Jak zwykle wybieramy się na Ukrainę. Tym razem to Czarnohora najwyższe pasmo Ukrainy. Jedziemy w dość sporym zespole. Jest nas 12 osób, ludzi którzy chodzili po górach, ale po takich jak Czarnohora to na pewno nie. Wszyscy są dobrej myśli, plan jest taki: zwiedzamy Lwów a dopiero jedziemy w góry. Nie ma sprzeciwów więc plan jest zatwierdzony. Po cichu mi się marzy zawadzić jeszcze o Świdowiec/okazało się że jest to mozliwe/. Grupa składa sie z dwóch części, jedna jest z Śląska a druga z Sanoka. W zeszłym rokum przemierzaliśmy ścieżki Bieszczadów Wschodnich i na zakończenie wędrówki powstał pomysł żeby w roku przyszłym to była Czarnohora. Cała grupa spotyka się w Medyce na przejściu, trochę problemów na granicy ale tylko z kolejką i jesteśmy na Ukrainie. Przekraczamy granicę i jedziemy busem do Lwowa gdzie czeka na nas przewodnik, kosztuje 50 dolarow ale warto, przy grupie 12 osób na osobę wypada niecałe 5 dolarów. Spędzamy z przewodnikiem/właściwie z przewodniczką/ cały dzień, pokazuje nam najważniejsze miejsca w Lwowie które warto zobaczyć. Uzupełniajac to wszystko komentarzem, ma naprawdę sporo wiadomości, mogę to zweryfikować ponieważ nie dość że w Lwowie byłem juz sporo razy to też interesuje mnie historia tamtych stron. Lwów jest przepiękny, ale zwiedzanie go któryś raz z kolei staje się nudne. Ważniejsze i ciekawsze są góry. Jedziemy z Lwowa nocnym pociągiem do Kołomyji, według mnie lepiej wysiąść w Iwano-Frankowsku jest lepsze pole manewru z dojazdem w góry. My wybralismy wariant do Kołomyji co naraziło nas na dodatkowe koszty, ponieważ przyjeżdżając tak wcześnie nie ma mozliwości dojazdu z Kołomyji do Wierchowiny, większe pole manewru jest z Iwano-Frankowska. Lądujemy w końcu w Ilici na skrzyżowaniu drogi na Burkut. Ma nas ona zaprowadzić do Dżembroni. Wszyscy radośnie plecaki na plecy i w górę Czeremoszu. Droga zaprowadzi nas na nocleg do pani Paraski. Dom jak dom , warunki nie ciekawe ale przespać się można. Z Dżembronią będą mi się kojarzyć najpieknijsze chwile, jakie człowiek mógł przeżyć. Zresztą z Czarnohorą jest podobnie, albo się ją kocha albo jest się tam intruzem. c.d.n.
Zakładki