Hej :)
Przejrzałem magazyn PAN Parks i zastanawiam się bardzo nad całym pomysłem. Z publikacji nie wynika, jaka jest rzeczywista rola tej organizacji we wzmacnianiu systemu ochrony przyrody. Jedyne co rzuca się w oczy, to sugestia, że przydałoby się gdzieś w otulinie BdPN zbudować wioskę turystyczną, a najlepszym wykonawcą tej inwestycji byłaby jakaś tajemnicza firma z Holandii, jak by mało było inwestorów polskich łasych na taki kąsek. Ze zdziwieniem zauważyłem, że PAN Parkowi użyczyła swego znaku WWF - organizacja ponoc nieprzejednanych obrońców natury i dzikości. Zadziwia mnie, że organizacja ta wspiera pomysł zwiększania ruchu turystycznego na obszarach, gdzie żyją zagrożone gatunki zwierząt. Wydaje mi się, że budowanie wiosek turystycznych (czyt. wszelkich masowych obiektów turystycznych) nieopodal ostoi tak wrażliwych gatunków jak wilki czy rysie, kłóci się z podstawowymi zasadami ochrony tych zwierząt. Ponadto - czy aby napewno Bieszczady z olbrzymią liczbą odwiedzających je turystów naprawdę potrzebowały jeszcze jednej ogromnej inwestycji? I ostatnie, co mnie zastanawia, to szermowanie w owym magazynie pojęciem zrównoważonego rozwoju. Poproszę o definicję tego pojęcia - na razie, wedle mojej oceny, kryje się pod nim kolejny prywatny interesik kilku kilkunastu osób, które z certyfikatu PAN Parks próbują uczynić narzędzie do zarabiania kasy, takie jakim jest rakowaty certyfikat FSC.