czyżbyś uległ pokusom kolezanki z Anyczkogrodu ?Zamieszczone przez bertrand236
![]()
![]()
![]()
czyżbyś uległ pokusom kolezanki z Anyczkogrodu ?Zamieszczone przez bertrand236
![]()
![]()
![]()
Uległem kiedyś urokowi Renatki. W ubiegłym miesiącu obchodziliśmy 25 rocznicę ślubu. Chcemy dotrwać do 50. Później uległem urokowi Bieszczadu.... I to wystarczy.Zamieszczone przez Doczu
bertrand236
yyyy...ale ooo so chodzi![]()
![]()
![]()
"Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj,www.youtube.com/Anyczka24
Jaki spokój można znaleźć w ciszy.
Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha ..."
www.anyczka20.fotosik.pl
W całej Gminie Miasta Anyczkogród mieszka 41 261osób. Stan na dzień 17.05.2005. Z tego kobiet w dużym przybliżeniu może być 20 811. Zakładam, że tylko połowa z tego ze względu na wiek itp, czyli około 10 406 osób może być moimi koleżankami, a akurat Ty Anyczko chcesz wiedzieć o co chodzi.Zamieszczone przez Anyczka20
![]()
![]()
Ciekawość to pierwszy stopień do....
![]()
![]()
Pozdrawiam Wszystkie Koleżanki nie tylko z Anyczkogrodu
Może dzisiaj uda mi sie dopisać kawałek relacji.
bertrand236
30 sierpień
Od rana jest piękna pogoda :D . Jak tylko uporaliśmy się z zabiegami, poszliśmy na przystań. Tam gdzie cumuje solińska Quin Mary, czyli statek o swojskiej nazwie Tramp można również wypożyczyć sprzęt pływający. Ponieważ nie mogę liczyć na Renatkę, że będzie machała wiosłami podjąłem decyzję o wypożyczeniu roweru wodnego. Z przystani wypływa się pod pomostem dosyć wąskim przesmykiem. ale nam sie udało nie rozbić głów i sprzętu. Postanowiliśmy nie odpływać zbyt daleko, żeby później daleko nie wracać. jak lenistwo, to lenistwo.Dryfowaliśmy pomiędzy Polańczykiem a Wyspą Małą popijając piwko. Było bardzo przyjemnie. Może nie tak przyjemnie jak w lesie, gdzieś w górach ale zawsze. W lesie jest cisza na wodzie jest cicho. Taka subtelna różnica. W drodze powrotnej nie było nawet cicho. Po prostu jeden pedał zaczął mocno piszczeć. Przypominam, że płynęliśmy rowerem wodnym i chodzi o część rowera. Ledwo co zdążyliśmy na obiad.
bertrand236
Po obiedzie Renatka chce się opalać. Ja nie chcę. Wsiadam do karawanu i jadę. Pierwszy postój na tarasie widokowym pomiędzy Polaną, a Czarną. Długa analiza mapy![]()
. W końcu decyduję się, w którym miejscu mam wejść do lasu, żeby znaleźć chatkę
. Karawan zawozi mnie na miejsce. Zostawiam go przy drodze i wchodzę w las. Po około 10 15 minutach jestem na miejscu
. Chatka stoi przede mną w krzaczorach. Miejsce ładne mimo tego, że tak blisko od drogi i od cywilizacji. Z zewnątrz jest bardzo ładna
. Wewnątrz trochę gorzej. Wyposażenie kiepskie /prycze/ i ten zapach uryny
![]()
. Zapach ten jest naprawdę uciążliwy zwłaszcza, że dzień jest gorący
. Nie wydaje mi się, aby turyści tak zanieczyścili tą chatkę. Nie wiem dlaczego, ale podejrzewam ludność miejscową.
bertrand236
Popstrykałem sobie kilka zdjęć i wróciłem do karawanu. Jak mi tak dobrze poszło, to może i zastanę Łysego w pracowni? Jadę do Łysego. Wyobraźcie sobie, że był![]()
. Długo będę pamiętał to powitanie. :D Na moje uprzejme dzień dobry, Łysy zapytał, czy aby na pewno dobry? Odrzekłem, że tak, bo go wreszcie tu zastałem po kilku a może nawet kilkunastu próbach. Pojawił się uśmiech na jego twarzy :D . Zapytałem tedy ja, czy dla niego dzień jest dobry? I usłyszałem, że NIE
. Do południa wsadził rękę pod heblarkę
. Istotnie cała ręka obandażowana. Stwierdził, że się tym nie przejmuje, bo na nim goi się jak na psie. Zaprosił do wnętrza swojej pracowni. Jako, że nie jestem miłośnikiem rzeźb i rzeźbiarstwa
nie będę opisywał tego co tam widziałem. Blisko godzinnej dyskusji z Adamem też nie będę opisywał ani streszczał, bo nie odda to tego klimatu. Obiecałem sobie, że za każdym dłuższym pobytem w Bieszczadzie odwiedzę tego gościa i porozmawiam sobie z nim, bo warto
. Dostałem też wpis do książki. Już niewiele mi ich brakuje. Za tym pobytem muszę jeszcze znaleźć Lutka. Łysy powiedział mi też, że będzie 1 października u Lacha, więc to jeszcze bardziej mnie zdopingowało do tego, żebym i ja tam był. Razem doszliśmy też do wniosku, że dzień jest taki piękny, iż szkoda go marnować na siedzenie w domu
![]()
. Idziemy połazić po łąkach. Tylko, że osobno…
bertrand236
Ech....ta babska ciekawosćZamieszczone przez bertrand236
![]()
Mnieman jednak, że skoro będziecie z Renatką w górach w okresie sylwestrowo-noworocznym to dane nam będzie spotkać się chociażby na noworocznego szampana i życzenia
![]()
![]()
![]()
hahahahahaZamieszczone przez bertrand236
![]()
![]()
![]()
"Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj,www.youtube.com/Anyczka24
Jaki spokój można znaleźć w ciszy.
Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha ..."
www.anyczka20.fotosik.pl
Proponuję jeszcze wcześniejsze spotkanie. Renatce, Barnabie, że o sobie nie wspomnę smakowały pierogi w Barze Smak, na które sie spóźniłaś. /albo my wyszliśmy za szybko. ale kto szybko je ten szybko spada w Bieszczad/. Może teraz bedzie okazja je zjeść wspólnieZamieszczone przez Anyczka20
Szampan oczywiście aktualny
![]()
![]()
pozdrawiam
bertrand236
Wychodząc od Łysego zapragnąłem połazić po łąkach, ale ….. na Choceniu. Parę kilometrów od Czarnej. Co mi tam? Karawan powiezie. Poza tym mam dzisiaj farta. Zima jak tam się szlajałem to po raz pierwszy spotkałem się z Jabolem. Mam od tego czasu jakiś sentyment do tej góry. Poza tym zima widziałem tam dużo odchodów żubrzych. Może będę miał szczęście do końca w dniu dzisiejszym i żubr podejdzie mi w obiektyw? Jadę przez Wołkowyję i Grzankę. Tuz za Wołkowyją zatrzymują mnie dwie sympatyczne dziewczyny. Proszą o podwiezienie. Okazało się, że mieszkają w schronisku w Jabłonkach i wybrały się rano nad zalew co by się wykąpać. Trzeba mieć fantazję pomyślałem sobie. Taki szmat drogi. Były zadowolone, bo już musiały, że będą całą drogę wracać pieszo. Zostawiłem dziewczyny z Biłgoraju w Baligrodzie, niech sobie radzą dalej beze mnie. Pojechałem do Cisowca. Tam zostawiłem Karawan przy jednej z ostatnich chat i poszedłem w prawo na grzbiet góry. Pogoda piękna. Widok roztacza się coraz lepszy. Na grzbiecie skręcam w lewo tak jak prowadzi droga. Dochodzę do ściany lasu i staję jak wryty. To, co mnie usadziło na miejscu to nie był żubr, nie było to żadne zwierzę, tylko tablica, że teren prywatny i wstęp wzbroniony. Deczko się wkurzyłem. Przypomniał mi się Beskid Żywiecki, kiedy szedłem szlakiem pomiędzy dwoma zasiekami z drutu kolczastego. Przed tablicą skręciłem ponownie w lewo. Doszedłem do śmiesznego kiosku na, kołach, którego zdjęcie zamieściłem na forum zimą. Później poszedłem w stronę masztu, cały czas
bertrand236
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki