..."Tramp" akurat podchodził do kei. Poczekałem więc aż zacumuje i jego kolorowy ładunek sam się wyładuje na ląd. Oczywiście jak to już wielokrotnie widziałem, zawsze którys z pasażerów lub pasażerek musiało uścisnąć prawicę kapitana i podziękować za umożliwienie ujrzenia Bieszczadów z perspektywy Zalewu Odczekałem chwilke, by trafić na dogodną chwilę pomiedzy załadunkiem i wyładunkiem. Uścisnęlem prawicę uśmiechnietego kapitana przeszedłem do sedna. Rozmowa była zwięzła.
-Miałby pan dla mnie jakis kajaczek do piatku?
-Nie ma sprawy, wybierz sobie
Rozmowa zakończona
wzięłem jeszcze nr kom i powiedziałem ze bedę dla własnego bezpieczenstwa meldował wieczorem eskiem gdzie jestem.
Kolega z wypozyczalni ( mam ten sam problem co Bertrand z zapamietywaniem imion ) dał mi wiosło i kapok i polecił mi kajak.Taki jak chciałem, drewniany, ze stępką, który sam trzyma kierunek i nie wodzi dziobem po horyzoncie jak te plastikowe...
-O której chcesz wracać?
-myslę że w piatek popołudnu
-O! Zaj...e masz!
-Wiem, mnie tez to kręci
- No to powodzenia!
- Na razie Dzieki!
chwilę mi zajęlo rozmieszczenie klamotów, potem rozmieszczenie siebie i wykonałem pierwsze, z chyba setek tysiecy ruchów wiosłem w tej wędrówce...CDN