Iwona Kienzler „Kasiarze, doliniarze i zwykłe rzezimieszki. Przestępczy półświatek II RP”
Wydawnictwo Lira Publishing Sp. z o.o., Warszawa 2019
Pani Iwona, korzystając z innych, bardziej obszernych i specjalistycznych publikacji, jak również z prasy okresu międzywojennego (źródeł skrupulatnie wskazywanych w przypisach i w bibliografii), ukazuje nam mało znane, ciemne oblicze społeczeństwa II Rzeczypospolitej. Czytamy o przestępczej działalności przeróżnych wyrzutków społecznych płci obojga, choć oczywiście z przewagą płci brzydkiej. Od prymitywnych bandziorów-morderców po wysublimowanych oszustów, nieraz wzbudzających nawet sympatię. Tak, tak – nie przejęzyczyłem się. Bo jak tu nie patrzeć z uśmiechem i pobłażaniem na warszawskiego cwaniaka, który przybyszom spoza stolicy potrafił sprzedać kolumnę Zygmunta, fragment podwarszawskiej linii kolejowej, wydzierżawić tramwaj, a nawet wynająć pewnemu Francuzowi halę warszawskiego Dworca Głównego na cele imprezy tanecznej. Rozbawienie wzbudza również wielka łatwowierność i bezmyślność niektórych pań – ofiar oszustów matrymonialnych. Poza tym jednak czytelnikowi raczej nie jest do śmiechu. Natomiast jest mu często blisko do zaciśnięcia pięści i zgrzytnięcia zębami – zwłaszcza gdy autorka przedstawia opryszków niebrzydzących się mokrą robotą, mordujących spokojnych obywateli i funkcjonariuszy państwowych. No a takiego „Hipka Wariata” to ja bym osobiście utłukł. Ten psychopatyczny bandzior, nie dość że wyspecjalizowany w napadach rabunkowych, to jeszcze miał jakąś paranoiczną obsesję na punkcie kotów – w życiu zamordował kilkaset tych niezwykle sympatycznych zwierzątek. W chwili, gdy to piszę, po moim mieszkaniu hasają dwa przemiłe koty: Sabinek i Kubuś. Sabinek pochodzi z Ustrzyk Górnych.
Lektura rozdziału 5 pt. „Tata Tasiemka i Doktor Łokietek – władcy warszawskiego półświatka” każe nam sobie przypomnieć powieść pt. „Król” Szczepana Twardocha, już wcześniej tu opisaną. Tata Tasiemka i Doktor Łokietek to tamtejsi Kum Kaplica i dr inż. Janusz Radziwiłek. Rozdział ten autorka oparła o informacje zaczerpnięte z książki Jerzego Rawicza pt. „Doktor Łokietek i Tata Tasiemka. Dzieje gangu”, wydanej w 1968 r. (wznowionej w 2014 r.). Z kolei pisząc o przemytnikach autorka przy okazji wskazuje niektóre nonsensy polskiej przedwojennej polityki gospodarczej, faworyzującej monopole. Przykładowo – ochrona monopolu zapałczanego powodowała, że każdy nierozważny nabywca zwykłej zapalniczki do papierosów musiał w urzędzie uiścić opłatę stemplową i ostemplować tam własną zapalniczkę. Czegoś podobnego to przecież nawet w PRL nie zdołano wykoncypować. Choć nie przeczę – iście księżycowa gospodarka epoki PRL też obfitowała w przeróżne bezsensowne regulacje, np. w sprzedaż alkoholu dopiero po godzinie 13. Rozdział poświęcony kontrabandzie (ostatni w książce) autorka kończy przypomnieniem postaci pisarza Sergiusza Piaseckiego, mającego w bogatym życiorysie m.in. etap działalności przemytniczej – na płonącej granicy polsko-radzieckiej. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po książki przez niego napisane. W katalogu blogu proszę ich jednak nie szukać, przeczytałem je bowiem (wszystkie!) w czasach zanim namówiono mnie do opisywania lektur w Internecie.
Reasumując, polecam Państwu tę ciekawą, łatwą i przyjemną, ale też historycznie poznawczą książkę p. Iwony Kienzler. Dowiemy się, na jakie kradzieże, oszustwa (drobne i poważne) bywali narażeni nasi dziadkowie/pradziadkowie i dlaczego bali się wychodzić po zmroku z domu czy samotnie jeździć pociągiem. A także jakie więzy „rodzinne” (zwracam uwagę na cudzysłów) połączyły Sergiusza Piaseckiego z Czesławem Miłoszem.
PS. Na str. 257 w wierszu 12 od góry wyrazy „Związku Armii Zbrojnej” proszę poprawić na wyrazy „Związku Walki Zbrojnej” (prawidłową nazwę organizacji będącej poprzedniczką Armii Krajowej).
Powyższy tekst znajdzie się w mojej CZYTELNI KSIĄŻEK HISTORYCZNYCH przypuszczalnie dopiero za kilka tygodni (czeka na swoją kolej za napisanymi wcześniej)
Zakładki