Zgaga? eeee
Ostatecznie wyszedł masakrator. Trunek bezwzględnie poszerzający uśmiech, a w większych ilościach zwiększający grawitację. W smaku? Ten tujon dziadoski jeszcze trochę czuć i zdecydowanie obniża walory smakowe. Kogo spotkałem to wie o czym mówię- bo nie szczędzę nikomu. A reszta? Jakieś nalewki miały być gotowe coś..... no jak? Czyżby szkło pękło i się wszystko rozlało? A może takie dobre że już wszystko wypite? Gadać mi tu prędko kto gdzie co ma to odwiedzać będę!
https://bieszczady.guide- Że przewodnik napisałem i że ludzi uszczęśliwiam. A co!
Naleweczka wyszła diabelsko mocna. Nie to,żeby stanowić to mialo jakiś nadrzędny problem.Profanatorką nie jestem i rocieńczać dobrego trunku nie zamierzam
A jesli kto chętny-zapraszam nieustająco.A że ktoś nie korzysta z mojego zaproszenia i przejeżdża przez kraków dwukrotnie nie odwiedzając bronowic,to..... sam sobie winien
Pozdrawiam-Gosia.
Hoho!!:D Niedobrze, żeś się przyznał:D
A moje naciągi jeszcze stoją pod cukrem i czekają na drugie zalanie spirolkiem. Oj będzie tego w tym roku...:D Najbardziej wabi prześwietny maliniak:D Fotek nie zamieszczam...jeszce nie czas;P
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Hero a kiedy robisz impreze ??? ;-)
Pozdrawiam
KaHa
i do zobaczenia gdzies na szlaku :-D
Hmmmm no muszę tu poruszyć ! Bo ja, całą swoją produkcję rozlałem w Bieszczadach. Zapasy skrajnie się konczą.... kto chciał ten wie co inni stracili... a reszta? Czy za słowami o nalewkach idą czyny.... i nalejecie?
https://bieszczady.guide- Że przewodnik napisałem i że ludzi uszczęśliwiam. A co!
"Bieżesz posudę, wlewasz miodu kubek, zalewasz to litrem samogonki. czekasz tydzień, dodajesz pięć sztuk papryki czuszki czekasz miesiąc i pić możesz" Taki przepis dał mi dziadek mego kumpla gdy go odwiedziłem na Podlasiu. To prawdziwie djabelski trunek. Pali w gębie nieżle sponiewiera i głowa po nim nie boli.
:)
Hobbystycznie rowniez "param" się "produkcją" domową (i tylko na domowy uzytek) alkoholi : nalewek , likierów , miodow i win . Czytajac ten watek zastanawiam sie zawsze nad Waszymi "nalewkami" . A dokladniej : nalewka - jako termin kojazy mi się z innymi sposobami "produkcji" tychże . Nie żebym sie czepial ale (jezeli to możlie) wyjaśnijcie mi (Hero , Derty) jak Wy rozumiecie ten "termin". Czasem w lużnej rozmowie likiery (wlasnej produkcji) również nazywam "nalewkami" choc wiem , że niewlasciwie .
Obecny rok "obrodzil" tylko likierem malinowym , malinowo-czarno porzeczkowym , cz.porzeczkowym , nalewką z cz. porzeczki i miodem "agrestniakiem" (który już jest pycha ale musi jeszcze z 1,5 roku "polezeć") bo byl niezbyt udany (i w owoce i w moj czas wolny) . Z poprzednich lat jeszcze nieco zostalo likieru z agrestu , wiśni i śliw wegierek , wina z dzikiej róży(calkiem sporo) malin (ostatnia butelka) .
Pozdrawiam PF
ps. b. lubię to "zajecie" , a najbardziej wtedy gdy inni "cmokają" degustując
No według mojej wiedzy jest zasadnicza różnica między nalewką a likierem. Nalewka to alkoholowy wyciąg z ziół, owoców i innych substancji. Np może być nalewka na żywicy, ale i na wiśniach. Według staropolskiej tradycji nalewka jest wytwarzana z mocnego spirytusku, a nie jak chcą czasem niektórzy producenci, z popłuczyny 35%. Wiąże się to z pojemnością płynu jako rozpuszczalnika dla substancji zapachowych, które są zwykle bardzo lotne i nalewki potrafią szybko tracić swój aromat, gdy procentów w płynie mało:D Dla uściślenia - nalewka to nastawa na całe lub rozdrobnione owoce czy inny półprodukt. Proces naciągania jest długi, pozwalający ekstrahować związki zawarte w skórce, twardych częściach miąższu i w nasionach. W toku produkcji nalewkę dosładza się wedle potrzeby syropami, ale że marnotrawstwem byłoby zostawienie spirolu w samych owocach po pierwszym naciągu, często używa się syropku do tzw drugiego naciągu. Cukier sacharozowy często zastępuje się miodziem. Wysokostężony syrop dosłownie wyciąga resztki soku i przede wszystkim alkoholu z owoców. W przypadku wiśni ideałem wg mnie jest, gdy owoce po cukrze kurczą się około 1,5 razy w stosunku do objętości po 1 naciągu spirolem. Zawsze staram się, aby moje nalewki miały nie mniej niż 50-55% Wtedy aromat ich jest tak skondensowany, że aż trudno uwierzyć, że za nalewkę biorą np 'Nalewkę babuni' albo podbne fosole w sklepach.
Likier, to już tylko mieszanina: np soku z jakiegoś owocu, jajek, cukru, dodatków aromatyzujących i oczywiście naszego ulubionego, przedniego, życiodajnego ankohola:D Ten sposób sporządzania napoju prowadzi do powstania dużych różnic smakowych. Weźmy i wyciśnijmy soczek z wiśni. Trunek z niego nigdy nie zyska tego specyficznego aromatu migdałów, który pochodzi z nasion. W toku powolnej ekstrakcji alkoholem do roztworu nalewki przechodzi znacznie więcej różnych substancji z owoców niż znajdziemy w soku. Może być, że czasem w tworzeniu likieru jednak zalewa się owoce alkoholem, ale wówczas proces extrakcji jest krótki i do spirytusu głównie przechodzą substancje zawarte w soku owoców.Likiery powinny mieć niższą zawartość alkoholu niż nalewki.
To i cała różnica wg mojej wiedzy:D O, jakże i ja lubię oglądać zachwycone gęby biesiadników, gdy mlaszcząc smakują solidną naleweczkę.
I sam lubię spożywac;P
Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)
właśnie, wziąłby człowiek amunicję
eksportową śliwowicję
drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
"przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki