Grudzień roku 2005 okolice Wigilii... Małe miasteczko na Pomorzu zachodnim, gdzieś w centrum miasteczka Pub o wdzięcznej nazwie "69" , a w nim dwóch przyszłych leśników sączących powolutku piwko...
- Ty Królik... A co powiesz na Mały wypad w Bieszczady?- Zapytałem w zamyśleniu.
- Kiedy..?- Zainteresował się Królik.
- ... Nie wiem może jakoś w lutym?- Odpowiedziałem.
- Czemu by nie... - Odparł Królik.
Jakieś 1,5 miesiąca później wsłuchani w miarowy stukot kół mknęliśmy wehikułem marki PKP na południe na spotkanie z przygoda... A przygoda spotkała nas już wcześniej bo już w pociągu... Jak wiadomo nasze linie kolejowe nie nalezą do najbezpieczniejszych i tylko dzięki czujności Królika nie zostaliśmy pozbawieni naszego sprzętu przez grupkę mało przyjaźnie wyglądających panów :D Gdy jeden cichaczem otwierał drzwi od naszego przedziału Królik na nasze szczęście się obudził co trochę speszyło naszego osiłka... Który najprawdopodobniej zajął się przedziałem obok. A ja jak każdy Bison mam dość twardy sen i przespałem całą sytuacje :D Dalsza droga minęła bez problemowo i wylądowaliśmy w Rzeszowie u mego brata ( oczywiście dziękuje mu za gościnę). Niedziela minęła nam szybko na planowaniu trasy i rozmowach z Jabolem. Poniedziałek... dość wcześnie jak na mnie koło godziny 9:00 mknęliśmy Łajt Lajtnigiem na spotkanie z Bieszczadami. Brachol podwiózł nas do chaty w okolicach Baligrodu. Tam jednak nasze drogi się rozeszły.
- To co... Bywaj bracie. I trzymajcie się! - Powiedział Jabol
- Ty także się nie puszczaj...
On wsiadł do samochodu i odjechał. A my paląc papieroska wsłuchiwaliśmy się w tą bieszczadzka zimową cisze... Ale jakoś tak dziwnie mi się zrobiło. Pierwsza zima od naprawdę długiego czasu gdzie nie szlajam się po górach z Bratem… Ale nic to zostałem z równie dobrym kompanem jakim jest królik :) Papierosy się dopaliły i wzięliśmy się do pracy... Nazbierać drewna, napalić w kominku stopić wodę w proszku na herbatkę, zrobić jakąś pasze. A potem już tylko relax...Zeszyt w dłoń. Czytanie poprzednich wpisów. Królik zajął się drobnymi naprawami sprzętu. I standardowo męskie rozmowy...Kolacja herbatka, pecik :) I jakoś tak dość szybko zmógł nas sen...
Zakładki