemy i gotujemy wodę na zupkę. Przechodnie dookoła patrzą z zazdrością na gorącą herbatę i zupkę chińską. Nikt się nie chciał skusić.

    Wreszcie jest, kawałek na Radom. Jedziemy na pace, śpim. Olę opuszcza telefon (wróć, Ola tęskni). Potem dookoła Radomia i na Lublin. Jak się nie ma co się lubi. Wreszcie jest, skok na Lublin. Korki straszne, leci Kazik. Jest duszno, parno. Nie wiem jak się nazywam.

    Lublin. Lecimy do znajomej, poznanej we wrześniu w Biechach. Chcieliśmy tam tylko wpaść, zostaliśmy do 12. Jakoś ten czas się zakrzywił, ani chybi Biechy blisko.

    Gadamy, pijemy (ja herbatę), słuchamy muzyki. Jest cudnie, nie chce mi się stąd ruszać. Biechy są tam, gdzie ludzie. Pewnie ciężko byłoby wyjść, gdyby nie zdjęcia. Widok łąk nad Kolibą działa motywująco. Zasypiam, przy akopaniamencie pieśni Łemków i szeptów kobiet.
    Pozdrawiam z dalekiej północy,
    Marcin.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. był RIMB
    Przez Henek w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 58
    Ostatni post / autor: 20-10-2009, 21:11
  2. Kto był na BA!!!!
    Przez BIESY1 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 72
    Ostatni post / autor: 26-03-2008, 15:11
  3. Byłem!!!
    Przez WojtekR w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 15-06-2006, 08:18
  4. Byłem.. 9 godzin . Ale byłem..
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 09-05-2006, 00:19
  5. Znowu byłem w Bieszczadzie
    Przez bertrand236 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 114
    Ostatni post / autor: 18-07-2005, 00:41

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •