Wklejam link umożliwiający obejrzenie filmu także przez osoby nie mające konta na FB:
http://www.facebook.com/v/3397418626522
Aby rozpocząć wyświetanie, należy po prostu kliknąć w stopklatkę
Ten to się w mordę potrafił ustawić,tylko mu dać browara w łapę i życie stało by się prostsze...
Tak być nie może,bo tak być musi...
człowiek grasujący po ostoji lub schodzi ze szlaków dostaje mandat a dzikich psów nie można odstrzelić a co gorsza jeszcze myśliwy może być oskarżony przez własciciela który w nocy wypuszcza psa na nocne łowy ...
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll...ZADY/264827458
Chociaż nigdy nie spotkałem się z sytuacja aby gospodarz spuszczał z łańcucha swojego pupila
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,3...je_SMS_em.html
Miś z GPS-em wysyła informacje SMS-em
W Bieszczadach założono obrożę telemetryczną niedźwiedziowi. W ciągu najbliższych dwóch lat obroże z nadajnikami GPS zostaną założone jeszcze 6-7 zwierzętom. Analiza sygnałów umożliwi poznanie zwyczajów bieszczadzkich niedźwiedzi.
Pierwszy niedźwiedź, który został ubrany w obrożę telemetryczną, został nazwany Wołosaty. Imię pochodzi od nazwy potoku, przy którym został złapany. Niedźwiedź wszedł do specjalnie przygotowanej pułapki. Sygnał o tym, że pułapka się zamknęła, trafił do dr. Wojciecha Śmietany, który uśpił zwierzę i założył obrożę. Wołosaty to 160-kilogramowy niedźwiedź, uznany za misia średniej wielkości. - Realizuję projekt prowadzony przez WWF Polska. Jego celem jest poznanie zwyczajów niedźwiedzi żyjących w Bieszczadach. Chcemy poznać ich dobową aktywność, miejsca, gdzie żerują, określić zasięg terenu, po którym się poruszają - mówi dr Śmietana. Z pierwszych informacji, których dostarczyła obserwacja Wołosatego, już wiadomo, że lubi żerować na nęciskach wykładanych przez myśliwych. Czy inne niedźwiedzie też idą na gotowe? Takiej wiedzy dostarczy obserwacja innych zwierząt.
W poprzednich latach już dwukrotnie próbowano zbadać zwyczaje bieszczadzkich misiów. Badaniami kierował wtedy prof. Zbigniew Jakubiec, dr Śmietana w nich uczestniczył. W czasie pierwszych badań niedźwiedziom zakładano obroże z nadajnikami radiowymi, ale okazało się, że lokalizacja tych nadajników jest niemożliwa z dużej odległości. Kolejne badania - obroże mają już nadajniki GPS, ale wyniki badań nie są miarodajne. Informacje pochodziły tylko od jednego zwierzęcia.
- Żeby nie było, to badania dające tylko anegdotyczną wiedzę o jednym niedźwiedziu, trzeba zbadać zwyczaje większej liczby zwierząt. Populacja bieszczadzkich niedźwiedzi to około 80 zwierząt, dlatego założyliśmy, że obroże telemetryczne powinny zostać założone co najmniej u 6-8 okazów. Większej liczby niedźwiedzi nie da się zaobrożować w dość krótkim czasie. Projekt ma się zakończyć w 2014 roku, wtedy WWF przedstawi raport - wyjaśnia dr Śmietana.
Niedźwiedzie potrafią przejść w ciągu dnia wiele kilometrów w poszukiwaniu pokarmu lub odpowiedniego partnera. Statystyczna bieszczadzka samica pokonuje średnio 8 kilometrów dziennie, a samiec 21 kilometrów. Młode samce do 1. do 3. roku życia zachowują się podobnie do swojej matki. Terytorium przeciętnego samca niedźwiedzia w Karpatach Wschodnich może obejmować nawet 1,2 tys. km kw. Część tych danych pochodzi z poprzednich badań.
Obroża, którą założono Wołosatemu, ma zamontowany nadajnik GPS. Jest tak zaprogramowany, że w określonych dniach i godzinach wysyła sygnały, które w formie SMS-a trafiają do telefonu dr. Śmietany. Nie ma możliwości, żeby śledziły ruch niedźwiedzia przez całą dobę, bo baterie zasilające GPS rozładowałyby się w bardzo szybkim czasie. Identyczne obroże zostaną założone pozostałym niedźwiedziom. Są tak zaprojektowane, że po roku się same rozepną. Można je również rozpiąć zdalnie po kilku miesiącach. - Takie rozwiązanie jest stosowane w przypadku takich niedźwiedzich wyrostków. Są to młode osobniki, które ważą około 100 kg, ale wciąż jeszcze rosną. Żeby obroża nie zrobiła im krzywdy, rozpinam ją po 3-4 miesiącach - informuje dr Śmietana.
Oprócz monitoringu za pośrednictwem obroży danych do badań dostarczą także fotopułapki. W Bieszczadach stanie ich 12. Z jednej z nich do badaczy już trafiło zdjęcie niedźwiedzicy z młodym.
- Wszystkie zebrane w ten sposób dane pomogą skuteczniej chronić te drapieżniki, których występowanie jest dziś ograniczone do polskiej części Karpat. Największą ostoją tych zwierząt w Polsce są właśnie Bieszczady. Niedźwiedzie potrzebują do życia dużych przestrzeni, a coraz większa presja człowieka w rejonie polskiej części Karpat niesie ze sobą ryzyko przyzwyczajenia się tych zwierząt do obecności człowieka. WWF ogranicza takie sytuacje, prowadząc akcje edukacyjne wśród turystów. Chcąc ograniczyć sytuacje konfliktowe między człowiek a niedźwiedziami, przekazujemy ogrodzenia elektryczne pszczelarzom. Odpowiednio zabezpieczone pasieki nie stanowią dla niedźwiedzi łatwego źródła pokarmu. W tym roku we współpracy z RDOŚ Rzeszów, Kraków i Katowice WWF przekazał już 25 kompletów do ochrony uli na terenie województw podkarpackiego, małopolskiego i śląskiego - informuje Paweł Średziński z WWF.
idiotów na świecie jest mało, ale są tak sprytnie rozmieszczeni, że spotyka się ich na każdym kroku
ostatnio wilki zaczęły schodzić na skraj wsi Kalnica k. wetliny. tydzień temu słyszałam wycie jednego z lasu. 2 dni później zaczaiły się na naszego husky -znają już pewnie codzienną późno wieczorową trase spacerową z psem (na łąkę pod wyciąg na skraj wsi), jeszcze na linii domków (większość z nich jest letniskowych ale ostatni jest zamieszkały), 2 metry przed psem wybiegł z krzaków wilk (a najpewniej wilczyca), (nie było go słychać jak się zbliża więc był przyczajony) i czmychnął w ułamku sekundy przez dróżkę (wielkościowo dwa razy większy od psa, masywnie z trzy razy), z krzaków do których zmierzał zaświeciło się sześcioro oczów. pies pobiegł za nim ;/ ale zaraz wrócił i zdębiał, wryło go w ziemię. w Kalnicy nie ma wolno biegających psów, wielkościowo zdecydowanie odbiegał od psa, poza tym wataha czyhająca w krzakach. niedawno też słyszano, że wilki napadły na wolno biegające 24 h/dobę konie w Kalnicy (swoją sprawą, to łażą one po wsi, ulicy 24 h na dobę jak koty). w niedziele z kolei w Przysłupiu (przy drodze między Brzeziniakiem a Biesiskiem) natknęłam się na klasyczny trop wilka.
trop wilka -przyslup 25.11.2012.JPG
jakieś 2 tyg temu chłopak idąc nocą (21-22) z kumplem i husky na Dydiową, po wyjściu na łąkę natknął się na 6-8 oczów (nie pamiętam) wlepionych w niego z lasu -wrażenie nie do opisania. za niecałe 2 tyg też ruszamy na Dydiówkę mam cichą nadzieję spotkać tam mego ulubieńca bieszczadzkich lasów (czekam na opieprz). (inna chatka którą Browar ma na myśli poczeka jednak na wiosnę bo wbrew pozorom mam resztkę oleju w głowie, choć jej temat już nie wiem czy kręci mnie bardziej czy chłopaka).
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 26-11-2012 o 23:06
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Sądziłem że na tym forum nie trzeba pisac szczegułowo i "prawdy oczywiste" są oczywiste :) ale może masz słuszność zwracając mi uwagę ze względu na to że część osób chce brać gaz pieprzowy, petardy czy też pistolety hukowe do lasu na niedźwiedzie ...
Tak więc uściśle swoją wypowiedź -> jeśli turysta w Parku zejdzie ze szlaku to dostanie mandat ...
Na forum również już było mówione że miejscowi "golą" z borówek wielkie połacie, widziałem osobiście jak koleszka schodził z pełnym plecakiem w którym miał około 7/10 łubianek.
A jak ja bym wszedł sobie dwadzieścia metrów od szlaku i jadł byłby mandacik. Podobna lecz nie identyczna sytuacja jak miejscowy wypuści swojego psa.
Watachy na łatwy łup liczą i podchodzą pod domostwa ... W Dwerniku kilka lat temu słyszałem że którejś zimy tylko nie pamiętam czy to o dwernik czy Chmiel a moze w Nasicznym wilki opędzlowały wszystkie psy które zostały na noc ...
A znaju te konie :) kiedyś ściągałem całe stadko do Jaworca (tam urzędowały jedną zimę).
Zdarza się że ogiery między sobą walcza o przywództwo i się stado rozpryśnie po okolicy. Słyszałem z dwa lata temu (może więcej) jak jedne koń po takim rajdzie stada nie wrócił i znaleźli go na skraju lasu po dwóch dniach. Uczta była dla zgłodniałych wilków zimą ... Gdyby miały ogrodzone pole to by może nie uciekały, chociaz pod Jaworcem również miały i radziły sobie.
Jimi jeśli jestes na miejscu może namówisz właścicelke aby skorzystała z pomocy WFF i samorządu gmin / starostwa. W w/w artykule jest informacja że :
"... W tym roku we współpracy z RDOŚ Rzeszów, Kraków i Katowice WWF przekazał już 25 kompletów do ochrony uli na terenie województw podkarpackiego, małopolskiego i śląskiego - informuje Paweł Średziński z WWF..."
:)
http://englishrussia.digart.pl/galer...dzwiedzie.html
Ostatnio edytowane przez Marcowy ; 27-11-2012 o 10:17 Powód: połączenie postów
Ok,ale Bieszczady to nie tylko PN, a może nawet odwrotnie - BdPN jest małą i nie najciekawszą częścią Bieszczadów.
Miejscowi w każdym PN-ie mają fory, oficjalnie mogą korzystać z dóbr lasu. A za grzebień już dawno nikt się nie strzępi,wprost przeciwnie,on stymuluje wzrost borówek i parkowi o tym wiedzą.
Ty to turysta jesteś a ważna jest skala deptania - miejscowych jest w sumie setka a turystów deptaczy tysiąc dziennie. Stąd też borówki mają się nieźle, czego nie można powiedzieć o kopule Tarnicy,Rawkach czy Wetlińskiej.
Pozdrav
Aktualnie 4 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 4 gości)
Zakładki