17zl/h plus zarcie. Nie widze problemu.
wiesz - gotowanie na ognisku w kociołku ma swój urok - ja np mam bardzo lekki kociołek - jest on lżejszy niz moja kuchenka i duza butla z gazem do niej. Jednakze pogoda bywa kaprysna i jesli nie znasz chatek w gorganach to gaz moze byc niezbedny.Zamieszczone przez Henek
Pozdrawiam
Podczas naszego wyjazdu w G. 2 lata temu wzięliśmy 2 CG na zapas. Przydały się do gotowania herbaty, bez wychodzenia ze śpiwora.
Mówiąc inaczej. Gotowanie na ognichu jest szybsze i tańsze. Kociołek wzięty na 4 osoby nie zawadza specjalnie.
Żarcie:
Śniadania
Na 4 dni można brać chleb + puszki. My na 14 dni wzięliśmy kaszki, otręby, mleko, itd. Do kaszek rodzynki, orzechy, czekolady itd. Generalnie utwardzacze kaszki, która jest z kolei wypełniaczem. Jeśli ktoś nie pzeada za kaszką niech weźmie mleko instant i płatki.
Obiady
Ryż, Kasza, Kasza z soczewicą.
Sosy do spaghtetti
Menu powyższe sprawdziło się w 75 %
Teraz wziałbym skłądniki do brei SKPT/B i więcej kisielków instant. Kisielki idealnie poprawiają perystatykę jelit, czyli pomagają w zatruciach i biegunkach. Przy przejściu na dietę jw są niezbędne.
Uwaga przepis na breję.
cebula + kiełbasa dusić pod przekryciem około 8 min, potem dodajemy kukurydzę, groszek, fasolę i przyprawy itd. Potem następne 5 min i dodjemy czosnek. Po 2 min jadalne z kaszą, ryżem, itd.
Breja daje większego kopa niż sosy z torebki, a waży tylko trochę więcej. Zwłaszcza w grupach 6/10 osobowych rozkład ciężrau przemawia za breją.
Pamiętaj o przyprawach. Zioła Prowansalskie, pieprz ziołowy, papryka. W sumie kosztuje około 4 zł, a ratuje życie.
Doradzam kijaszki trekingowe
Tutaj więcej o kulinarach
http://www.klub-karpacki.org/
Na 14 dni z pełnym żarciem plecak mój ważył 23 kg. Można spokojnie dać sobie radę.
Pozdrawiam z dalekiej północy,
Marcin.
Heniek,
Ognisko jest bez wątpienia tańsze, ale czym będziesz tam palil? Kosodrzewiną? Ludzie, pomyślcie o tych co przyjdą po was! Jeśli każdy będzie lamal kosówkę na ugotowanie sobie zupki chińskiej, to za parę lat w Gorganach zrobi się lyso...
A co do brania tylko tego ubrania "co na sobie" - no można, ale co, jeśli przemoczy Cię ulewa, zejdzie mgla i temperatura spadnie do paru stopni. Dupa zimna, i to doslownie...
Przepis na śniadanie: platki owsiane i jeczmienne blyskawiczne, platki ryzowe, mleko w proszku, kaszka ryzowa np bananowa, rodzynki, inne suszone owoce. Oplaca sie robić to w ilościach hurtowych, wychodzi taniej. 150 g takiej mieszanki zalanej wrzątkiem i jesteś obżarty po uszy.
Obiad:
a/ do purre ziemniaczanego wrzucasz kostke rosolową, pokrojone kabanosy i zalewasz wrzątkiem
b/ kus-kus z kostką rosolową (dla odmiany np grzybową) zalewasz wrzątkiem, wkrajasz konserwe, do popicia gorący kubek - zupa pomidorowa
c/ makaron, sos do makaronu, kawalek zoltego sera
pozdrawiam,
SZaszka
я пиду в далекие горы на широкие полонины
W Biesach, na polu, preferuję ognisko. Susz zbieram po okolicy.Zamieszczone przez Szaszka
Wyżej i w niepogodę - stara niezawodna "kostka", zagariełka, handgranat - czyli benzynowy prymus. 1/2 litra benzyny starcza na kilka dni i raczej nie ma problemu z uzupełnieniem. Spala benzynę samochodową.
Długi
1. W Gorganach zatrzymywałem się na przełęczach a nie w partiach szczytowych. Stąd paliłem gałęziami buczyny a nie kosówką. Kosówka jako opał jest chyba kiepskim pomysłem bo
a) świeża jest zbyt wilgotna
b) zeschnięta mało energetyczna
O ile mnie pamięć nie myli to idąc przez Konia Grofeckiego, Grofę, Parenkie aż do Sywuli można napotkać kilka przełęczy zalesionych liściastymi.
2. Oczywiście Szaszka ma rację zwracając mi uwagę na przyszłe pokolenia. Z tego powodu nie palę gałęziami zrywanymi z drzew (również dlatego, że są zbyt świeże), ale wiatrołomami. Nie uważam tego faktu za usprawiedliwienie, ale za wybór mniejszego zła.
Zdaję sobie sprawę ze znaczenia wiatrołomów, jednak spalenie kilku wysuszonych gałęzi nie jest tożsame z paleniem całych pni. A to w pniach gnieździ się większość fauny .
3. Zapasowe rzeczy. Jednak bielizna na zmianę + krótkie spodnie potrafią cuda. Zwłaszcza , że w G. jest zdecydowanie zimno. (nam się trafił przymrozek w lipcu).
Pozdrawiam z dalekiej północy,
Marcin.
Sporo tu widzę kulinariów... Pospisuję sobie i wypróbuję te wasze przepisy :D :D :D
Ja w Biesach stosuję system dwuposiłkowy. Sprawdzony empirycznie w 100%. Konsumuje się tylko rano i wieczorem, na noclegach. W ciągu dnia - tylko picie, ile dusza zapragnie & ile się ma ze sobą. Do uzupełnienia w prawie każdym strumieniu :D. Glodunie czuję w ogóle.
Menu: chleb, chleb, chleb. Jakoweś smarowidło, najlepiej takie fabrycznie zapuszkowane, coby się nie wybejałlo. Do tego ser żółty (w Biesach obowiązkowo wędzony:D) i końserwy.
W roli czegoś ciepłego występują chińskie zupki & gorące kubki & tym podobne. Czasem kiełbacha z ognicha.
I obowiązkowo herbata
I wsio
I przygodnie napotkane maliny, borówki i czereśnie, ostatnio w Łopience
:D :D :D
Pozdrawiam
mj
A tak w ogóle, to wiecie co? Miało być o odchudzaniu, a piszemy o żarciu.... :D
Pozdrawiam
mj
Co do plecakai jego zawartości to stwierdzam ze z roku na rok robie sie coraz bardziej wygodny a mój plecak coraz cieższy...Ale co do poprzednich postów... Palnik gazowy z butla jest juz nieodłaczna cześcią mego ekwipunku szczególnie zimowego, osobiście preferuje menazkę ale nie wojskową 'lornetkę" tylko zwykłą turystyczną można w niej gotować wode na palniku i na ognisku,można skombinowac takze jakąś pokrywkę zaoszczędzi to czas gotowani. Polar musi być na bank bez niego jak bez ręki. Wedrujac latem zawsze mam 3l wody i naprawde czasem jest jej za mało.Co do posiłków to mozna powiedzieć "Student Styl" pasztety, konserwy,ryż, dżemy...Ale z czasem jest jedzenia coraz mniej i pieniadze sie kończą ale co sie robi żeby zostac w bieskach dłuzej...Latem zamiast namiotu biore plandeke 2-3m zwykłą kupioną w sklepie rolniczym bądż też pałatkę. Mozna zrobić z tego całkiem przyzwoite schronienie.Aaaa... i oczywiscie kijki trekingowe. Kiedyś byłem nastawiony do nich negatywnie ale mi szybko przeszło...Niestety nie mam przy sobie swego notatnika ze spisem gratów w góry i jak go odnajdę to cosik dopiszę...
Pozdrówka:)
P.s Polecam równiez link strony www.survival.abc.pl dawno nie było tam żadnej aktualizacji ale kiedys tą stronke chwalono.
http://www.flickr.com/photos/bison86/
http://picasaweb.google.com/Bison86
Po drogach wedrować, zrobić co tylko sie da aż sie dopełni czas...
Wszystkie manele opakowane workami foliowymi ładuję do plecaka.
Wyciągam wage łazienkową . Wskazówka reaguje na moje wejście.
Teraz najważniejsze. Sięgam po plecak i nerwowo zerkam na wskazówkę.
Poszła ostro do przodu. Całe 14 kilogramów, a przecież tam nie ma jeszcze picia. Na butelkę mineralnej i ze dwa piwa trzeba spokojnie dołożyc ze 2 kg
Nie ma lekko
Dziękuję wszyskim za sugestie i porady. Były one żródłem przemyśleń i dociekań.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki