Strona 4 z 7 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 70

Wątek: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

  1. #31
    Bieszczadnik Awatar Doczu
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Sosnowiec
    Postów
    1,058

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Cytat Zamieszczone przez z lasu Zobacz posta
    naturalnie bedziemy to robić z potencjalnie bezpiecznego drzewa.
    Mnie zawsze uczono ze dla misia nie ma potencjalnie bezpiecznych drzew. Może na wagarach byleś wtedy ? ;-)
    http://www.doczu.pl

  2. #32
    Bieszczadnik Awatar człowiek z lasu
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Ustrzyki Dolne (kraków momentami)
    Postów
    142

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    nie byłem na wagarach :)
    poza tym już jest po wszystkim jak na razie. Na Otrycie mój znajomy leśnik postawił na jakimś buku prowizoryczną ambonkę. siedzieliśmy tam całą noc, ale bez rezultatu :/ po pierwsze żaden misio nie przyszedł, a po drugie kamera okazała się być nieodpowiednia. trzeba coś bardziej specjalistycznego niestety. w mojej podczerwień ma za słaby zasięg i nie łapało okolicy przynęty . ogólnie wyszło to strasznie amatorsko , ale przygoda była hehe
    pozdrowienia z lasu

  3. #33
    Bieszczadnik Awatar chris
    Na forum od
    11.2004
    Rodem z
    Kristiansand i ... ;)
    Postów
    870

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Z niedźwiedziem w Bieszczadach to jest tak , że możliwość natknięcia się na niego na szlaku jest znikoma , jednak napotkać go można omal wszędzie... i należy się z tym liczyć , zwłaszcza w dość rzadko uczęszczanych ostępach Hyrlatej i jej północnych stokach, nie wspominając worka bieszczadzkiego..Niebezpieczne na pewno jest tak zwane chaszczowanie, czyli poruszanie się poza wyznaczonymi szlakami podczas poszukiwania poroży czy resztek żelastwa wojennego...Poza tropami niedźwiedzia nigdy nie napotkałem go podczas licznych wędrówek ani podczas biwaków w dziwnych miejscach...Z opowiadań mego kolegi Ryśka Szocińskiego, sławetnego twórcy i zakapiora bieszczadzkiego wiem, że poszukując poroża można stracić życie...Bieszczadzkie niedźwiedzie unikają styczności z ludźmi i lepiej takowego kontaktu nie prowokować. I nie zawsze śpią zimą.Dobrze jest podczas wędrówki uderzyć czasem kijem o drzewo,głośno rozmawiać,nawet z samym sobą. A czy warto prowokować kontakt? Na pewno nie.

  4. #34
    Poeta Roku 2010
    Poeta Roku 2009
    Poeta Roku 2008

    Awatar WUKA
    Na forum od
    07.2006
    Rodem z
    Toruń
    Postów
    3,907

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Jak większość,misia osobiście-oko w oko ,nie spotkałam...ale.W drodze na Krywe,przeciął nam drogę.Zostawił jeszcze mokre,błotne ślady.Obmierzyliśmy je i porównali ze stopami tego z muzeum w Ustrzykach.To był tej postury osobnik.Dawaliśmy mu odpowiednio"do zrozumienia",że raczej nie chcemy go spotkać w drodze powrotnej.Zgodził się...

  5. #35
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,824

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Wtręt prasowy ;-)
    REPORTAŻE
    13 grudnia 2006 - 20:48

    Oko w oko z niedźwiedziem
    Uciszono się z wolna, i oczy gawiedzi / Zwróciły się na wielki, świeży trup niedźwiedzi: / Leżał krwią opryskany, kulami przeszyty, / Piersiami w gąszcz trawy wplatany i wbity, / Rozprzestrzenił szeroko krzyżem łapy, / Dyszał jeszcze, wylewał strumień krwi przez chrapy, / Otwierał jeszcze oczy, lecz głowy nie ruszy;…
    Tak kończy się jeden z najsłynniejszych pojedynków pomiędzy niedźwiedziem i człowiekiem w literaturze polskiej. Zachęcony lekturą Adama Mickiewicza oraz zaproszeniem znajomego myśliwego, postanowiłem ruszyć na spotkanie z bieszczadzkim niedźwiedziem. Choć trochę się bałem, bo historia zna wiele dramatycznych spotkań z tym potężnym zwierzęciem.

    Jak chłop kamieniem…

    Najsłynniejsze takie zdarzenie miało miejsce wiosną 1918 roku. Leśniczy Jurysta z Zawoja (dziś: Zawóz) wybrał się do lasu na rutynowy patrol. Nagle na jego drodze pojawił się olbrzymi niedźwiedź - stanął na dwóch łapach. Ruszył do ataku, jednak zawahał się i przystanął.

    Leśniczy wykorzystał ten moment - chwycił kamień i cisnął go całej siły w otwartą niedźwiedzią paszczę! Kamień utkwił między potężnymi szczękami. Niedźwiedź szamocząc się, wpadł do jaru. Jurysta przypomniał sobie, że ma na plecach znaleziony niedawno wojskowy karabin. Dokończył dzieła, z bliska strzelając do niedźwiedzia. Historia ta obiegła całe Bieszczady, przez wiele lat wzbudzała grozę i zachwyt.

    Podobne zdarzenie przeżył Franciszek Hankus (na fotografii), ówczesny łowczy, który natknął się na niedźwiedzia i kiedy nie miał szans na ucieczkę, zabił go.


    Jan Mazur nadleśniczy Nadleśnictwa Stuposiany. Dzięki niemu niedźwiadek złapany we wnyki został uwolniony i nikomu nic złego się nie stało. (WOJCIECH ZATWARNICKI)

    Morderca z Polany

    Wyprawę niedźwiedzim tropem rozpoczynam szlakiem Otrytu, u stóp którego rozciąga się Polana. Mój przewodnik zapewnia, że jeszcze niedawno widział tu niedźwiedzicę z małym. Wiedział, co mówi, bo w jednym ze zdziczałych sadów natrafiamy na połamane drzewa, ślady pazurów na korze...

    W połowie lat 70. mieszkańcy Polany i okolicy przeżywali koszmar. Grasował tu potężny niedźwiedź, siejąc spustoszenie wśród bydła. Tylko w jednym sezonie zabił około 30 sztuk. Jedynym ratunkiem było zastrzelenie agresora. Jak się później okazało, ważył - bagatela! - 340 kilogramów.

    Urwany trop

    Ledwo rozpoczętą wędrówkę zboczami Otrytu trzeba zakończyć, bo trop niedźwiedzia urwał się w sadzie.

    Idę dalej. Z miejscem, do którego po chwili dotarłem, wiąże się najsłynniejsza historia polowania na niedźwiedzie w Bieszczadach, a może i w całej Polsce.
    Jej bohater to Piotr Jaroszewicz, późniejszy premier, wytrawny myśliwy - tak przynajmniej o nim mówiono.

    Oto Polana Ostre. Natrafiono tu na niedźwiedzia, który zaglądał do pobliskiej pasieki. Wystarczyło przyłożyć broń i strzelić… i tak się stało. Niedźwiedź padł. Jaroszewicz był dumny jak paw. Spreparowany niedźwiedź trafił jako dar do ustrzyckiego Zakładu Budownictwa Ludowego i dał początek Muzeum Przyrodniczemu Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych.
    To wersja książkowa. A jak było naprawdę?

    - Jaroszewicz trafił nieczysto - opowiada mieszkaniec Polany, świadek tamtego polowania. - Niedźwiedź uciekł do lasu. Pościg okazał się nieskuteczny. Natrafiono na innego niedźwiedzia i dostarczono go martwego do stóp Jaroszewicza.

    - A o tym, jak woziliśmy ciągnikami śnieg na łąkę, aby dla zrobienia pamiątkowego zdjęcia stworzyć zimowy pejzaż, to już nie będę opowiadał - dodaje, śmiejąc się.

    Inny rozmówca potwierdza te fakty. Mówi, że niedługo potem w okolicy Wołkowyi pojawił się okulały niedźwiedź. Widywano go często, zyskał przydomek Kulawka. Najprawdopodobniej był tym postrzelonym przez Jaroszewicza.

    Ciągłe zagrożenie

    W ustrzyckim muzeum obok "niedźwiedzia Jaroszewicza” stoi dużo mniejszy. Padł on w nadleśnictwie Wetlina. Bo przez pomyłkę wzięto go za…dzika. Ale wersja oficjalna mówi, że wpadł w sidła.

    Inna historyjka. Leśniczy znalazł w potoku w Górnej Wetlince martwego niedźwiadka. Okazało się, że miś osunął się ze śliskiego zbocza i utopił się. Po śladach na brzegu leśniczy wywnioskował, że niedźwiedzica próbowała pomóc swojemu dziecku, ale nie dała rady...

    Sidła

    Skoro zgubiłem "swojego” niedźwiedzia, postanowiłem udać się tam, gdzie na pewno go spotkam, czyli w okolice Stuposian. Moim przewodnikiem jest teraz nadleśniczy Jan Mazur. Kilka tygodni temu brał udział w uwalnianiu niedźwiadka. Złapał się w sidła zastawione przez pracownika Polskiej Akademii Nauk.

    - To smutna historia, choć zakończyła się dobrze - opowiada pan Jan. - Niedźwiadek wpadł w sidła zastawione na wilka. Miały być pomocne w badaniach naukowych. Żeby wydostać niedźwiadka z tych sideł, trzeba było go na chwilę uśpić. A przecież dookoła biegała rozwścieczona matka... Żeby uniknąć zagrożenia, sprowadzono traktor. Zasłonił akcję i udało się.

    Ofiary

    W 1996 roku, w odstępie 2 tygodni, w nadleśnictwie Lutowiska niedźwiedzica, broniąc swojego potomstwa, dwukrotnie zaatakowała ludzi. Nieszczęśnicy przeżyli, ale z licznymi obrażeniami trafili do szpitala. Jednemu z nich założono sto szwów. Takich przypadków jest więcej.

    - Dlaczego niedźwiedzie atakują ludzi? - pytam wieloletniego przewodnika PTTK Adama Lenia, który przemierzył Bieszczady wzdłuż i wszerz.

    - Nigdy podczas swoich wędrówek nie spotkałem niedźwiedzia - odpowiada. - Dlaczego? Bo chodziłem tam, gdzie wiedziałem, że na niego nie natrafię. Człowiek w lesie śmierdzi. Jest intruzem. Musimy nauczyć się szanować obyczaje zwierząt i las, który jest ich domem.

    No proszę. A ja chciałem trafić na niedźwiedzia i mi się nie udało. Widocznie... nie śmierdziałem.

    Wojciech Zatwarnicki
    w.zatwarnicki@gcnowiny.pl
    Pozdrav

  6. #36

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Tropy misia spotykałem często na szlakach zrywkowych na wschód od drogi miedzy Stuposianami, a Mucznem. Raz nawet trafiliśmy na ślady niedźwiedzicy z młodym -tak mi się wydaje.
    Zawsze taki widok wzmagał w człowieku czujność.

  7. #37
    Bieszczadnik Awatar Piotr
    Na forum od
    09.2002
    Postów
    2,605

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Niedźwiedzie nie śpią
    29.12.2006.

    Pogoda płata figla nie tylko ludziom, ale i zwierzetom. Bieszczadzkie niedźwiedzie, które o tej porze roku powinny juz spać spacerują sobie w najlepsze ze swoimi małymi. Bywa, że stają się agresywne. ak było kilka dni temu w dawnej wsi Dydiowa, gdzie niedźwiedzica, która wiodła za sobą roczne niedźwiadki zaatakowała ukraińskich pograniczników. Nie zareagowała nawet na ostrzegawcze strzały z rakietnicy. Jeden z żołnierzy został mocno poturbowany. Ma obrażenia twarzy i ręki i przebywa w szpitalu. Spacerujace niedźwiedzie widzieli również polscy pogranicznicy. Leśnicy kierują więc apel do turystów, by widząc tropy tych drapieżników byli bardzo ostrożni. Najlepiej jest unikać takich spotkań, bo jak się okazuje niewyspany miś może wyrządzić krzywdę.

    źródło: Radio Bieszczady
    Piotr
    Twoje Bieszczady - przewodnik po regionie
    Komańcza i okolice - serwis turystyczny

  8. #38
    Bieszczadnik Awatar yanuszka
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    stamtąd
    Postów
    37

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    faktycznie, nie śpią.. ja natknęłam się na świeże tropy na śniegu przecinające niebieski szlak, tuż przy dojściu do granicy z Łupkowa w strone Balnicy.. to było chyba 28 grudnia.. początkowo nie mogłam uwieżyć, ale przecież to nie mogły byc raki, tak więć skąd tak widoczne pazury?
    dodam, że nie czekałam na misia, tylko przyspieszyłam kroku.. tak myślałam, że z ewentualnego spotkania nie byłby zadowolony.. jak donosi radio - chyba miałam rację.
    życie jest tym, czym uczynią je twoje myśli..
    gg 5450026

  9. #39
    Bieszczadnik
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Żaholecki las
    Postów
    454

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Ja widzialem misia w bieszczadach mial fajne futerko takie brazowe ciapiaste lapki i lezal na wystawie w sklepie w ustrzykach a jak sie mu brzuszek nacisnelo to mowil AJ LOW JU takie to juz sa bieszczadzkie miski juz

  10. #40

    Domyślnie Odp: Czy ktoś kiedyś widział misia w Biesach?

    Moje spotkania z misiami były na Studennym. Pierwszy raz w roku 2004. Na drodze niedaleko zwyżyki w lesie(blisko już drogi Rajskie- Sękowiec), zauwazyłem ślady. Wracałem już inną trasą przez Studenne;-) Drugi raz idąc z Terki przez Studenne, kiedy jesteśmy na samym końcu tej Polany w Studennymi schodzimy w dół w las jest taka stara szopa(kompletnie zarośnięta) w jej okolicy misiu trząsł drzewo owocowe. Zaryczałem i poklaskałem z bezpiecznej odległości. Misiek odszedł. Na drzewie było widać ślady pazurków, a i tropy świadczyły, że niedźwiedż tam był. Jak widać na Studennym można spotkać tego zwierzaka. A i słyszałem o innych spotkaniach tam.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Czy ktoś go tu zna
    Przez joorg w dziale Zakwaterowanie i usługi
    Odpowiedzi: 33
    Ostatni post / autor: 09-03-2009, 16:44
  2. Czy zdarzyło Wam się kiedyś zabłądzić ? Może macie jakieś ciekawe zdarzenia ?
    Przez włóczykij w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 32
    Ostatni post / autor: 03-11-2008, 19:54
  3. Czy ktoś potrzebuje?
    Przez WUKA w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 06-08-2007, 22:28
  4. Głupie pytanie ale ktoś kiedyś powiedzial że takowych nie
    Przez dyfre w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 22
    Ostatni post / autor: 27-06-2006, 16:31
  5. Czy w Biesach da się zniknąć?!
    Przez Marcowy w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 10
    Ostatni post / autor: 29-05-2005, 23:06

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •