Trochę tak, trochę nie.Zamieszczone przez miras
Mieszkam w mieście. Pod mój dom przychodzą dziki, ostatnio 15 sztuk. Nikt do nich nie strzela. Mogę sprzedać dom i zamieszkać w bloku w centrum. Ale wolę ciszę lasu po sąsiedzku i znoszę cierpliwie obecność dzików na ulicy. W Krywem bobry zbudowały tamę pod oborą. Gospodyni na Krywem - Antonina Majsterek nie myśli jak przepędzić bobry, tylko jak przenieść oborę. W tym miesiącu obok domu Tosi polowała watacha wilków - 14 sztuk. Kozy i pies Ciapa ocalały, były zamknięte w oborze. Ale Tosia mieszka w takim miejscu jak Krywe i zdaje sobie z konsekwencji. Wie, że jak niedźwiedź zabija konia 100 m od domu, to trzeba zamknąć mocniej drzwi domu, koń już przepadł. Żyjemy w wolnym kraju, nikt nie jest skazany na mieszkanie w Gdyni, Warszawie czy Katowicach. Można mieszkać w Madrycie i Lutowiskach. Ale nie ma rzadnego powodu by jedyne miejsce, gdzie żyją wilki, niedźwiedzie, rysie i inne rzadkie zwierzęta, żmii nie pomijając, zamienić w dysnejlend, bo łatwiej mieszkać w parku niż w lesie. I jak Ci ciężko mieszkać w górach i lesie, zamieszkaj we Władysławowie i zajmij się połowem śledzi. Praca lekka łatwa i przyjemna. Rekinów w Bałtyku niema. A jak mnie zbrzydną dorsze, kupię kawałek łąki i będę trzymał kozy. Może nawet w Bieszczadach, może w Beskidzie Niskim, może w Grecji, bo tam cieplej i bezpieczniej dla kóz.
Więc nie zabijajcie wilków i wszystkiego co Wam zagraża. Nauczcie się żyć z wilkami, nidźwiedziami jak sąsiad z sąsiadem. To nie jest łatwe, ale życie nie jest by było łatwo.
Pozdrawiam
Długi
Zakładki