Nie denerwuj się:)
WUKA wcale nie kazała Ci się wypchać
Pozdrawiam:)
Nie denerwuj się:)
WUKA wcale nie kazała Ci się wypchać
Pozdrawiam:)
Przepraszam że tak off-owo ale jak Was czytam to przypomniała mi się scenka z praktyk na bloku operacyjnym, kiedy to doktorek do piguły rzecze: -Siostro, jak Siostra kiedyś mi padnie pod nożem, to ja sobie siostrę wypcham i postawię w kącie.
Na co siostra: - a czym Pan Doktór chce mnie wypchać?
to by było tyle co do wypychania... a wracając do Niedźwiedzi i Wilków... czytam właśnie "Syberię" J. Pałkiewicza... i jakoś tak mdło...o zwierzątkach i w ogóle...
z tymi atakami wilkow na psy jest tak poniewaz wilki oszczedzaja energie badania dowiodly ze wilki zaczynajac łowy ida na poczatek do zabudowań po łatwiejszy łup jak sie nie uda to dopiero szukaja jeleni,do tego jeszcze pojedyncze wilki ktore same jelenia nie upoluja zostaje im padlina albo psina nawet z łancucha
Wprawdzie Trzykropek zapodawał ale dla przypomnienia...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/569760756
nowiny24 » Region » BIESZCZADY
dodano: 21 lutego 2009, 8:25
Osiem niedźwiedzi żerowało przy paśniku
Krzysztof Potaczała
Leśniczy Teodor Furs z Buka koło Cisnej nie mógł uwierzyć, gdy przy paśniku zobaczył aż osiem żerujących niedźwiedzi. Takiej sytuacji nie pamiętają nawet najstarsi bieszczadzcy leśnicy.
Dwie dorosłe niedźwiedzice i szóstka młodych objadały się wyłożonymi w pobliżu paśnika kukurydzą i burakami.
- Jedna z samic to na pewno monitorowana od pewnego czasu "Solina” - mówi Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. - Leśniczy Furs łatwo ją rozpoznał, bo ma na karku obrożę telemetryczną.
"Solina” opiekuje się trójką rocznych miśków, z kolei druga samica prowadzi swoje zeszłoroczne bliźniaki i starszego piastuna. Wszystkie niedźwiedzie zgodnie żerowały przy paśniku i tylko żal, że leśniczy nie miał z sobą aparatu fotograficznego.
Według Edwarda Marszałka, trojaczki urodzone przez "Solinę” to wielka rzadkość w świecie niedźwiedzi. Zazwyczaj niedźwiedzica rodzi bowiem jedno lub dwa młode. A już niezwykłą wręcz ciekawostką przyrodniczą jest fakt obecności aż ośmiu osobników przy jednym żerowisku.
W Bieszczadach i Beskidzie Niskim żyje około 100 niedźwiedzi. Po ostatnich obfitych opadach śniegu znowu wróciły do gawr i zapadły w sen.
Ostatnio edytowane przez Browar ; 21-02-2009 o 12:04
Pozdrav
https://bieszczady.guide- Że przewodnik napisałem i że ludzi uszczęśliwiam. A co!
Miśki już wstały wiosna idzie
http://www.bieszczady.net.pl/?fn_mod...ews&fn_id=1314
Iras 7214
www.bieszczady.net.pl
www.karpaty.travel.pl
www.iras.net.travel.pl - Irasowe wojaże
Wszystkie błędy ort. są zamierzone i chronione prawem autorskim. Wykorzystywanie ich bez zgody autora jest zabronione ;)
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/568997064
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...INIE/697977211Niedźwiedzie czują się nad Soliną jak w domu. Turysto, bądź czujny!
Krzysztof Potaczała
Co najmniej pięć niedźwiedzi penetruje okolice Zalewu Solińskiego. Podchodzą w pobliże dróg i ośrodków wypoczynkowych. Żywią się porzuconymi odpadkami lub wręcz sa karmione przez turystów. - Robi się niebezpiecznie - twierdzą leśnicy.
4-letni niedźwiedź, ważący ponad 100 kg, lubi schodzić z góry Jawor i przebiegać przez asfaltową drogę prowadzącą do Wojskowego Zespołu Wypoczynkowego "Jawor". W miniony weekend zobaczyli go zmotoryzowani turyści. Nie tylko robili zdjęcia, ale rzucali miśkowi kanapki.
- To niewybaczalny błąd - przestrzega Janusz Polityński, leśniczy do spraw łowieckich w Nadleśnictwie Ustrzyki Dolne. -Niedźwiedź przyzwyczai się do takiego sposobu zdobywania pożywienia i coraz częściej będzie szukał kontaktu z ludźmi.
Ten sam misiek widziany był kilka dni temu na górze Jawor przez pracowników leśnych.
- Wyszedł z zarośli, pokręcił się trochę i zawrócił, ale serce miałem w gardle - opowiada jeden z męzczyzn.
Janusz Polityński dodaje: - W okiolicy Zatoki Teleśnickiej obserwowałem w zeszłym roku samice z rocznym niedźwiadkiem. Przepływali przez jezioro. W tym roku tez tam są. Szukając jedzenia rozkopują ziemię i zawsze znajduja odpadki, które zakopali ludzie.
W pobliżu zatoki są dwa ośrodki wypoczynkowe. Tropy miśków widzieli w weekend wczasowicze.
- Zbliża się sezon urlopowy, nad jezioro przyjedzie mnóstwo ludzi, no i automatycznie wzrośnie liczba dzikich wysypisk śmieci - mówi Polityński. -Niedźwiedzie łatwym żarciem nie pogardzą, a tym samym zwiększy się możliwość spotkania człowieka z potężnym drapieżnikiem.
Leśniczy apeluje, by nie porzucać odpadków. Takim zachowaniem ludzie robią krzywdę dzikim zwierzętom. Jeśli w porę się nie opamiętamy, wkrótce będziemy mieć to, co w Tatrach, gdzie miśki wręcz wyczekują aż ktoś rzuci im kanapkę, a śmietniki penetrowane są dzień i noc.
Obecnie tylko na 7 tysiącach hektarów przebywa pięć lub nawet więcej niedźwiedzi. - Nie mam jeszcze danych o nowych urodzinach, stąd nie mogę podać dokładnej liczby - wyjaśnia Polityński.
Dla bezpieczenstwa turystów i mieszkanców okolicznych wsi leśnicy ustawili nieopodal Zalewu Solińskiego tablice informacyjne. Podobne stoją w paśmie Żukowa powyżej Ustianowej. Biegnie tamtędy często odwiedzana przez wycieczkowiczów ścieżka przyrodnicza.
- Nie chodzi nam o to, żeby straszyć ludzi, ale żeby wzmóc ich czujność - tłumaczą leśnicy. Przy okazji dodają, że niedźwiedź to nie bestia. Nigdy nie atakuje bez powodu, a najczęściej robi to w obronie młodych.
Pasmo Żukowa, a zwłaszcza Stożki na górze Jawor, lasy Paniszczewa i te bezpośrednio przylegające do Zalewu Solińskiego to doskonałe miejsce dla niedźwiedzi. Wiele terenów jest dziewiczych. W ub. roku niedźwiedź dotkliwie poranił tu mieszkankę Teleśnicy. W tym roku, według danych leśników, doszło już do kilkunastu spotkań miśków z ludźmi. Nie były one jednak na tyle bliskie i zaskakujące, by drapieżniki atakowały.
Niedźwiedź nie atakuje bez powodu
Krzysztof Potaczała
Rozmowa z dr. Wojciechem Śmietaną z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie.
- W pobliżu Zalewu Solińskiego coraz częściej widywane są niedźwiedzie. Tymczasem niebawem zacznie się sezon urlopowy...
- Jeśli ludzie, zarówno miejscowi, jak też turyści, nie będą dokładnie po sobie sprzątać, możemy być pewni, że miśki stamtąd nie odejdą. Resztki jedzenia, nawet papierki po cukierkach, trzeba zabrać z sobą. Ich pozostawienie wabi drapieżniki.
- W Tatrach od dawna istnieje problem podchodzenia niedźwiedzi do śmietników przy parkingach, zakradania się na pola namiotowe. Ale podobno i na turystycznych szlakach nie jest lepiej.
- Kosze na śmieci ustawione na szlakach spowodowały, że niedźwiedzie nauczyły się wygarniać z nich resztki żywności. Dlatego lepiej, żeby takich pojemników nie było. Jeśli już muszą być -powinno się je codziennie opróżniać.
- Co by pan poradził turyście, który nagle na swojej drodze zobaczył niedźwiedzia?
- Jeśli z odległości 50 czy 100 metrów, to nic złego nie powinno się stać. Trzeba spokojnie odejść, zresztą misiek także pójdzie w swoją stronę. Gorzej, kiedy nagle nieopatrznie podejdziemy w pobliże barłogu drzemiącego niedźwiedzia, na przykład na kilkanaście metrów. Jeżeli się obudzi, może zaatakować, gdyż uzna, że mu zagrażamy. Więc najważniejsze, żeby go nie zaskoczyć, bo wtedy potrafi być groźny.
- Co robić, jeśli rzuci się na człowieka?
- Przede wszystkim starać się chronić głowę i brzuch przed uderzeniami i ostrymi pazurami. Zazwyczaj jest tak, że rozdrażniony misiek parę razy użyje swojej silnej łapy, ale po chwili odejdzie. On nie chce zabić, a jedynie ostrzec.
Ostatnio edytowane przez Browar ; 05-05-2009 o 16:34
Pozdrav
Kiedyś obiło mi się o uszy, żeby rzucić coś na ziemię jak ucieka się przed niedźwiedziem np. plecak, ma to dać kilka dodatkowych sekund (chodzi mi o zapach, a nie o ciężar plecaka ).- Co robić, jeśli rzuci się na człowieka?
PS
Pozdrawiam wszystkich w swoim pierwszym poście.
http://ww6.tvp.pl/400,20090525908691.strona
"Uwaga! Niedźwiedź"
"Uwaga! Niedźwiedź" - Takie znaki leśnicy ustawili w Bieszczadach. To dmuchanie na zimne. Bo poza turystycznymi wędrówkami ludzi w góry zdarzają się rewizyty niedźwiedzi w pobliżu wiosek i ośrodków turystycznych. Na przykład w okolicy Jeziora Solińskiego. Zwłaszcza teraz w sezonie turystycznym leśnicy radzą ostrożność.
Henryk Tymejczyk jest leśnikiem od 30 lat. Ma za sobą około dwudziestu spotkań z niedźwiedziami. Ostatnie w pobliżu ośrodka wypoczynkowego "Jawor" nad Jeziorem Solińskim.
-"Niedźwiadek nie bardzo się mnie bał, nie bardzo uciekał, próbował robić stójkę, próbował zaglądać na wszystkie strony co to jest. Dopiero jak złapał zapach człowieka zaczął się wycofywać pomału."
Leśnicy radzą, by idąc przez z las nie skradać się, tylko zachowywać naturalnie i rozmawiać. Już to wystarczy, by niedźwiedź nas unikał. A gdyby doszło do spotkania.
-”Nie należy uciekać, nie należy krzyczeć, należy stać spokojnie, patrzeć co niedźwiedź robi i delikatnie, pomału się wycofywać do tyłu."
Niedźwiedź z okolic Jawora polubił "ludzkie" jedzenie i prawdopodobnie przyzwyczaił się do grzebania w śmietnikach i szukania odpadków. Leśnicy na razie rozstawili takie tablice ostrzegawcze. Bo spotkanie z nim może być niebezpieczne. Ostrzeżenia stanęły między innymi wzdłuż drogi prowadzącej do Zatoki Teleśnickiej i ośrodka "Jawor" nad Zalewem Solińskim. Sami turyści podchodzą do sprawy rozsądnie. Jak ocenia Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie, w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu żyje około 130 niedźwiedzi. W Polsce są pod ochroną.
Alicja Wosik
bparde
Pozdrav
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/542723611
Telemetria pomoże lepiej zbadać bieszczadzkie niedźwiedzie
Krzysztof Potaczała
W Bieszczadach będą odławiane i obrożowane kolejne niedźwiedzie. Naukowcy chcą m.in. sprawdzić, na ile u poszczególnych osobników występuje proces oswajania z człowiekiem, czyli tzw. synantropizacja.
Projekt Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie prowadzony był już w zeszłym roku. W Bieszczadach odłowiono wówczas siedem niedźwiedzi. Pięciu założono obroże z nadajnikiem telemetrycznym. Dzięki temu przyrodnicy mogli śledzić ruchy zwierząt i sposób ich zachowania.
- Tamten etap projektu został zakończony w 2008 r., więc napisaliśmy do ministra środowiska o pozwolenie na kontynuowanie badań w roku bieżącym - mówi dr Wojciech Śmietana z terenowej stacji IOP PAN w Lutowiskach. - Niestety, dokument utknął w ministerstwie, choć podobno jest już podpisany przez szefa resortu. Dopóki pismo nie zostanie przesłane do PAN, nie możemy przystąpić do odłowów.
To duża komplikacja, bo późna wiosna to ostatni czas, kiedy takie terenowe badania można prowadzić.
- Wkrótce w lesie pojawią się maliny i inne jagody, dlatego miśki niechętnie będą szukać innego pożywienia w pobliżu pułapek - tłumaczy Śmietana. - Wydaje mi się, że odłowy zaczniemy dopiero jesienią. Szkoda, bo teraz marnujemy czas.
Aktualnie 8 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 8 gości)
Zakładki