Koło Turzańska od kilku lat znajduje się gawra niedźwiedzia. Co roku zmienia miejsce, ale zimą preferuje ten region. Miśki mają duży areał osobniczy, w czasie badań prowadzonych przez dr Śmietanę stwierdzono, że może on wynosić 380-2000 km2.
Długi czemu się dziwisz, miśków w Bieszczadach jest dużo toć i sobie wędrują, widywane są wszędzie więc co za różnica a wiadomo - im mniej uczęszczany szlak tym prawdopodobieństwo ich wędrówek większe, więc bez względu czy usłyszymy o tym od kogoś czy nie to tak jest i będzie:) Ale nic Ci nie zrobią jeśli nie będziesz buszował po lesie tylko chodził grzecznie ścieżką. Dwa razy tej wędrówki z Kulasznego przez Suliłę wypłoszyłam zwierzynę, pierwsze - poruszyły się tylko krzaki dość spokojnie i zaczęła się oddalać, słyszałam tylko głośne odgłosy łamanych gałęzi. Drugi raz - poruszyły się krzaki i zaczęła spieprzać gdzie pieprz rośnie w dół (biegło szybko), więc zwierzęta uciekają i nie ma się czego obawiać:) A planowaną trasą chętnie się podziel, ciekawi mnie co za piękny plan masz:)
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Byłem ostatnio na Luboniu Wielkim w Byskidzie Wyspowym. Jako że jestem miśkolubny, przykuła mój wzrok akcja WWF-u pod tytułem "Oto niedźwiedź". Ulotki/pocztówki fajne, dobry pomysł, obrazki zrobione smacznie i z jajem - dla zainteresowanych link: http://www.wwfpl.panda.org/fakty_cie...Oto-niedzwiedz
Tylko jedno mi się nie podoba. Oczywiście jest mowa o zbieraniu owoców leśnych, czy też, jak naukowo wyraża się autor innej ulotki, nabytej przeze mnie w BdPN kilka lat temu, "zubożaniu bazy pokarmowej niedźwiedzia brunatnego". Nie ukrywam, że wkurza mnie to niemiłosiernie. Nie dlatego, że nie mogę sobie jagódek pojeść, nie.
Wk...wia mnie do białości hipokryzja włodarzy parku i różnej maści ochroniarzy przyrody. Turyście zakazuje się garść borówek zerwać, bo "zubaża bazę pokarmową". Turysta zerwie kilkanaście borówek dla smaku i pójdzie dalej. Większość zresztą i tak nie zerwie, bo przy szlakowej ścieżce borówek nie znajdzie (bo już wyzbierane), a ze szlaku większość nie schodzi, bo wszak nie wolno. A ci, co coś znajdą, to też mogą nie zerwać, bo przecie jaki szop mógł na to nasrać i choroba gotowa. Turyści objadają więc ułamek procenta jagodzisk.
Za to jagodziarze-zawodowcy czeszą jagodziska zbieraczkami, w kilka minut zbierając tyle, co kilkudziesięciu turystów. I wynoszą z jagodzisk Widełek, Halicza, Bukowego Berda, Tarnicy, przełęczy Bukowskiej czy Rozsypańca po kilkadziesiąt kobiałek dziennie każdy, na specjalnych stelażach na plecach. I co? I pięknie.
Wielokrotnie to widziałem na własne oczy, sądzę zresztą, że nie ja jeden. Bywało nawet parę lat temu, że wjeżdżali furgonetkami wgłąb parku, drogą wiodącą na przełęcz Bukowską i zwozili swe zbiory do Wołosatego i UG; nie wiem jak teraz. O tym, że zjawisko kwitło i kwitnie w sercu BdPN, a i pod bokiem dyrekcji tegoż, nie wspomnę - "nic to albowiem do sprawy nie przyda", jak napisał klasyk.
I co, takie coś bazy pokarmowej niedźwiedzia brunatnego nie zubaża?
To może ją wzbogaca, psiakrew?
I bardzo proszę drodzy forumowicze, nie obrażajcie mojej (może i miernej, ale nie chyba aż tak) inteligencji twierdzeniami, że władze parku, straż graniczna i policja o tym nie wiedzą, albo radami, że należało zadzwonić pod stosowny numer ze stosownym doniesieniem, po pierwsze dlatego że brzydzę się doniesieniami. A po drugie - sądzę, że namienione wyżej organa świetnie o tym wiedzą, ale i tolerują, bo przecież gdyby chcieli to nie mieliby problemów z wyeliminowaniem tego, ekhem, zjawiska. A poza tym, chodzi o miejscowych.
Ostatnio edytowane przez misiekjakub ; 11-08-2012 o 19:47
Pozdrawiam
mj
To żaden argument w dyskusji o łamaniu przepisów.
Ja nie jestem za tym, by w imię "pokarmu dla niedźwiedzia" nie można było w ogóle-w ogóle borówek zrywać. Natomiast buntuję się przeciw robieniu ze mnie idioty, przeciw hipokryzji i przeciw paranoi.
Po pierwsze - czy w dawniejszych czasach, lat temu 50, 100 i 200, słyszał kto o "zubożaniu bazy pokarmowej niedźwiedzia brunatnego" i akcjach propagandowych obliczonych na powstrzymanie owego zubażania? Nie. I ową "bazę" "zubażano", jak świat świat światem ludzie zbierali runo leśne a miśki jednak przetrwały, fakt, w mniejszej liczbie niż obecnie i - jeśli chodzi o polskie Karpaty - nie wszędzie, gdzie żyją dziś. Ale dziś zyjemy w czasach postępowych, ktoś wymyślił że nie wolno zubażać - no i drobni zubażacze będą ścigani, a ci duzi nie.
Po drugie - ja rozumiem bezrobocie i bezrobotnych, wiem ze w Bieszczadach zbieranie borówek to zajęcie sezonowe, które iluś osobom dostarcza źródła utrzymania (albo dorabiania). Nie mam pretensji do jagodziarzy, wiem że w Biesach o robotę ciężko. Nota bene, wśród zbieraczy sa nie tylko miejscowi, spotkałem kiedyś ekipę z... Gdańska. Jest popyt, to i jest rynek, podaż i pracownicy.
Po trzecie, wk...wia mnie nie traktowanie turystów przez różnej maści ochroniarzy przyrody, z władzami parku na czele. Z jednej strony surowo upomina się turystów, straszy mandatami, wydaje materiały edukacyjne (propagandowe). Z drugiej strony, z różnych względów toleruje się "przemysłowy" zbiór jagód w obszarach chronionych, na skalę nieporównywalnie większą niż ta, za którą są odpowiedzialni turyści. Innymi słowy, turysta jest be, bo może zebrać garść jagód i jest obcy, przyjezdny. Jagodziarz czesze zbieraczką po kilkadziesiąt kobiałek dziennie i jest swój (tak czy inaczej). Tak wygląda w naszym kraju równość wobec prawa. Haszek się przypomina - fragment, w którym sierżant Vaniek mówi o złodziejstwie w ck wojsku: jak zginie jeden mundur, to zajeżdża do jednostki specjalna komisja i bada sprawę z całą surowością, sypiąc karami. Ale jak zginie sto tysięcy par butów, to winnych nie ma i nikt ich nie szuka. Zjawisko - tępić małego, by mógł kraść duży - jest zdaje się ponadczasowe.
Wiecie jaki jest największy dowcip III RP? Artykuł 2 konstytucji: Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem prawa.
Ostatnio edytowane przez misiekjakub ; 13-08-2012 o 15:27
Pozdrawiam
mj
misiekjakub że cię coś w tym kraju jeszcze dziwi
ja osobiście jestem zwolenniczką kompromisu - żeby w takich miejscach - przyrodniczych enklawach - było miejsce i dla ludzi i dla flory/fauny etc
niestety nie raz spotkałam się - nie chodzi tylko o Bieszczady, że każdy ciągnie w swoją stronę
http://vimeo.com/groups/bieszczady/videos/11905909
-widzieliście ten filmik? dla mnie magiczny i jestem pełna podziwu że tak długo udało się nakręcić tego wilka
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)
Zakładki