Niedźwiedź zaatakował aktywistę z Dzikich Karpat. "To nasza wina, popełniliśmy błąd, nie zachowaliśmy ostrożności"
Jesteśmy aktywistami inicjatywy Dzikie Karpaty i próbujemy zadbać o ochronę pozostałości Puszczy Karpackiej. Często stawia nas to w opozycji do leśników, którzy prowadzą w tych miejscach intensywną wycinkę drzew. Także mateczników niedźwiedzi. W tym roku, latem, nasi aktywiści odkryli gawrę niedźwiedzia w wydzieleniach, w których toczyła się wycinka. Drzewa były wycinane nawet w odległości 60 m od gawry. Zgłosiliśmy to do Nadleśnictwa Lutowiska i do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, postulując utworzenie tam strefy ochronnej. W odpowiedzi otrzymaliśmy pismo z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, że rozpoczynają "działania z urzędu". Ale nie było tam nic o tym, że będzie tworzona strefa ochronna. Zgodnie z harmonogramem przedstawionym przez nadleśnictwo, prace tam miały się zakończyć ostatniego dnia października. Wiedząc o tym, że Lasy Państwowe czasami coś deklarują, a postępują inaczej, postanowiliśmy sprawdzić, czy w tym wydzieleniu prace się faktycznie zakończyły. Dlatego tam poszliśmy.
Zakładki