Ja także nie noszę żadnej broni ze sobą gdy idę napawać się pięknem bieszczad czy beskidu niskego, ale jak widzę niektóre wpisy użytkowników to śmiać mi się chce. Wiadomo, ktoś czuje się nie pewnie w lesie i bierze ze sobą coś do obrony to jego sprawa, powiem nawet, że to całkiem zrozumiałe, ale nie jeżeli ktoś piszę, że ma ową broń, bo na szlaku boi się ludzi ! :)
.... każdy ma swoje zdanie a ja jestem dziwnie przekonany że nie mając owych zabezpieczeń i tak mnie nic takiego nie napadnie... Choć ten gaz od południowych sąsiadów kusi hehehe
Koledzy czytając wasze wypowiedzi mogę odnieść wrażenie, że trochę sobie dworujecie z tych co czuje obawę a nawet strach przed naturalnymi ,,zagrożeniami'' obcowania z dziką przyrodą. Strach to ludzka rzecz, chodź środki jakie nie którzy stosują, aby go przezwyciężyć są szokujące...
Ja osobiście odczuwam obawę, czuje się nie swojo sam na szlaku w bardzo odludnym miejscu, ale to myślę normalne...
Przeważnie chodziłem sam po górach i lasach, spotkania ze zwierzętami były jakby moim celem, bardziej niż zdobywanie szczytów i zaliczanie szlaków. Ale strach - jeżeli napotykało się świeże ślady niedźwiedzi, czy chociażby na przedwiośniu lochy z młodymi (dzicza mama) - zawsze jest. Zawsze jest obawa i pytanie, iść dalej czy wracać. tyle, że to taki strach, który troszkę wciąga, jak się już ucieknie przed domniemanym niebezpieczeństwem - ma się ochotę tenże strach przeżyć jeszcze raz.
A czegóż się bać na szlaku poza dzikimi psami.Przez tyle lat raz tylko wilka widziałem a niedźwiedzia nigdy niestety.
A gdzie można spotkać najczęściej te zdziczałe psy?
Witam!
W ostatni weekend odbyłem krajoznawczą wędrówkę na trasie po okolicach bieszczadzkich jezior. W sobotę wieczorem samotnie zmierzałem na nocleg w PTSMie w Myczkowie idąc czerwoną, odludną ścieżką z Zabrodzia. Spotkany przeze mnie chłopak mieszkający na Rapiszce przy kapliczce z 1960 r. wspomniał, że w ostatnim czasie w tej okolicy (tj. między Jeziorem Myczkowieckim a Myczkowem zaobserwowano dwie niedźwiedzice z młodymi. Z kolei od kierującego PTSMem dowiedziałem się, że na południe od Myczkowa stwierdzono obecność niedźwiedzia (-dzi).
W niedzielę rano wyruszyłem zielonym szlakiem w kierunku Bereźnicy Niżnej i dalej ku Myczkowcom. Po zlustrowaniu cmentarza w Bereźnicy Niżnej, ruszyłem na północ szlakiem, gdy usłyszałem po prawej (od strony Berda) ryk zwierzęcia. Pomyślałem, że kurcze na rykowisko to za wcześnie:) i się nieco zaniepokoiłem. Przez całą drogę starałem się nieco hałasować, aby w razie czego "jakiś" zwierz mnie wcześniej usłyszał.
W chwili gdy miałem pokonywać pierwszy potok na północ od cmentarza, uchodzący z lewej strony do rzeki Bereźnica (zaznaczony na mapach Compassu http://www.twojebieszczady.net/mapa-on/biesz1.php), zauważyłem po prawej stronie, na drugim brzegu rzeki Bereźnica (ok. 200 m ode mnie) młodego niedźwiadka, który biegł przez łąkę ku Berdu (w kierunku skąd usłyszałem wspomniany ryk).
Postanowiłem nie zmieniać kierunku marszu, widząc, że po pokonaniu potoku, znajdę się na stromym zboczu opadającym ku rzece Bereźnica, skąd będę miał lepszy przegląd pola na rejon, w którym zobaczyłem niedźwiadka i usłyszałem ryk, a także chwilową przewagę terenową.
Gdy przechodziłem przed drugi potok (jest na mapie Compassu) uchodzący z prawej strony do rzeki Bereźnica (tuż przed ścieżką prowadzącą do ZHP Berdo) zauważyłem podejrzane tropy, prawdopodobnie młodego niedźwiadka (a może borsuka? - niestety nie mam pewności, może ktoś z forumowiczów pomoże w identyfikacji).
P1560127.jpg
Uczulam na ten rejon, gdzie mimo bliskości jezior można spotkać misia.
Powinno być: Gdy przechodziłem przed drugi potok (jest na mapie Compassu) uchodzący z lewej strony do rzeki Bereźnica
Aktualnie 6 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 6 gości)
Zakładki