Odciśnięte w świerzym śniegu ślady wyrwały nas ze stanu pływania myślowego.
Aktywowane skanery penetrowały teren wokół. Uszy nabrały większych rozmiarów i przeszły na nasłuch w niższych częstotliwościach.
Rozmowy ustały.
Znajdujący się po prawej stronie młodnik z dużą ilością poplątanych iglaków podlegał ścisłej inwigilacji.
Kurcze, jaka była instrukcja w czasie spotkania przerośniętego pluszaka.
Kolega uspokaja szeptem przekazując informację gdzieś tam przeczytaną : że podobno już poszły spać.
Ale czy one też to czytały ?
Odpowiednia motywacja daje więcej energi niż tabliczka czekolady.
Dość szybko wzosiliśmy się kolejne metry w górę.
Będąc jeszcze w schronisku podsłuchaliśmy pomunikaty pogodowe podawane przez GOPRowców.
Ten z Chatki był bardzo obrazowy:
Widoczność : łódź podwodna
Dochodząc do granicy lasu wiedzieliśmy już dokładnie co to znaczy.
Buczyny majaczyły we mgle.
Przy wyjściu z lasu na połoninę przypomniałem sobie opowiadanie ludzi z Radomska :
W czasie wieczornrgo spotkania u Lutka opowiadali jak pewnego razu zimową porą podążali w odwrotnym kierunku - a więc z Orłowicza na Krysową -
Przez trzy godziny szukali wejścia do lasu aby trafić na szlak. Zapadł zmrok i po wypiciu tresztek eliksirów bieszczadzkich zawrócili po ciemku do Wetliny
Teraz podążając tą trasą przyznawałem rację i podziwiałem mądrość decyzji o wycofaniu się.
To są trudne decyzje i do nich trzeba dorosnąć.
Widoczność : ŁÓDŹ PODWODNA
Stan psychiczny lekko zanurzony (a jescze dzisiaj mamy dotrzeć do przeznaczenia czyli Pod Małą Rawkę.
Jest decyzja : na przełęczy wlejemy w siebie nutkę optymizmu.
Gdy jednak stawiamy nogi na przełęczy nie jest przyjemnie.
Wiatr. Wieje mocno ( a właściwie to pi.----)
Tyko co piąta kropla alkoholu z buteki trafia do kieliszka.
Resztę wywiewa wiatr. Nawet napić się nie można
cdn.
Zakładki