Cudne miejsce, piekny wystrój, swietne jedzenie, choć trochę mało.... ALE no krew mnie zalała..... spedziliśmy tam miły wieczór urodzinowy, mojego Łyska, coprawda z przycinkami gospodarza, że jazzu się nie ścisza oraz, ze mniejsza porcja mu sie nie opłaca... ale wszystko potraktowalismy jako żart .... dnia nastepnego miał odbyć sie koncert jazzowy na świeżym powietrzu, zrobilismy rezerwacje stolika... pan Gospodarz uprzedził nas, że trzyma rezerwację 10 minut, jeśli sie spóźnimy odda nasz stolik... Owego wieczora, nie dość że siąpiło i było zimno, to jeszcze po wyczerpującym dniu, padliśmy zmęczeni i posnelismy jak muchy..... oczywiście przespaliśmy koncert..... Łysek z wielkim żalem, ale trudno.... ponieważ mieliśmy do oddania blachę po szarlotce, pojawilismy się w Starym Siole, cele zwrotu i co zastalismy ? ..... awanturę na całą knajpę, najbardziej wkurzało mnie to machanie rękami..... i pan gospodarz nabił na kasę fiskalną rachunek na bilety na zeszły odbyty koncert.... i nakaz zapłaty natychmistowej........ Oczywiście nieczego nie uiściłam.... teraz pytanie czy to mój błąd...... czy błąd właściciela ? Nie chciał zaliczki za bilety, nie chciał pieniędzy za rezerwację stolika..... różne przypadki się zdarzają, ale szczerze nie czuje się winna....... tylko przykro ....
Zakładki