.... powrót
Kilku robotników leśnych mieszkało w barakowozie stojącym obok zrujnowanego starego budynku.
Ich wygląd przypominał krzyżówkę człowieka pierwotnego z zabijaką. A jednak wygląd myli.
Przyjęli nas serdecznie zapraszając do środka. Na początek szklaneczka czystej wódki z którą z trudnością radzimy sobie na spółkę. Każdy z nich pije to na raz. Potem minerałka i pokrojona kiełbasa na gazecie.
W tej budzie grzeje nie wiadomo czy koza czy wódka , ale rozmowa płynie dalej. Pytamy skąd się tu wzięli.
Mieszkają na tym odludziu zajmując się wycinaniem lasu w pień. To taka prymitywna metoda pozyskiwania drzewa.
Pytamy jak daleko do Osmołody i o ciężarówkę stojącą obok.
Pytamy z nadzieją bo minęła już 20-sta a my jesteśmy na nogach od 7 rano.
Najchętniej chcielibyśmy się załapać na okazję na ten ostatni 10-kilometrowy odcinek który ponoć dzieli nas od Osmołody.
Na drugą nogę, minerałka i kiełbasa.
Chcą nas przenocować koniecznie. Czujemy jednak przez skórę że nie będziemy w stanie sprostać ich doświadczeniu w piciu. To są twarde chłopy.
Na ciężarówkę też nie ma co liczyć. Kierowca pojedzie dopiero jak leśniczy pójdzie spać , a najpewniej nad ranem.
Ponoć w połowie drogi jest leśniczówka i musi się przemknąć koło niej po cichutku.
Po drugim nie można się rozstać, byłoby to uchybienie zwyczajów na Ukrainie. Będzie trzeci. Tradycji trzeba więc sprostać.
Teraz już nas puszczają.
Słońce zaszło. Resztki światła pokazują leśną drogę a na niej trochę błota, trochę kałuż. Nogi ciągną się kilka metrów za nami.
Trzeba jakoś dojść.
Totalna noc ogarnęła nas i drogę po której szliśmy nie mając pojęcia czy daleko czy blisko. Skończyły się baterie w latarce.
Czas wlecze się , droga też. Z boku dochodzi odgłos przepływającej rzeczki.
Gdy mocno wyczerpani dotarliśmy do naszej bazy- schroniska dochodziła północ.
Stukanie po drzwiach i oknach pomogło i możemy się położyć do łóżka .
choć na dobrą sprawę w tym stanie można spać w każdej pozycji i w każdych warunkach.
Rano po śniadanku żegnamy się z gospodarzami którzy serdecznie zapraszają nas ponownie do siebie.
Zostawiają nam swój adres mailowy
osmoloda_arnika@mail.ru
Na co dzień mieszkają w powiatowym Kałuszu dlatego mają dostęp do internetu. bo w samej Osmołodzie to nawet żadne komórki nie funkcjonują.
Oglądamy się do tyłu. Zostawiamy Gorgany spowite chmurami.
Znów się pogoda zmieniła
Po drodze zatrzymujemy się w Drohobyczu. Szczególnie wrażenie robi nieczynna cerkiew św. Jura
A potem jeszcze dwie godziny stania na granicy i koniec.
.
Zakładki