Wilki podchodzą coraz bliżej bieszczadzkich osad. Ludzie się boją
Krzysztof Potaczała
Po obrzeżach Lutowisk w biały dzień chodzą wilki – alarmuje Renata Kozdęba, mieszkanka wsi.
– W tym tygodniu mój znajomy widział najpierw cztery osobniki, a później dwa. To nie jest normalne, ludzie zaczną się bać.
Wilki przechodziły drogą z betonowych płyt, powyżej osiedla nazywanego przez miejscowych "Tajwanem”. Z kolei droga nazywana jest "filmówką”, ponieważ korzystała z niej w latach 60. ekipa nagrywająca w Lutowiskach fragmenty "Pana Wołodyjowskiego”.
- To już jest poza wsią, więc nie ma się co dziwić, że ktoś akurat tam zobaczył wilki – mówi dr Wojciech Śmietana, mieszkający w Lutowiskach pracownik krakowskiego Instytutu Ochrony Przyrody PAN. – Obok tej drogi rzeczywiście są pola, ale do lasu jest jakieś 100-150 metrów. Nie zapominajmy, że wilki aktywne są także w dzień i nie zawsze siedzą schowane w lesie.
Zdaniem Renaty Kozdęby, wilki są coraz bardziej odważne i w poszukiwaniu pożywienia podchodzą coraz bliżej ludzkich osad.
– Do jesieni podkradały się na pastwiska, na których wypasane były owce, a teraz zaczynają szukać innego łupu, choćby psów – twierdzi. – Warto uczulić na to gospodarzy. Wilk jest sprytny, potrafi porwać ofiarę nawet sprzed drzwi domu, jak to niejednokrotnie zdarzało się w ubiegłych latach.
Zakładki