Bieszczady. Wilki czują się pewnie nie tylko w lesie
Wojciech Zatwarnicki
Wilki w Bieszczadach nie są czymś niezwykłym. Dobrze wiedzą o tym hodowcy owiec, czy koni którym wyrządzają wiele szkód. Jednak coraz częściej można je spotkać tam gdzie zwierząt hodowlanych nie ma.
Wilki czują się coraz pewniej. Nie tylko w lesie.
W Polanie (gmina Czarna) już kilkakrotnie tej zimy obserwowano wilki na podwórkach oraz na drodze biegnącej przez miejscowość. Działo się to głównie wieczorami i nad ranem.
- Czują się jak u siebie w lesie – twierdzi Pan Tadeusz jeden z mieszkańców.
- W nocy usłyszałem, że coś dzieje się na podwórku. Kiedy spojrzałem przez okno, dosłownie zamarłem. Pół metra od drzwi stały dwa wilki. Nie wiedziałem, co mam robić - mówi.
- Mieszkam w centrum wsi, a nie gdzieś na uboczu. Gdyby ktoś wtedy do mnie chciał wejść, to różnie by to się mogło skończyć. Zresztą to nie był pierwszy raz kiedy do mnie zabłądziły. Podobna historia zdarzyła się w dzień. Wtedy "odwiedziły” mnie trzy sztuki.
Tymczasem wczoraj, ok. 200 m od budynków mieszkalnych, wilki można było obserwować do woli. Dopiero większa grupa gapiów spłoszyła zwierzęta.
- Jeśli wilki nie wyrządzają żadnych szkód, nie atakują psów i nie są ośmielone w stosunku do ludzi, czyli schodzą im z drogi, to nie ma powodów do niepokoju i interwencji. Przełom lutego i marca to okres cieczki i większej aktywności wilków. Można je wtedy łatwiej zaobserwować w dzień – uspokaja dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie.
Inne zdanie mają mieszkańcy, którzy uważają, że tak bliska obecność wilków spowodowana jest chęcią łatwego zdobycia pożywienia i nie kryją swoich obaw.
Niezależnie od tego kto ma rację spotkanie z tymi zwierzętami należy zaliczyć do szczególnych.
Zakładki