Wykwalifikowanym bieszczadnikom polecam knajpę w Dwerniku, przy trasie Dwernik - Nasiczne. Pozornie jest to klasyczna mordownia, ale tylko pozornie. Jednak aby przekonać się, że to tylko pozory, trzeba przejść wcześniej co najmniej kilkanaście km o suchym pysku. Potem siada się w ciemnym kącie, zamawia po 2 piwa/twarz (jest to bezwzględne minimum minimorum) i ... podwójne pierożki. Bez żartów, są naprawdę smaczne. Świat staje się piękniejszy, zapominamy o zmęczeniu.
Potem wybór: allbo dalej w drogę (kierunki: Brzegi Grn., Zatwarnica, Dwerniczek, Chmiel), albo kontynuacja konsumpcji.
Jako wstępną propozycję podaję pomysł, aby dyskutanci z tej listy spotkalli się właśnie w knajpie w Dwerniku, określonego dnia i godziny. Może być kilka takich terminów, w końcu jeździmy w Bieszczady w różnych miesiącach. Osobiście wybieram się tam we wrześniu (pierwsze 3 tygodnie września). Stawiam pierwsze piwo.
Zakładki