Witam,
po bardzoooooooooooooooo i ooooooooooo długim milczeniu, stwierdziłam ku Waszej rozpaczy, że stuknę słów kilka. Niestety nie było mi dane zbyt często cieszyć się ostatnij jesieni gór chłonięciem, wiec podczas ostatniego wyjazdu adorowałam każdą chwilunie :). Nauczona doświadczeniem poprzednich moich relacji, nie będę was zamęczać, kazdą ową chwilką ....
Byliśmy z przyjaciółmi dni zaledwie trzy, lecz były konie i były spacery. Każdemu kto jeszcze nie spróbował, ............ żałujcie............ Choćby jeden dzień na końskim gdzbiecie na zboczach ...... np. Otrytu.......... cisza, spokój, radocha, że nie da się opisać.....
Pod czujnym okiem Prezesa, przedzieralismy się przez krzaczory, potoczki, błocka..... Moja "principessa" nie skalała swych snieżnobiałych kopytek blotkiem, ani wodą, nie było na nią siły, ani groźby, ani prośby..... nic...null....... Po zejściu z jej grzbietu wygladalam jak lesny ludek z trollem pomieszany :P wszystko co natura postawiła na mej drodze , miałam we włosach i na twarzy....... łacznie z wszystkimi rodzajami pająków .......... nie moge się znów doczekac tej "bestii"......
Wyjątkowo spokojny i wyciszający wyjazd..... taki o jakim marzyliśmy kazdego dnia za biurkiem..... Odwiedziny w "Piekiełku" w sobotę..... z powodu tłumu zero mozliwości namierzenia kogokolwiek .......
Cudne wieczory u bacy.... Ech...... co bedę Wam truła..... tęskni mi się .....
Dorzucę kilka foteczek.... i tyla
To się nazywa extra skrótowa relacja :P
Pozdraviam gorąco
kobitka
Zakładki