Jaką węgierkę, jaką nalewkę....jaki namiocik? No ja nie wiem, nie wiem czy ty się gęsto nie będziesz musiał tłumaczyć
Jaką węgierkę, jaką nalewkę....jaki namiocik? No ja nie wiem, nie wiem czy ty się gęsto nie będziesz musiał tłumaczyć
Właśnie rozdziewiczyłem malinówkę i napiszę tak.... z tych ogrodowych malin jest do niczego w porównaniu z malinami bieszczadzkimi. W ubiegłym roku miałem 1,5 literka naturalnej bieszczadzkiej malinówki... aromat, smak... poezja (jeśli ktoś ją lubi)... ta ogrodowa to niestety popłuczyny... no może mocne popłuczyny, ale jednak popłuczyny. Tylko malina naturalna z nad potoku Jamniczny....
Podobnie z poziomkami.. jak kto lubi poziomki. Te leśne, drobne, a aromat..
Państwo dość silne, by Ci wszystko dać jest dość silne, by Ci wszystko odebrać
Wczoraj nadszedł czas na zlanie "nalewki z winogron Marty" (to od imienia ofiarodawczyni). Wyszła jedna pełna litrowa butelka po żubrówce i 2 takie małe piersiówki. Jedną otrzymała ta co ofiarowała. Nalewka z winogron balkonowych ma taki wyrazisty owocowy smak i mocną słodycz, ale gdy sobie kilka miesięcy postoi we względnej ciemności to może nabierze jakiejś wyrazistości z winnych gron. Każda butelka jest obklejana "unikatową" stosowną naklejką drukowaną na drukarce z nazwą, rokiem i stosownymi inicjałami i grafiką, tak, tak... tak rodzi się manufaktura.
Gdy rozeszła się wieść, że z Ewą robimy nalewki to grono jej znajomych zaczyna nas obdarzać owocami na zasadzie "to też dobre" i tym sposobem dostaliśmy sporo owoców pigwy. A gdy je otrzymaliśmy to zauważyłem, że są inne niż pigwowce, które się już kąpią w procentach. Myślałem, że są tylko jedne a tu jest i pigwowiec (Chaenomeles superba) i pigwa (Cydonia oblonga). W jednym 1 litrowym słoju zalałem obydwie a w 2 następnych 1 litrowych te Cydonia oblonga. Mówią, że to ma mieć dużo witaminy C. Mam zamiar później je osłodzić prawdziwym(!) miodem. Nie wiem tylko co zrobić później z owocami... może do herbaty będą? Inne owoce po nalewkach, idealnie nadają się do lodów i deserów, najszybciej schodzą wiśnie, maliny, jeżyny, później porzeczki czarne i inne a najgorzej aronia.
Z "kupionych" 2 kg aronii wczoraj pierwszy zlew został odlany a owoce zasypane cukrem. Nalew procentowy super wyciągnął sok, był aż gęsty. Te "własnoręcznie zebrane" przez Ewę kąpią się nadal w % w dwóch słojach 5 litrowych i w jednym 2 litrowym. Na te słoje 5 litrowe czekają w zamrażalce następne czarne owoce.
I teraz całkowita nowość, bo nie słyszałem by ktoś na Forum z tych owoców robił. Wczoraj zalałem mieszanką procentową półlitrowy słoik z suszonymi jagodami goji (kolcowój chiński).
I jeszcze coś powiem, ni cholery nie mogę zdobyć owoców derenia jadalnego więc... zostały 3 drzewka zasadzone na podwórku. Nim zaowocują zapewne trochę czasu minie, ale jakiś początek jest.
Jeśli ktoś ma zbędne owoce derenia jadalnego to jestem gotowy na etykiecie butelki z nalewką z tego owocu umieścić napis "Nalewka z derenia ..." W kropki wpiszę imię, nazwisko, ksywkę lub wszystko co kto zechce. A i jakiś % napitku też na pewno się znajdzie! I co? Jak to określił don Enrico, trzeba wreszcie samemu... "spuścić królową", bo co to za nalewkowicz bez królowej?
Ostatnio edytowane przez Recon ; 04-11-2015 o 17:15
No tak, żenicha... ta nalewka z dzikiej róży cały czas mi chodzi po głowie, tym bardziej, że w pełnym słoiku 0,8 l jeszcze owoce kąpią się w %. Zastanawiam się cały czas jak tą nalewkę zrobić, bo sposobów też jest sporo, chociaż przewijają się te same składniki. Jak już wcześniej napisałem moje założenie do nalewek nie przewidują dolewek wody i nie przewidują podgrzewania jakiś roztworów. Tylko na maksa ma być z owoców ściągnięty sok, dodany cukier lub miód prawdziwy no i równa mieszanka 45% i 90/95%, nic więcej. Może jeszcze dam się przekonać na te goździki, zioła rumianku i mięty... myśl dojrzewa a jak osiągnie cel do zrobię klasyczną żenichę tylko qrcze... córki brak :P
Sam owoc dzikiej róży towarzyszy mi od dzieciństwa. Mój ojciec był zamiłowanym wytwórcą domowego wina a dzika róża to była dla niego jakąś taką owocową perełką, zaś wino tajemną złotą miksturą. Dla mnie katorgą był dzień, kiedy jako najstarszy z rodzeństwa musiałem z nim jechać na zamknięte tereny wojskowe w Zegrzu na zbiory. Czasami jakiś strażnik podszedł, ale ojciec miał zawsze "coś" na taką okazję by zamglić oczy. Mogłem się wtedy nasłuchać opowieści z jego dzieciństwa i z czasów wojny co jako chłopaka ciekawiło najbardziej a ojciec chyba kumał, że trzeba opowiadać bym nie marudził na wchodzące kolce, zranienia, doskwierające słońce. Z kilkoma sporymi workami wracaliśmy do domu by nie wspomnieć o stanie rąk.
Dokąd mi pamięć sięga zawsze podczas obiadu w niedzielę do rosołu i pieczonej bazarowej kury (nie jakiegoś tam sklepowego kurczaka!) lub schabowego smażonego na smalcu, ojciec po przekomarzaniu się z mamą, zadbał by każde z nas, w odpowiednich proporcjach do wieku, otrzymało dla zdrowotności wino z róży i koniecznie w kryształowych kieliszkach. Pamiętam jedną opowieść ojca, podczas gdy robiliśmy zbiory a pamiętam dlatego, że jako młodemu chłopakowi mocno zadziałała na wyobraźnię. Opowiadał mi jak on, jeszcze jako chłopak przed sobotnimi zabawami otwierał te owoce róży i rozsypywał ze środka owocu ten meszek po parkiecie... "tata a dlaczego... a dlaczego rozsypywałeś?"... "hmmm, jakby ci tu powiedzieć, a co tam, jak już były tańce to ten meszek się unosił do góry i wdzierał się w różne miejsca... hmmm a musisz wiedzieć, że jak już się dostanie gdzieś (tu puścił oko) to cholernie swędzi". Oj buzowała wyobraźnia, oj buzowała mi wtedy! Ot wspomnienia :)
I jeszcze wam moi drodzy coś powiem... tak po cichu i tak po lekku i jeszcze raz po lekku... jątrzy mi się w głowie pomysł nabycia urządzenia firmy Al-Ambiq. Jak już manufaktura ruszyła to czas na własne % a nie te jakieś sklepowe. Hmmmm tylko czy wtedy "powiew" wytworu z alembiku nie zabije bukietu? I to jest pytanie!
Ostatnio edytowane przez Recon ; 06-11-2015 o 13:48
... dla zdrowotności : zgoda .... w kryształowym dla smaku (ma mieć 'lepszy' smak)
... "powiew" ów wykorzystaj do 'wyciągania' bukietu z nalewkowego materiału .... kolega zmajstrował sobie taki ('ruski patent'), bez problemu taki 'sklepowy' % (96) ... ale do nalewek to mus toto rozcieńczyć ...
PF
PiotrekF czy Ty czasami nie spod patronatu św.Ambrożego? :)
Recon ... sorry, że się wpieprzam, ale jeśli spirtu nigdy nie robiłeś.. to pierwsze początki doradzał bym, pod czujnym okiem tych bardziej doświadczonych zrobić... ktoś tam pewno się znajdzie... to tak ku przestrodze, aby sobie i innym bałaganu nie narobić, bo wiesz jak to jest z tym eksperymentem na ludzkim organizmie.... a jak dobrze zrobisz to nic niczego nie zabije....tylko jak wybije 90% to czas przerwać proceder...
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki