ooo przepraszam:) smiena była śmiertelna- sprawdziłem na conajmniej dwóch egzemplarzach dorzucam cosik od siebie... Bo to jest tak że każdy odkrywa czasem ameryke niezależnie dla siebie. Jakiś czas temu dokonałem takiego odkrycia. Na strychu lezy sobie powiekszalnik, karton z chemią w proszku i kilka paczek papieru fotograficznego. w szafie trzymam dwa grube skoroszyty z negatywami w koszulkach (poukładanymi po latach bezwzglednej niszczącej poniewierki)... Zawsze spoglądając w ich stronę myślałem czy kiedykolwiek znajde czas by rozstawić poraz ostatni cały ten majdan, napełnic kuwety wywoływaczem, przerywaczem i utrwalaczem... zasłonić okno, "zaświecić czerwone latarnie" i wywołać stare fotki... w miarę jak przybywało lat przeterminowania na paczkach W-14 i utrwalaczu traciłem stopniowo wiarę... i nagle zajarzyłem jak pomysłowy Dobromir cyfrówka ustawiona na makro, rozproszone mleczne światło i pyk:D potem FastStone Image Viever i klawisze ctr+I i gotowe... kto wiedział- niech wybaczy, kto nie wiedział do roboty! Bez ciemni chemii i zarwanych nocy. W biały dzień negatyw w paluchy i pod niebo -pstryk... żywcem w krainę wspomnień...
kilka "szybciorów" gorączkowo pstrykniętych z przełomu lat 80/90...
1. wędrówkowa codzienność każdego minimalisty: jedna pałatka koc i kociołek
2. kto pamięta instytucje harcerskich "hotelików" te klimaty
3.Chryszczata 1988
4. poradź teraz na forum taki ubiór na wędrówki a okrzykną cie nieodpowiedzialnym samobójcą:)))
5. dobrodzieje moi spotkani na Korbanii. Jechali do domu i oddali mi swoje zapasy dzięki którym łaziłem po górach tydzień dłużej...
6. skansen kolejki na Majdanie niszczał rzeczywiście szkoda że sprzęt nie wrócił mimo obiecanek
7. co jakiś czas fajnie spędzić cały dzień na "bytowaniu" nad jakimś potoczkiem
8. gniazdo Tarnicy
9. pasmo Durnej i Łopiennika spod skałek podłopiennikowych
10. Hnatowe widziane z Działu
Ostatnio edytowane przez Jabol ; 24-07-2009 o 01:05 Powód: rozgadałem sie:))
...jeno być niewidzialny jak Ten co mnie stworzył
Podobno dwa egzemplarze smieny były śmiertelne, ale nikt nie chciał w to wierzyć Ale za to jak pięknie przemówiły zza grobu! Te zdjęcia to prawdziwy skarb. Hahahaha, "hoteliki harcerskie", hahaha, spało się... spało... bodajże za piątaka. Na Hnatowym pamiętam pewnego gościa, który dźwigał potężny plecak. Ciężki jak ch...ra, nie dałem rady go podnieść. Pytam co tam ma, a on, że jechał ze Śląska chyba ze trzy dni, zatrzymał się w Krakowie w antykwariacie i nakupił książek, bo były same okazje. I teraz dźwiga je po Bieszczadach. Nie ma już pieniędzy, na zupki też nie starczyło, ale przyjechał na parę dni... Pewnie też spotkał jakichś dobrodziei.
qrka wodna...
te kraciaste koszule. Do dziś mam słabość do koszul w kratę i gładkich nie kupuję:P
Że też wtedy, na przełomie lat 70 i 80 nie miałem nawet Smieny lub Lomo. Zostały tylko mgliste obrazy w pamięci. Dzięki za foty...
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Ja akuracik w Bieski 1 raz pojechałem w portkach, które uszyła mi moja Mama. Kupiła sztuczkę prlowskiego 'dżinsu'. Z jednej mańki był granatowy jak trzeba, a z drugiej jasno-szaro-białawy. Też jak trzeba. I uszyła mi te moje górskie spodnie materiałem na lewą stronę:D Czyli miałem na 'dzień dobry Bieszczady' portki białe jak na promenady sopockie:D Ale tylko do pierwszej wycieczki. Później już nie miałem czasu spierać chlorofilu i błota...
D.
PS: Po pierwszym przełajowym marszu przez Wetlinkę, gdy już ściągnąłem przemoczone porty, miałem nogi ubarwione na granatowo i wyglądało to jak plamy opadowe.
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
:D Czyli miałem na 'dzień dobry Bieszczady' portki białe jak na promenady sopockie:D Ale tylko do pierwszej wycieczki. Później już nie miałem czasu spierać chlorofilu i błota...
D.
Oj, poczciwe Dżinsy... Gdy spłynęliśmy z Otrytu w strugach deszczu i błota ze 2 dni suszyłem jedyną parę spodni... Wilgoć, mgła i jesień niepiękna wtedy była :(
Ale są wycieczki, które miło się wspomina :)
Dzisiaj też dżinsy (dla innych: wycieruchy) potrafią popalić. Ponad miesiąc temu pojechałem połazić po nadgranicznych krzakach. Sprawdziłem prognozę, samo słońce. Zacząłem wychodzić o 9.30 i było, o 11.00 zaczęło kropić, potem padać... padać... padać... Nie warto było wracać, więc szedłem... szedłem... szedłem... a spodnie nasiąkały... nasiąkały... nasiąkały... (cała reszta też). Zszedłem o 19.00 i wtedy dobrze poczułem, że na udach coś jakby drapało i lekko przypiekało. Po dwóch dniach pojawiły się strupy po solidnych obtarciach, a ślady pozostały do dziś. Sądząc po szybkości gojenia się, znikną za 2-3 miesiące. Acha, wracałem samochodem z gołym torsem, bo koszula też była dżinsowa
jeszcze kilka pośpiesznych...
1. 1988 Terka
2. Studenne 1991
2. wiecie gdzie był ten napis? : "...wstąp turysto, a wyjdziesz na czysto"
3. gdzieś na Korbanii....
4. też miałem kraciastą flanelkę ale wolałem zawsze moracze zamiast dżinów:D
5. czterech chłopa i dwie pałatki zamiast chatki:)
6. Rabia Skała jeszcze bez trzymanki...
Ostatnio edytowane przez Jabol ; 24-07-2009 o 20:24 Powód: opisy dałem
...jeno być niewidzialny jak Ten co mnie stworzył
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki