Siedział w jej pobliżu aż do wiosny. Biedaczyna cały ten czas rozmyślał jak tu samemu przesunąć wielki głaz i uciec ze sksarbem z tej przeklętej doliny. Wkońcu osiadł na wsi co od pieczary duszatynem się nazwała. Wiele lat później w pobliżu pojawili się ludzie co to znająmagiczne sztuczki i umieją wybuchy robić. przez te wszystie lata stary cygan każdego dnia zastanawiał sięjakby to głaz przesunąć żeby z tutejszymi się dzielić nie musiał. Wędrowcy byli dlań jak zbawienie. Pewnej nocy pozabijał ich po cygańsku - gardłą i żyły na rękach ponacinał. wykradł tajemniczą miksturę i ruszył nad pieczarę. Załadował substancję pod skałą. Nie wiedział jednak jak to się odpala to cóś i pochodnią ognia dostarczył. Jak łupnęło, jak trzasnęło ino wszystkie rysie się pochowały w Bieszczadach. Z cygana nie został ślad. Z głazu też nie. Jego odłamy upadły nieopodal i zatorowały potoki górskie. w miejscu pieczary powstały wielkie wyrwy, które prędko woda z potoków zalała. Po dziś dzień są tam te jeziorka zwane duszatyńskimi, a skarby co na ich dnie leżały, mówią ludzie, diabli wzięli.