Strona 8 z 18 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 71 do 80 z 176

Wątek: Krótka relacja...

  1. #71
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie

    21 sierpień
    Niedziela. Wolne od zabiegów. Pogoda nie najlepsza. Do obiadu odpoczynek. Po obiadku wyjeżdżamy do Horodła. Droga na Wersal pożal się Boże. Niech starczy za cały opis informacja jaką uzyskałem na jej temat od Pani, która robi mi zabiegi w sanatorium. Otóż ta Pani mieszka w Zawozie. Autobus z Polańczyka do Zawozu jedzie przez Werlas. Ci, co znają te okolice wiedzą, że autobus skręca w Sawkowczyku na Werlas, następnie ma przystanek na krzyżówce do Zawozu ale jedzie prosto na Werlas, potem wraca do tej samej krzyżówki i jedzie do Zawozu. Otóż rzeczona Pani wysiada na tejże krzyżówce i czeka na autobus na przystanku, aż on wróci z Werlasu wsiada do niego i jedzie do Zawozu do domu. Dlaczego nie jedzie przez Werlas? Bo droga taka wyboista, ze lepiej nie pytać. Szkoda zdrowia tłuc się wtewte i wewte. Jedziemy ta droga prawie do Werlas. Tuz przed nim odbija droga w prawo. Tam też się kierujemy. Po jakimś czasie odbija szutrowa droga w prawo. Przy tej drodze, przed szlabanem zostawiamy Karawan. Dalej pieszo. Można by jechać ta drogą szutrową dalej ale wiem, ze czasami złośliwi ludzie /a może nie chca zbyt dużego ruchu samochodowego/ zakluczają szlaban. Najpierw delikatnie pod górę, a potem w dól schodzimy do miejsca wypału węgla grillowego. Kawałek dalej po prawej stronie drogi mały domek w którym mieszka chyba małżeństwo wypalające ten węgiel. Widzieliśmy ludzi płci obojga. Zaraz za ich domem odbija w prawo ścieżka-droga? Skręcamy w nią. Po krótkiej chwili dochodzimy do starego cmentarza w Horodłu. Według mapy jest tu również miejsce po cerkwi ale na tyle trudne do odnalezienia, że go nie znaleźliśmy. Wróciliśmy do drogi poszliśmy dalej. Po około 20 minutach dochodzi się do dosyć dziwnego miejsca. Na drodze jest brama. Za brama droga prowadzi do okazałej rezydencji. My przed brama skręcamy w prawo i idziemy jak prowadzi droga. Następnie na skos przez łąkę. Znajdujemy wąska ścieżkę i po chwili jesteśmy przy pustelni Julka. Gospodarz nie ma. Siadamy na „tarasie” i czekamy. Na dole przy brzegu po drugiej stronie wody stoi dosyc duża łódź motorowa/ jak to się ma do przepisów?/ i słychać ludzi. Po dziesięciu minutach łódź odpływa, a na brzegu zostaje jedna postać. Postać ta po małej chwili zdejmuje z siebie całe przyodzianie i wchodzi w zarośla. Już wiem, ze jest to Julek. Zaczynam go nawoływać. Po chwili wychodzi z zarośli lekko ubrany. Przedstawiam się i proszę go o chwile rozmowy. Każe na siebie poczekać. Po około 15 minutach przychodzi do nas. Jest ubrany, ku radości Renatki. Miała bidula strach, ze będzie musiała rozmawiać z golusieńkim facetem. Jest nie tylko ubrany ale również na wszelki wypadek uzbrojony w siekierę. Zaprasza nas na „taras”. Proszę Go o wpis do książki przy rozdziale opisującym jego osobę. Myślałem, że użyje swojej siekiery. Odmowa była bardzo gwałtowna. Dało się odczuć, że Julek nie darzy sympatia Andrzeja Potockiego autora książki. Stwierdził, że książke tą należy nak najszybciej spalić tak jak kiedyś spalił książkę komunistycznego Ministra oświaty i Wychowania niejakiego Kuberskiego. /ministrował w latach 60. to dla tych, co tego nie pamiętają/. Nie chce się podpisać to nie. Nie będę go zmuszał zwłaszcza, że ma siekierę. Pogadaliśmy o życiu jakieś 45 minut. Zamierzamy odejść. Julek wręcza nam pocztówke ze swoim wizerunkiem na tle pustelni i ją podpisuje. Przy okazji mam okazję zerknąć do środka pustelni. Ogólnie rzecz ujmując można powiedzieć, że brakuje w tym gospodarstwie kobiecej ręki. Nie jest tak czysto jak w chatce koło Baligrodu ale tam przecież sprzata Anyczka… Julek delikatnie daje do zrozumienia, że należy się jakiś datek za rozmowę i pocztówkę. Dostaje. A co? Stać mnie… jak odchodzimy to przychodzi dwóch nowych gości. Sa to miejscowi ludzie. Jesteśmy przekonani, że mają ze sobą flaszeczkę jakąś. W drodze powrotnej oglądamy z daleka rezydencję, która stoi w Horodłu. Julek stwierdził, że zamieszkują tam ludzcy Państwo. Wracamy spokojnie do KARAWANU. Dobrze, że nie przejechaliśmy szlabanu, bo jest zamknięty. Jedziemy do Zawozu. Odwiedzamy Danusię i Krzysztofa Markuców, u których kilka razy mieszkaliśmy na agroturystyce. Jesteśmy przyjęci jak dobrzy znajomi. Widać, że się ucieszyli na nasz widok. Przy flaszeczce, która postawił na stół Krzysztof opowiadamy o sobie i swoich najbliższych. Są zadowoleni i szczęśliwi, bo ich dzieci zdały maturę. Córka teraz będzie studiować, a syn idzie do szkoły mundurowej. Robi się ciemno. Musimy wracać do Polańczyka.
    Załączone obrazki Załączone obrazki
    bertrand236

  2. #72
    Bieszczadnik Awatar Anyczka20
    Na forum od
    12.2004
    Rodem z
    Sanok / Dublin
    Postów
    751

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez bertrand236
    Ogólnie rzecz ujmując można powiedzieć, że brakuje w tym gospodarstwie kobiecej ręki. Nie jest tak czysto jak w chatce koło Baligrodu ale tam przecież sprzata Anyczka…
    ...apropos sprzątania koło Baligrodu...ktoś obiecał mostek, remont, jakieś deski trzeba przybić koło kominka, miały być prycze...i co? ....ja sie wcale nie czepiam , tylko delikatnie naruszam styrane sumienie ...może w końcu sie jakoś wszyscy zbierzemy i coś poremontujemy przed zimą???
    "Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj,
    Jaki spokój można znaleźć w ciszy.
    Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha ..."

    www.anyczka20.fotosik.pl
    www.youtube.com/Anyczka24

  3. #73

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez bertrand236
    Według mapy jest tu również miejsce po cerkwi ale na tyle trudne do odnalezienia, że go nie znaleźliśmy.
    jest bardzo czytelne - z tym ze byłem tam w listopadzie i nie miałem problemów z jego umiejscowieniem

    pozdr.

  4. #74
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie

    To znaczy, że muszę tam pójść jeszcze raz. I wyobraź sobie, że bardzo się z tego cieszę. Mam takie coś w sobie, że lubię byc w Bieszczadzie. Nawet jeżeli jest to dajmy na to 13 godzin.

    Pozdrawiam
    bertrand236

  5. #75

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez bertrand236
    To znaczy, że muszę tam pójść jeszcze raz
    cerkwisko jest po prawej jak idziesz od strony zalewu - nieco wczesniej niz cmentarz - cmentarz jest ok 100 - 200 m wyzej po lewej stronie drogi

  6. #76
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie

    Dzięki Dobry Człowieku! Pamietaj też o książce

    pozdrawiam
    bertrand236

  7. #77
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie

    Rano leje. W południe postanawiamy, że spróbujemy znaleźć chatkę, której bardzo przybliżone namiary dał mi Jabol. :D Ma ona znajdować się gdzieś na północ od Markowskiej. No to wsiadamy do Karawanu i jedziemy do Baligrodu. Jedziemy naokoło, to znaczy przez Hoczew. Za Stężnicą zatrzymuje nas autostopowicz. Oczywiście zabieramy gościa. Jest dziwnie ubrany jak na turystę . Po chwili rozmowy okazuje się, że jest to student odbywający tu praktyki. Studiuje na AR w Poznaniu :D . Odwozimy go do miejsca biwakowego. Niech krajan ma bliżej. Wracamy do wypału. Zostawiamy Karawan na poboczu i idziemy w las. Wydaje nam się, że sprawa jest prosta. Niestety tylko się nam tak wydaje. Idąc po strasznym błocie więcej uwagi zwracamy na to, żeby się nie przewrócić niż na cokolwiek innego . W końcu błoto się kończy. Ścieżka nas prowadzi w dół. Jedna polana nic, druga polana i nic. Jedynym pożytkiem z tych poszukiwań póki co są maliny. Jest ich dużo i są bardzo słodkie :D . Od czasu do czasu zostawiam Renatke na ścieżce, a sam wchodzę w krzaczory, żeby tam poszukać ewentualnej chatki. Oprócz nadwerężenia spodni nic więcej nie wskórałem . Po trzech godzinach szlajania się po lesie postanawiamy wracać. Renatka jest pełna obaw, czy trafimy do karawanu. Jak już zauważyła nasze ślady w błocie to była już bardzo zadowolona. Jeszcze tylko przebrnąć przez to straszne błoto i już jesteśmy na drodze. Postanowiłem zasięgnąć języka na temat chatki u gości pracujących przy wypale. Piwko wyjęte z bagażnika szybko przełamało lody :D . Niestety informacja, którą uzyskałem jest mniej więcej taka: Nic nie wiemy na temat chatki. Jeżeli jakakolwiek jest to jest tam a tam ale jej tam nie ma. Prawda, że jasno i przejrzyście ? Wsiadamy do Karawanu i tu nachodzi mnie refleksja: czy da się go kiedykolwiek doczyścić? Jedziemy do Bereźnicy Wyżnej. Z tamtąd do Berezki. Na skrzyżowaniu jest sklep. Tam postój. Kiełbacha, buła i piwo zastąpiły nam obiad :P . Wracamy do Polańczyka. Przed sanatorium zdejmujemy buty i boso wchodzimy do środka. Wzbudza to ogólną sensację ale podbijamy tym serce pani sprzątaczki. Po kolacji tradycyjne piwko u Pana Leszka. Postanawiam znaleźć tą chatkę za wszelką cenę. Jutro wybieram się tam sam ale od drugiej strony.
    bertrand236

  8. #78

    Domyślnie

    Jak ja Ci zazdroszczę bertrand..Ale ostatnia podróz w Bieszczdy zajęła mi 14 godz.-nie ma szans na krótki wypad:(.
    Pieknie tam jesienią-prawda?

    Pozdrawiam.

  9. #79
    Ekspert Roku 2008 Awatar Jabol
    Na forum od
    12.2004
    Rodem z
    Stamtąd
    Postów
    1,096

    Domyślnie

    pięknie...
    ...jeno być niewidzialny jak Ten co mnie stworzył

  10. #80
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Jabol
    pięknie...
    Nie wiem co masz na myśli?

    23 sierpień.
    Się zawziąłem. Jadę jeszcze raz tam gdzie byłem wczoraj z Renatką. Jak Jabol powiedział, że tam cos musi być, to musi być. Złaziłem górę i las dosyć dokładnie. Chatki nie ma. :( Dzwonie do Jabola, co by dał mi jakieś dokładniejsze wskazówki. Niestety Jabol jest poza zasięgiem. Łażę dalej. Znalazłem na jednej polance arkusz przerdzewiałej blachy zawieszony na drzewie . Umordowałem się w tych krzaczorach i trawach jak rzadko. Postanawiam jeszcze trochę połazić po okolicy. Okolica jest piękna, czasu mam dużo to łażę . Miejsce jest o tyle fajne, że nikogo tam nie spotkałem. Wracam tym razem przez Baligród do Renatki. Nawet zdążyłem na kolację. Mam już plan na dzień następny.

    Pozdrawiam
    bertrand236

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Krótka notka o tym jak śnieżyca z Postołowa odjechała...
    Przez Syberyjczyk w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 24-03-2012, 22:23
  2. Rumunia. Krótka relacja
    Przez Wojtek1121 w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 06-08-2010, 17:29
  3. Krótka relacja z pierwszego wypadu
    Przez janek1984 w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 24-07-2009, 18:13
  4. Jabol i Bizonek znowu gdzieś poleźli...[krótka ;) relacja]
    Przez Jabol w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 44
    Ostatni post / autor: 28-01-2006, 15:16
  5. krótka refleksja po zimowym wypadzie w Biesy
    Przez sprzysiezony w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post / autor: 20-02-2004, 13:39

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •