Moim zdaniem macie Obaj rację. Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę na jedno. Na ataki wilków skarżą się non stop te same osoby z miejscowości Rabe i Lutowiska.
Moim zdaniem macie Obaj rację. Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę na jedno. Na ataki wilków skarżą się non stop te same osoby z miejscowości Rabe i Lutowiska.
Problemy pani Kozdeby sa znane od lat. Ja pomimo iz jesten pro wilczy nie oskarzal bym tak pochopnie ludzi ktorych owce sa bite przez wilki o brednie. Slusznie zwrucilas Lucyno uwage na to ze sa to w kolko te same miejsca. Wilki byc moze przyzwyczaily sie do tych miejsc lub leza one w nader newralgicznych miejcach szlakach komunikacyjnych, granicach watach... nie wiem.
Oczywiscie faktem jest rowniez to ze ludzie ci trzymaja spora ilosc owiec zapewne pewien procent strat nie jest powodowany przez wilki a podpina sie to pod szkody powodowane przez te drapiezniki normalka.
Zastanawia mnie co innego. Niekiedy spotykalem ludzi trzymajacych owce pod samym nosem wilczych watach i stosunkowo niewiele tym gospodarzom znikalo. Inni (w tym wczesniej wspomniani) maja gospodarstwa w centrum sporych wsi i traca sporo.
Poczyniłaś ciekawą uwagę,Lucyno. Jeśli endemia wilczych zbirów panuje tylko w Rabe (Rabem?) i Lutowiskach,gdzie zbrodniarze ci zajmują się masowym mordem na niewinnych owieczkach i,nie daj boże,nienarodzonych jagnięcych polędwiczkach,to mamy chyba do czynienia z dalszym ciągiem ponurej historii odkrytej ongiś w gospodarstwie braci Grimmów. Cały świat pamięta po dziś dzień przeraźliwą historię Wilka,Babci i Czerwonego Kapturka. Krwawe to wydarzenie wstrząsnęło i mną,gdym był dzieckiem i nigdy nie zasypiałem bez mojej drewnianej strzelby nabijanej korkiem na sznurku. Pomnę,że wszyscy moi koledzy po przeczytaniu wilczej zbrodni zaopatrzyli się byli w strzelby i korkowce. Pozdrawiam.
"Można objechać cały świat i nie widzieć niczego"
P.S. Oczywiście zjawili się myśliwi i zdarli z Wilka skórę.
"Można objechać cały świat i nie widzieć niczego"
I bardzo dobrze! Jak wszyscy wiemy był to już wilk degenerat, który za jednym niemalże zamachem wszamał i babcię, i wnuczkę. Nie dziwi więc obawa i troska P. Kozdęby: "...Nie chcemy zabijać wilków, ale w końcu trzeba coś zrobić z tym problemem, bo kto wie, czy następnym celem ich ataku nie będzie człowiek". Jak widać teraz się już w część bajki nie wierzy i wiadomo, że nie da się z brzucha takiego wilka-ludojada wydobyć w jednym kawałku pożartych wcześniej osób. Nim więc te bezczelne i podstępne bestie nauczą się mówić, drzwi otwierac i co gorsze, przywdziewać damską nocną bieliznę - trzeba profilaktycznie ich od tego odwieść, najlepiej i najskuteczniej, czyli zawczasu wysyłając je do krainy wiecznych łowów.
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Temat wilczych niegodziwości powraca jak bumerang. A może te wszystkie "zbrodnie" nie popełniły oskarżane wilki? Bo moim zdaniem wiele tych sensacyjnych informacji jest sztucznie rozdmuchiwanych przez media.
pozdrawiam
Marek
Ach,czcigodny Pyro,gdyby tak można zdjąć z pismaków i pobratymców okres ochronny! Poza tym sadzę,ze wilkom trzeba w Bieszczadach postawić porządny pomnik. Zasłużyły niebogie za prześladowanie od ludzi. Pomnik ten widzę piękny,jako rzekł poeta. Ze spiżu,żadne tam barachło!
"Można objechać cały świat i nie widzieć niczego"
P.S. Byłby to pewnie pierwszy w świecie pomnik Wilka. Pewnie strzeżony przez te wszystkie,którym dażborowcy posyłali kule i śruty,jak leci.
"Można objechać cały świat i nie widzieć niczego"
Za każdą zabitą owcę rolnik dostaje odszkodowanie od państwa, które przewyższa wartość tej owcy.
Jeśli wiadomość od SzaregoWilka jest dokładna,no to już byłoby wiadome.czemu w Bieszczadach "giną tysiące owiec". Wierzyć się nie chce w wilkołaków,za dnia życzliwe ludziska,a nocą przemieniają się upiornie jak Gołas w kabarecie. No coś takiego.
"Można objechać cały świat i nie widzieć niczego"
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki