mając po lewej ręce przepiekane widoki. Cisza, jaka lubię. Ścieżka zaprowadziła mnie do lasu. Nie chce was nudzić opisem mojego łażenia po tej górze. Wystarczy, że napiszę, że właziłem na każdą napotkana ścieżkę. Czasami się one kończyły, a nie chciało mi się nimi wracać i szedłem na przełaj. Wystraszyłem tez parę sztuk płowej zwierzyny. Miejsce fajne do samotnej wędrówki i do zadumy. Wreszcie wlazłem na szczyt Chocenia. Teraz informacja dla Dartego. Tam tez jest pełno zarośniętych rowów. Może ze swoim kolega pójdziesz tam w celu poszukiwań śladów historii, która się tam działa? Ze szczytu zlazłem dosyć stromym i bardzo zarośniętym zboczem do ścieżki, która zaprowadziła mnie do masztu. Wróciłem do tablicy, która mnie tak wkurzyła. Wszedłem na teren prywatny jak do siebie. Powłóczyłem się jakiś czas po łąkach, aż do rzeczywistości przywołał mnie dźwięk …… Telefonu. To Renatka niepokoiła się o swojego męża. Postanowiłem wrócić do Polańczyka. Dojechałem tam w całkowitych ciemnościach. Wyobraźcie sobie, że dopiero w Polańczyka spotkałem Żubry. Stały sobie spokojnie na półce w sklepie spożywczym. Dwa pogłaskałem za rogiem, a nawet zabrałem ze sobą.
Zakładki