Decyzja zapadła... "wypadamy" w Bieszczady! To nic, że to 300 km a benzyna po 4,29/l. Dziś liczy sie tylko to, że "tam będziemy"! A minęło przecież już 5 miesięcy...
9.06. (piątek)
Jazda krajową 9 zaczyna powoli być przyjemna. Co prawda jest kilka odcinków w "unijnym" remoncie, ale są długie (już) jak przysłowiowy "stół"! Jednak Unia się przydaje! :D
Zostawiamy za sobą "cały ten zgiełk" i krzyk związany z mundialową gorączką, marszami, paradami, licytowaniem się "kto jest prawdziwym Polakiem i patriotą", te wszystkie SLD-y, LPR-y, PiS-y, Leppery, Donaldy...
Mijamy, po krakowsku mówiąc, sakramencki korek w centrum Rzeszowa (trzeba było jechać "obwodnicą"...), by następnie się wlec za jadącym "po bożemu" focusem z niebieskim kogutem za tylną szybą i panach w białych koszulach...strach wyprzedzać!
O ironio... w Niebylcu okazuje się, że to byli "chłopcy ze straży pożarnej"![]()
![]()
Na pocieszenie pozostaje fakt, że dziś "nie zgrzeszyłem" przekraczając i prędkość i... podwójną ciągłą!
W Sanoku robimy drobne zakupy i przez Lesko, Baligród (cieszą oko rusztowania przy cerkwi!), Cisną dojeżdżamy do Wetliny. To tu będziemy mieć swoją bazę "treningową" a zarazem test kondycji i sprawności...Zatrzymujemy się w "Hotelu Górskim". Jest trochę inaczej niż kilkanaście lat temu, ale też miło...
Niestety, dopadają nas odgłosy klęski naszych "orłów" (raczej wróbelków) i radość "równikowców"...Ratuje nas Główny Sponsor Reprezentacji (ale nie wywiesiliśmy flagi, niestety).
Postanawiamy jutro iść na Tarnicę, Halicz, Rozsypaniec i przez Przeł. Bukowską wrócić do Wołosatego. Główny Sponsor Reprezentacji zadbał, że w miarę szybko zapadamy w sen...
[/b]
Zakładki