A takie coś znalazłam http://awsassets.wwfpl.panda.org/dow...e_turystow.pdf
A takie coś znalazłam http://awsassets.wwfpl.panda.org/dow...e_turystow.pdf
idiotów na świecie jest mało, ale są tak sprytnie rozmieszczeni, że spotyka się ich na każdym kroku
W Tatrach robiono niedźwiedziom badania zakładając im obroże telemetryczne. Jedna z niedźwiedzic przebywała prawie cały czas wzdłuż drogi do Morskiego Oka, gdzie jak wiadomo maszerują latem tysiące turystów. Tylko kryła się po krzakach w odległości ok. 15-20 m od drogi. Po zapadnięciu zmroku wychodziła na tą drogę i stołowała się w koszach na śmieci. Dlatego z tamtej drogi usunięto wszystkie kosze.
Parę ładnych lat temu , widziałem miśka z młodymi /szt.2 / pod ...Giewontem , jakieś 50 metrów od szlaku.
pamiętam też, że idąc zimą granicznym, szedłeś niedźwiedzim śladem.
Ty akurat nie jesteś niedzielnym turystą i niedźwiedzia prędzej czy później spotkasz (mam nadzieję, że i ja spotkam),
no chyba, że będziesz używał swojego najlepszego systemu ostrzegania przed obecnością.
zdarzyło Ci się, że "system" się zjeżył i nie chciał iść, gdzie go prowadziłeś?
Gdy ktoś nie wchodzi tam gdzie nie wolno, czyli; w miejsca oznakowane jako 'ostoja zwierzyny', młodniki, to szanse na bliski kontakt z misiem są bardzo małe,
ale gdy ktoś łamie te zakazy, w okresie gdy małe są małe, to może się to skończyć tragicznie. tragicznie, ale nie dla człowieka, tylko dla niedźwiedzi.
Niedźwiedzie boją się ludzi, śmiertelnie - zdarza się, że niedźwiedzica ze strachu przed ludźmi porzuca swoje małe - to najczęstsza przyczyna śmierci małych niedźwiadków.
Polecam przeczytać ten artykuł (drastyczny):
http://www.bdpn.pl/dokumenty/roczniki/tom14/RB_12.pdf
szczególnie osoby, które myślą o wybieraniu się w Bieszczady z różnymi arsenałami na niedźwiedzia, powinny to przeczytać
ale gdyby zdarzyło się jednak spotkanie z niedźwiedziem oko w oko, to teoria mówi: żadnych gwałtownych ruchów, nic co niedźwiedź mógłby poczytać za atak (jak np wyciąganie jakiś miotaczy gazów), każda postawa inna niż defensywna,może sprowokować niedźwiedzia do obrony.
trzeba się wycofać nie odwracając się i nie uciekając, niedźwiedź zrobi to samo, albo się nie ruszy.
to teoria, w praktyce bywa różnie, niedźwiedzie to bardzo inteligentne stworzenia (przykład; nasz bohater spod Monte Cassino), mają swoje osobowości, stąd historie spotkań człowieka z niedźwiedziem są tak różnorodne.
ale gdyby zdarzyło się jednak, że niedźwiedź uzna, że musi się bronić przed człowiekiem-agresorem, to trzeba się położyć na brzuchu, osłonić głowę i przeczekać.
niedźwiedź spuści łomot, unieszkodliwi człowieka i sobie pójdzie.
niezwykłe w niedźwiedziach jest to, że nie chcą w takich przypadkach zabić człowieka.
niedźwiedź potrafi jednym uderzeniem przetrącić kark żubrowi - gdyby takiej siły użył w stosunku do człowieka, to została by miazga..
ech...Sławek - faktycznie przypomniałeś tutaj WSPANIAŁĄ historię naszego dzielnego miśka Wojtka !!! ../.szkoda , że już prawie nikt nie pamięta o Baśce Murmańskiej....../
fajnie, że wymieniamy się opiniami, uczymy się wzajemnie (tylko lepiej jakby w tym wszystkim było mniej wyśmiewania i obrażania, choć samej poniekąd mnie poniosło), ja bardzo lubię słuchać rad i zdań innych, fascynuje mnie dzika zwierzyna. forum jest na tyle dobre, że wypowiada się tu dużo osób, można poznać dużo opinii. rozmawiałam z różnymi ludźmi, leśnikami, też goprowcami, czasem ich zdania bywały odmienne od tych tutaj na forum i to też jest fascynujące. wszystko teoretycznie ładnie brzmi, położyć się na ziemi, udawać martwego. ale gdy przypomnę sobie te ryki tuż przed wschodem słońca, tę furię, którą cały czas mam w głowie i mam świadomośc, że była ukierunkowana na mnie to nie wiem czy w przypadku takiego starcia umiałabym ot tak udawać martwą i w ogóle zachowywać się cicho. ale tego nikt z nas nie wie. co innego widzieć spokojnego niedźwiedzia a w tatrach to chyba nie robi wrażenia, widziałam dziesiątki amatorskich filmików z tatr a z bieszczadów chyba żadnego.
Przypomniał mi-się wierszyk
A. Mickiewicz - "Przyjaciele"
"Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy,
Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy.
Trafia na ciało, maca: jak trup leży;
Wącha: a z tego zapachu,
Który mógł być skutkiem strachu,
Wnosi, że to nieboszczyk i że już nieświeży.
Więc mruknąwszy ze wzgardą odwraca się w knieję,
Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je."
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 04-07-2012 o 21:10
Bo bieszczadzkie misie są nieporównywalnie mniej przyzwyczajone do ludzi, niż tatrzańskie. Bardziej się boją i mniej zbliżają, porównania z Tatrami (np. z MOkiem) są porównywaniem nieporównywalnego.
Misie płoszyłem parę razy w życiu, sam czy w dwie - trzy osoby, łażąc po lesie - czy to szukając samotności, czy to malin. Las za dnia dla pojedynczego człowieka, nie obeznanego z lasem, jest charakterystycznie pusty. I cichy. Zwierzyny nie widać, no sporadycznie jakaś sarna się ruszy albo jeleń, ale to wszystko. A niedźwiedź - jak sobie zasiada w krzakach, osobliwie w malinisku, a usłyszy że człek nadchodzi, to wstaje i idzie. Robi rumor, słychać że idzie duże zwierzę - ale krzaki niskie, jelenia byłoby widać, nie mówiąc o żubrze... a potem śladów racic brak, więc dzik też odpada. No, to kto tak wstaje pomału i oddala się z godnością? Niedźwiedź. Parę razy tak misia spłoszyłem, w masywie Magury Stuposiańskiej, lata temu.
Co innego nocą. Nocą las jest dla człowieka pełen obserwujących go oczu, widzialnych w świetle latarki. Oczek w nocnym bieszczadzkim lesie są dziesiątki, wręcz setki. No i raz - na zejściu z Jawornika do Wetliny, koło 23.00 - jedna para oczek, tak cirka ebałt 60 - 70 cm nad ziemią, stała przed nami (ja i moja miła, a dziś ślubna) na szlaku i patrzyła. Długo. Myśmy cały czas szli, ja (jako mający czołówkę) widziałem oczka, moja pani była bez latarki więc nie. Zobaczyła dopiero z odległości jakichś 10 - 15 metrów, jeszcze parę kroków i oczka znikły. Para silnie jarzących się, dużych ślepi. Znikły absolutnie bezszelestnie, ale to bez jednego dźwięku. Wilk albo ryś, nigdy się nie dowiem co to było...
Pozdrawiam
mj
Zima tak przy okazji wyszła - ja to tam jesieni szukałem
Pewnie się narażę jak napiszę że psa nie prowadzę a gania sobie obok mnieZamieszczone przez Miejscowy
. Ostatnio (chłe,chłe w maju - już kawał czasu temu) ciągnąc na skróty na Smokowiska w Paśmie Bukowicy wmurowało go i zjerzył się - nic nie widziałem, las bukowy i mimo lekkiej mgiełki raczej dobra widoczność. Zaraz potem już szedł normalnie. Podczas tej samej wędrówki już na polach między Głębokim a Posadą miałem przeciąć wąwozik ze strumieniem. Idąc wzdłuż linii drzew i szukając mniejszych krzaków usłyszałem dość głośne jakby klaskanie. Miałem w pamięci że jakieś 2tyg. wcześniej niedźwiedź przegonił gościa w okolicach Rymanowa więc i trochę stracha miałem
System ostrzegania wogóle nie reagował, dłuższe nasłuchiwanie nie pozwoliło przypisać dźwięków do znanych poprzednio ale zastanowiła regularność dźwięków. Okazało się że szmata/folia na gałęzi tak regularnie pluskała się w wodzie.
Jeszcze w tamtym roku wychodząc z Żydowskiego w kierunku Ciechani pies "satelitował" jak zwykle i w pewnym momencie słysze że na coś ujada. Moment później już był przy mnie, zjeźony z podkulonym ogonem i dłuższy odcinek trzymał się nie dalej niż 5m ode mnie
To może być najskuteczniejszy i najprostszy sposób. Poza tym ma jeszcze jedną zaletę - w sumie nie trzeba go zapamiętywać![]()
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki