Dzień Trzeci! - wieczór
W bazie w Łopience byłem tylko raz, i to dawno. Trafiliśmy tam niemalże przypadkiem, na przełaj po krzaczorach- tak jak to się łazi po Bieszczadach najlepiej. Na miejscu był już Dugi z Moniką. Większość była zła na Dugiego, chcieli aby wykonał on jakąś "karę zaległą". Przez resztę pobytu miał do wykonania różne prace w imię "kary zaległej". Wieczorem przy kominku zrobiliśmy sobie coś do zjedzenia Dugo z Moniką, i Marcin z Mileną nie tracili czasu na zbytnie rozkoszowaniem się atmosferą, widokami i w ogóle- zamknęli się w namiocie i tam doświadczali miękkości traw Bieszczadu. W wiacie na bazie ekipa 19 osób z jakiejś organizacji "Przewodników Beskidzkich" skutecznie przypominała mi ogniska sprzed kilku lat na obozach. Szlagiery Gintrowskiego, Kaczmarskiego, czy zwykłe takie piosenki.... miło było posłuchać. Do kominka przysiadła się jakaś dziewczyna.... stwierdziłem że skoro oni są z koła przewodników, to ja wolę chodzić bez przewodnika:)
W nocy padało, a powietrze było tak wilgotne, że buty, które wieczorem były lekko wilgne, rankiem okazały się całkiem mokre



Odpowiedz z cytatem
Zakładki