kurede, i ja niedawno miałem, mrożącą krew, przygodę z panem misiem. Szedłem sobie łąką. Słonko, świeże powietrze, świetna widoczność, niedaleko lis sobie poluje na coś w ziemi. Sielanka. Idę sobie tak dalej łąką tą pod górkę, patrzę w górę, a tam, przy samej granicy lasu, na tle horyzontu, odcina się wyraźnie, ciemny, kulisty, zwalisty kształt! Jakieś 100 metrów ode mnie. Większy trochę od wilka, musi nieduży niedźwiedź, myślę. Idę dalej bez strachu, a tu on nagle staje na tylnych łapach! Wyczuł mnie z tak daleka?! Nie, jednak nie..., nie nie dźwiedź to był, to leśniczy srał.