Chciałem odpowiedzieć M@riuszowi, ale to i tak do rozważenia dla wszystkich którzy się przesiadają w komunikacji publicznej:
Proponuję do rozważenia przesiadkę w Sanoku - bo tam jest dworzec PKS. Pod względem komunikacyjnym - wychodzi na to samo - bo każdy PKP i PKS powtarza się w obu tych miejsca.Zamieszczone przez M@riusz
Ale w Sanoku jako większym węźle masz lepsze:
-zaopatrzenie w sklepy (jeśli zrobić ostatnie zakupy przed górami),
-kafejki internetowe (jeśli nadać ostatnie mejle, sprawdzić pogodę w sieci, itp),
-MBL czyli skansen gdzie budownictwo i cerkwie łemkowskie i bojkowskie (co prawda z drugiej strony miasta, ale każdemu bieszczadnikowi dobrze jest tam zajrzeć),
-muzeum z pracami Beksińskiego (chyba nie trzeba przedstawiać arysty znanego na całym świecie),
-no i spokojniejsze oczekiwanie na PKS na początkowym przystanku jego kursu,
-możliwość wynotowania wszelkich innych kursów autobusowych (np. do Krakowa, Rzeszowa, W-wy, Katowic)
A jeśli spóźniałby się pociąg - i nie zdążysz na przesiadkę "na styk" to już lepiej przesiadkę skorygować w Sanoku.
To czy pociąg ma spóźnienie widać już zawczasu w Krośnie na godzinę przed celem - dobrze jest sobie wynotować o której godzinie pociąg powinien przejeżdżać przez Krosno, bo na tym odcinku już na pewno nie nadgoni.
Co mamy lepszego w Zagórzu?
Busiki które obstawiają i oczekują na każdy dalekobieżny pociąg.
Busik wiadomo - na życzenie zatrzyma się wszędzie (ale porządny kierowca PKS także) i odjeżdżają bez zbędnego czekania zaraz po załadowaniu pasażerów. Choć na dalsze trasy kierowca busika marudzi aż mu się zapełnią wszystkie miejsca (wiadomo - powrotne kilometry będzie miał raczej puste). Jeśli więc kto nie lubi klaustrofobicznej ciasnoty w busiku, niech idzie na PKS już w Sanoku (i tak przejedzie przez Zagórz).
Zakładki