Problemy pani Kozdeby sa znane od lat. Ja pomimo iz jesten pro wilczy nie oskarzal bym tak pochopnie ludzi ktorych owce sa bite przez wilki o brednie. Slusznie zwrucilas Lucyno uwage na to ze sa to w kolko te same miejsca. Wilki byc moze przyzwyczaily sie do tych miejsc lub leza one w nader newralgicznych miejcach szlakach komunikacyjnych, granicach watach... nie wiem.
Oczywiscie faktem jest rowniez to ze ludzie ci trzymaja spora ilosc owiec zapewne pewien procent strat nie jest powodowany przez wilki a podpina sie to pod szkody powodowane przez te drapiezniki normalka.
Zastanawia mnie co innego. Niekiedy spotykalem ludzi trzymajacych owce pod samym nosem wilczych watach i stosunkowo niewiele tym gospodarzom znikalo. Inni (w tym wczesniej wspomniani) maja gospodarstwa w centrum sporych wsi i traca sporo.
Zakładki