Do postawienia takiego pytania zainspirowały mnie dwie sprawy:
1. Post o "najbardziej dzikich, odludnych ostępach Bieszczad"
2. Pytanie znajomego: czy w tych Biesach da się zniknąć? Po prostu wyjechać tam i się rozpłynąć?
Kolega zapytał pod wpływem - znanego chyba wszystkim - nastroju pt. "A rzucam wszystko w ch... i wyp...m w Bieszczady", więc po jakimś czasie mu przeszło. Ale zostawił mnie z problemem. Teoretycznie powinienem znać odpowiedź, a mnie wtedy szczęka opadła... Pytanie niby proste, a zahacza o geografię, gastronomię, psychologię, telekomunikację, meteorologię, logistykę, kodeks cywilny, medycynę i Bóg wie ile jeszcze dziedzin życia...
No to pytam Was, bo dlaczego mam się męczyć sam? :)
Czy przy takim rozwoju technologii (głównie środków komunikacji) da się zniknąć w Biesach? Na parę lat zaszyć tak, żeby rodzina nie znalazła? Bank nie wytropił? Koleżanka "łańcuszka szczęścia" sms-em nie przysłała? Detektyw Rutkowski w bagażniku z powrotem nie przywiózł?
Chodzi mi jedynie o aspekt techniczny. Pomijam oczywiste uwarunkowania finansowe (jeść i mieszkać!) czy psychologiczne (wytrzymać!)![]()
Zakładki