Jest rok 2030. Na Tarnicy ląduje prywatny 6-osobowy samolot. Kiedy 3 lata temu tereny te wykupiła prywatna spółka, na szczycie powstała platforma, na której samoloty lądują z regularną częstotliwością. Przytalują, by doglądać postępu prac. Z samolotu wysiadło dwóch wspólników. Rozglądali się wokół i ogarnęło ich zadowolenie: prace na Szerokim Wierchu szły pełną parą. Koparki, maszyny drogowe i ludzie uwajali się jak w ukropie. Dobrze, bo za 2 lata ma tędy przebiegać górski etap Tour de Pologne. Wytyczona trasa ma przebiegać Szerokim Wierchem, przez Przełęcz, Halicz, Rozsypaniec, Przełęcz, Wołosate, Ustrzyki Gorne, Cisną do Leska. Wszystko wskazuje na to, że zdążą. Muszą zdążyć...
Wzięli lornetki i popatrzyli na północ. Tak, ten ***** Hotel & Spa na Wetlińskiej prezentuje się naprawdę wspaniale. Odkąd kupili poprzednią budę i na jej miejscu postawili swój hotel, Wetlińska zmieniła się nie do poznania. I pomyśleć, że kiedy opowiadali swoim zaprzyjaźnionym biznesmenom o swoich planach, wszyscy pukali się w czoło.
- Jak się nazywał ten gość, od którego kupiliśmy ten barak?
- Jakoś tak oryginalnie. Lu... Lu... Lutek, czy jakoś tak...
- Tak, chyba Lutek. W porządku gość, ale z innej epoki, nie nadążał za nowoczesnością.
Rozglądali się dalej. Lornetki skierowali na lewo, na teren rekreacyjny "Niebiańska Oaza", na starych mapach zwany "Rawkami". Oglądali kompleks basenów z jaccuzzi, gejzerami, zjeżdżalniami, hotelem i całym nowoczesnym zapleczem, jaki mu towarzyszył. Na "Niebiańską Oazę" poprowadzili dwie kolejki, od Przełęczy i Ustrzyk, które w ciągu godziny mogą przewieźć 200 osób. Przez cały rok ściągają tu tłumy spragnione wodnych szaleństw i innych uciech. Teren wybrali znakomicie - dogodny dojazd (oprócz kolejek dla zmotoryzowanych zbudowano asfaltowy wjazd wraz z parkingiem), wspaniałe widoki, prawdziwy raj...
Zadumali się. W byłym schronisku Lutka znaleźli trochę starych fotografii, które postanowili zachować dla pamięci.
- Popatrz, widzisz tych ludzi? Dlaczego oni wszyscy chodzili w takich śmiesznych kraciastych koszulach? Robili jedną, czy co?
- A co oni nosili na plecach?
- Jak to co, nosili ze sobą wodę i jedzenie.
- Poważnie? I pomyśleć że teraz wystarczą dwie pastylki by załatwić problem łaknienia.
- Ale wiesz co mnie najbardziej zadziwia? To, że oni wszędzie chodzili pieszo. Że im się chciało...
W tym momencie obudziłem się zalany potem. Na szczęście...
Zakładki