i brakuje lecytynyZamieszczone przez iza
Pozdrawiam
i brakuje lecytynyZamieszczone przez iza
Pozdrawiam
bertrand236
Dzień ósmy.
Pada. Chwilowo nawet bardzo. Wstajemy później. Postanowiliśmy sobie pojeździć. No to jedziemy. Najlepiej w prawo. I tu mała uwaga. Dotyczy to całego naszego pobytu w Bieszczadzie, czyli dotyczy również następnych dni. Nikt mnie nie zatrzymywał na stopa. Nie mogliśmy się nadziwić. Wniosek nasuwa się sam. Trzeba tu przyjeżdżać poza sezonem. Nie, żebym coś miał przeciwko autostopowiczom, nie. Sam czasem łapię stopa w Bieszczadzie, żeby dojechać do Karawanu. Chodzi mi o to, że Bieszczad jest wtedy prawie pusty. Są tylko tacy miłośnicy spokoju jak my, Piotrkowie, Iza, Piotrek, Jabol, czy inni ludzie tego pokroju i przekonań, których jeszcze nie poznaliśmy. Dojeżdżamy do Ustrzyk Górnych. Pustki. Wizyta u Andrzeja Lacha. Jego też nie ma. Żona mówi, że można go zastać w Solinie. Wygląda na to, ze gość się wyprowadził. Jedziemy dalej. Po prawej stronie mijamy najbardziej typowe dla Bieszczadu zwierzęta – „pasące” się na błocie strusie. Jest nam żal tych ptaszków, aczkolwiek nie wiemy, jakich warunków potrzebuje taki przerośnięty drób. Wydaje nam się, że zero trawy tylko błoto to lekka przesada. Skręcamy w stronę Mucznego. Nie dojeżdżamy do samego Mucznego. Idziemy się przejść do lasu. Pada. Spacer nie jest przyjemny. Łazimy tak po lesie półtorej godziny. Nic godnego opisu nie widzieliśmy. Zwierzyna się chyba pochowała. Mówią, że psa w taka pogodę się nie wypędza. My też mamy dosyć. Wracamy do karawanu. Jedziemy na kawę do Mucznego. Po drodze mijamy miejsce odpoczynku dla turystów, którego nie było jeszcze zimą. Wydaje mi się, że po intensywnych opadach ziemia się obsunęła i po jej uprzątnięciu ustawiono ławki. Ładne miejsce. Na kawę idziemy tym razem nie do Wilczej jamy tylko do Karpathii. Szefowa Pani Małgosia wita się z nami jak z dobrymi znajomymi. Serwuje kawę. Rozmawiamy z nią przy kawie o Mucznem. Muczne też się zmieniło w ciągu ostatnich kilku lat. Nam się bardziej podobało to stare Muczne. Ale jest jak jest i najwyżej mogę tu nie zaglądać. Zaglądać tu będę, bo okolica piękna i bogata w chatki…. Jedziemy do Czarnej. Znów próbuje zdobyć wpis Łysego do książki. I znów nic z tego. Gość chyba przyjeżdża do domu nakarmić psa. Trudno może innym razem. Postanawiam zobaczyć cerkwie w Bystrem i w Michniowcu. Wszystkich, którym się nie podoba droga Dołżyca – Terka zapraszam w tamtą stronę. Łajt Lajting może tego nie przetrzymać. jakoś dojeżdżam do Bystrego. Cerkiew od mojej ostatniej tu bytności 3 – 4 lata temu w stanie jeszcze gorszym. Jak się nie znajda pieniądze na jej remont to moje wnuki już jej nie zobaczą. Obok cerkwi na drzewie zauważyłem sporych rozmiarów mrówkę. XXXX Jedziemy do Michniowca. Droga tak wspaniała, że rezygnuję z jazdy. Ponieważ leje, nie idę pieszo. Wracamy. Wizyta w Czarnej w Baraku. Wreszcie jest otwarty. Jak zwykle mała pogawędka z Panem Franczakiem. Jedziemy do Ustrzyk Dolnych. Obiad jak zwykle w tym mieście w jadłodajni Ewa. Jak zwykle niedrogo i smacznie. Polecam. Ponieważ przestało padać spacer po Ustrzykach. Za każdym razem jak jestem w tym mieście różne kobitki proponują mi kupno papierosów. Za każdym razem mam frajdę, jak widzę ich reakcję na moją odpowiedź „Dziękuję nie. Jestem za młody”. Mimo wszystko, żal mi tych kobiet z Ukrainy. Pamiętam czasy jak my Polacy jeździliśmy do Niemiec z jajkami. Nie wiem, dlaczego ale alkoholu już mi nikt nie proponował. Wracamy do karawanu i jedziemy nad zaporę. Znajdujemy nawet Andrzeja Lacha. Mówi, że zostawił interes w Górnych żonie i synowi. Teraz buduje lokal nad Soliną. Z dumą oprowadza po swoim królestwie. Może to być największy lokal nad zaporą. Plany ma duże. Gorzej z kasą. Zaprasza w sierpniu. Sprawdzimy, co zdziałał. Postanawiamy odwiedzić Polańczyka. Marzy nam się rozpusta. I rozpusta była. Informacja specjalnie dla Doczu: Kwaśnica w Stanicy nadal bardzo dobra. …. Te kropki oznaczają przerwę na otwarcie ostatniego Kelta, jakiego przywiozłem ze Słowacji. Wracamy na Przysłup. Jest środa. Liverpool gra o puchar. Idę do gospodarza do domu ma mecz. Pan Dworaczek stanął na wysokości zadania. Postawił browarna. Oglądamy mecz w trójkę: dwóch chłopów ze Starogardu i ja. Do przerwy 0:3. Zostaję sam. Po przerwie przychodzi gospodarz. Jak jest 2:3 wysyła żonę po tych mostków ze Starogardu. Przychodzą nieco osłabieni i pytają się, czy mogą kupić po setce. Dworaczek znowu mi zaimponował. Przyniósł 0.7 l i stało się. Ale Dudek zdobył puchar. C.D. może N.
bertrand236
oczywiscie ze za malo.... ciagle mało mi i mało... skoro nie moge pojwechac to se chociaz poczytamZamieszczone przez bertrand236
Zamieszczone przez KAHA
O.K. Dopiszę do końca. Tylko nie wiem kiedy. Postaram się jak najszybciej.
Pozdrawiam
bertrand236
myślę że na to też jesteś za młody.... hihihihiZamieszczone przez bertrand236
Ps. jeszcze jeszcze...
Ps.2. zbieram podpisy pod petycją do Bertranda...
ja myślę, że nie tylko na to.....Zamieszczone przez KAHA
Prosze wszystkich: Dajcie sobie luz. Dziś wieczorem machnę następny odcinek. Bez petycjii.. :DZamieszczone przez KAHA
bertrand236
machnij , machnij to tak jakby wokół ognia przy tobie usiadła grupka przyjaciół i sluchała twej opowieści... Pisz... my słuchamy...Zamieszczone przez bertrand236
...jeno być niewidzialny jak Ten co mnie stworzył
tak więc wyluzowany, zupełnie na luzie, czekam na cdn.....Zamieszczone przez bertrand236
eh, ten net, siadasz, jednym okiem czytasz, a drugie przymykasz, i widzisz w wyobrażni , jakbyś tam był. Nawet tam gdzie jeszcze twoja noga jeszcze nie stanęła.Zamieszczone przez Jabol
pozdroowka
marekm
No to PRZYJACIELE, zapraszam na ognisko, powiedzmy nieco spóźnione godzina 22:00. Niecierpliwi mogą zabijać czs Xiążęcym lub czym tam lubią zabijaćZamieszczone przez Jabol
bertrand236
hmmm tylko my w tym samym czasie mamy impreze konkurencyjna.... i caly szmat od ogniska... no nic wsiadziemy w ałta i przyjedziemy ... hahahaha
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki