Dżizas, w 13 godz. na stopa z Sanoka na północ. Sam się nie spodziewałem.
Polecam "na stopa", bo w moim przypadku oznacza to że wyprzedziłem pociąg o 8 h (zazwyczaj jedzie ok 21h).
Ale to dzięki Biesom i Czadom które mnie dobrze wyprowadziły na pożegnanie.
No muszę przyznać, że nie odpuszczałem też w nocy: jeden kierowca podłapany o godz. 0.40 na węźle A4-S1 (i to w nieoświetlonym miejscu), drugi o godz. 2.28 w Częstochowającej się górze. Byle pruć szosą do przodu.
20.00 Sanok - 9.00 dom (ten o twardych ścianach).
Będzie relacja z kaskad. Tylko czekam na fotki, co z nich wyjdzie? (bo robiłem pierwszy raz po iluś zapomnianych latach Prakticą).
Będą pomiary, choć ze względu na czarcią pogodę przy Czartach -lało dokładnie gdy byłem w tym rejonie, od g.17 wtorek do g.17 środa, zaczeło lać jak przyszłem w tę okolicę a skończyło jak zeszedłem do Diabligrodu, w najlepszym wypadku "tylko" kapuśniaczek- ograniczyłem pomiary do niezbędnego minimum. Minimum pomiarów na które pozwoliły "luki" w deszczu, zapadający zmierzch we wtorek, wysoki stan wody w środę - utrudniający sprawne poruszanie jarami.
Sam jeszcze muszę spojrzeć na wyniki pomiarów, bo sam ich jeszcze nie kartowałem, a cudem mi się nie rozpyłneły. Następnym razem dobrze chyba zaopatrzyć się w wodoodporny zestaw do kartowania, taki jak dla nurków.
No i gość, niespodziewnay, nietypowy, który był tak szybki że nie dał się sfotografować. Ale wszystko po kolei.
Zakładki