Kilkanascie miesiecy temu, po ponad dekadzie spedzonej w wielkim miescie, naszla mnie mysl o tym, ze warto by kiedys uwic sobie gniazdo gdzies w ciszy, spokoju i z daleka od ludzi. Wowczas pojawila sie idea kupna kawalka ziemi w Bieszczadach.

Z daleka od ludzi nie oznacza jednak w izolacji od ludzi.

Tu pytanie - jaki rejon byscie polecali. Gdzie poczuliscie sie najsympatyczniej, gdzie "miejscowi" okazali sie serdeczni, przyjazni, bezinteresownie zyczliwi. I nie chodzi tu o gospodarzy w gospodarstwach agro, ktorym placiliscie za noclegi, wiec i za tym stala mila obsluga.

Czytam tu o kradziezy narzedzi na Otrycie, slyszalem, ze w Chmielu komus podpalono dom, etc.

Ja uczucia po letniej wizycie w Bieszczadach mialem mieszane, ale bylem tam zbyt krotko, by tak naprawde poznac sytuacje. Poza tym moze to swiadomosc, ze gros ludzi mieszkajacych obecnie w Bieszczadach to sokalszczycy, ktorzy tak do konca nie darza Bieszczadow jakims szczegolnym uczuciem i wciaz tesknia za rodzinnymi stronami?

A moze nie przejmowac sie niczym i w ogole nie brac przyszlych ukladow miedzy-sasiedzkich pod uwage?

Jakie jest Wasze zdanie?

NB jesli chodzi o "czynnik ludzki" to najbardziej podobaly mi sie Michniowiec i Telesnica.